Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2011, 11:33   #41
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Za zakrętem rzeki było jej rozwidlenie w kształcie litery Y. Na cypelku zaś wzgórze porośnięte drzewami, elf widział też zarys kamiennej budowli. Po drugiej stronie rzeki była dość wysoka skarpa ta sama na której Animista coś widział wczoraj wieczorem. Teren po drugiej stronie był podniesiony na jakieś 15 metrów zakończonych urwiskiem. Rzeka na oko w rozwidleniu bardzo szeroka, koryto poszerzone, zalane wystającą z brzegów wodą przez topniejące śniegi.
- O tam je widziołem! - Umbarth pokazał na skarpę po drugiej stronie Mitheithel. Elf zaś wiedział że i on przecież coś tam widział. Zaczął też łączyć fakty, być może zniknięcie kapitana miejscowej strażnicy miało też coś wspólnego z tymi goblinami. Przecież skoro zniknął jakiś czas temu musiało mu się coś stać. A przyczyny mogły ale nie musiały być naturalne.
- No gospodarzu wzrok to rzeczywiście macie bardzo dobry. Ja bym z tej odległości nocą, nawet jasną nocą, mógł co najwyżej pomarzyć o tak wielu spostrzeżeniach. Chyba trochę dodaliście od siebie.... co gospodarzu?- powiedział sceptycznie Endymion. Wychodząc z założenia że to faktycznie mogło być przywidzenie.
- Ekh... Toć jakie gobliny som, każdy wie... Zapewniam, żem je widział. To one na pewno! A gdybym w karczmie powiedział, że widziałem ale z daleka, to byś ta mi uwierzyli i poszli to zbadać, he? Wiem co mówię, to były orki na wilkach jak moją starą kocham! - mówił bijąc się przy ostatnim zdaniu w piersi.
Typowe dla ludzi pomyślał Andaras naginanie faktów do własnych potrzeb.
- Inaczej niż łodzią na drugą stronę dostać się nie sposób, woda jeszcze zbyt zimna. Chyba, że jest tu w okolicy jakaś przeprawa promowa? - zapytal Kh’aadz zaglądając do na poły wyrzuconej na brzeg łupiny.
- Gospodarzu jakieś możliwości przedostania się alternatywne znacie? - dorzucił elf.
- W gorze rzeki za wyspa jest bród, koryto płytsze tam, ale na niższą wódę trza by poczekać. Oj zimna strasznie. Kąpiel odradzam. Razu pewnego mało siem nie utopił, jak lód pękł pode mną przy przeręblu.
Kransoluda przeszły ciarki. Przypomniał sobie zapewne swoją niedawną przygodę z udziałem równie zimnej wody. I zapewne za żadne skarby nie chciałby jej powtórzyć.
-Od tamtej pory nawet łodzią sam nie wypływam zimą na Mitheithel. I Bartowi zabraniam. Za kilka dni rzeka winna opaść na tyle, by się przeprawić bez nurtu narowistego na koniu, jakby kto chciał się nie zmoczyć. Promu tutaj nie ma w okolicy. Jest Ostatni Most rzecz jasna. Ja łodzi używam jak chcem na drugą stronę. - wyjaśniał Umbarth.

- Zatem na drugi brzeg.- zarządził z uśmiechem elf. Jemu jako jedynemu cała wyprawa się podobała, pozwoliła rozprostować kości.
- I zaczekamy tam wieczora. Nikt nie wyraził sprzeciwu elf zatem wziął to za akceptację jego pomysłu. Umbartha z synem zamierzali odesłać do domu z przykazaniem że na zmianę mają warty trzymać w nocy. A gdyby nagle psy zaczęły szaleć ale szaleć nie zwyczajnie szczekać. Mieli rzucić pochodnię nawet jeśli nic nie widzą. Znaczyłoby to przecież że w okolicy będzie wilk lub warg. Umbarth z synem zgodził się na takie rozwiązanie.
Podeszli do łódki. Wszystkim rzucił się w oczy widok rośliny w jej środku. A przecież podobno nikt z niej nie korzystał zimą. Zgodnie ze słowami gospodarza....
- Skąd te śmieci w łodzi o tej porze? - zapytał krasnolud unosząc z dna kilka suchych liści i kawałek jakiegoś uschniętego pnącza.
- To powój, trochę podwiędły ale powój, tak mi się wydaje...... chyba...., któryś z was mógł to tutaj zgubić? Endymion wygłosił swą ocenę nie pewnie. Nie będąc pewnym najwyraźniej czy ma rację.
- Masz rację to powój, pewno rośnie gdzieś w okolicy- skwitował elf.
- Mówiłem, że to ten jełopa łódkę brał! - machnął Barta po uchu. - I co tera,dalej będziesz w zaparte brnął chłopcze? - zapytał Umbarth rzucając listkiem w syna. - He?! Gdzieś żeś łaził i kiedy?!
- Tatko dajcie mi spokój..- bąknął Bart odsuwając się na bezpieczną odległość - Jużem mówił, że nie ja. Może orki? - pochwycił chłopak patrząc to na ojca to na resztę.

Może chłopak mówił prawdę i faktycznie łódki nie brał. A może jedynie chciał uchronić się przed ojcowskim gniewem... Tego Andaras nie mógł rozstrzygnąć.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 09-03-2011 o 15:46.
Icarius jest offline