Mutant! Co prawda estalijka słyszała o nich jakieś dziwaczne pogłoski, jednak jak dotąd żadnego nie spotkała...
Drżącymi dłońmi ujęła kaganek i zapaliwszy migotliwy płomyk ostrożnie ruszyła w stronę drzwi, zanim jednak wyjrzała wahając się odstawiła go i przeładowawszy spiesznie kusze wyjrzała za drzwi wstrzymując na chwilę oddech.
Na widok leżącego tuz obok drzwi mężczyzny aż syknęła.
Sterczący z piersi bełt i bełkotliwe jęki nie wróżyły mu długiego życia, jednak dziewczyna potrzebowała odpowiedzi... I to szybko.
Zaciągnąwszy rannego do pokoju zabarykadowała drzwi i zaczeła opatrywać jego ranę - widać jednak nie była to jej szczęśliwa noc, bowiem ani próba ratowania go, ani porozumienia nie przyniosła żadnych efektów, a wybełkotane tuz przed śmiercią słowa "Saba na'am kathir... keshel" nic jej nie mówiły.
Przetarłszy czoło skrzywiła się zauważając jakby dopiero teraz, iż znajduje się sama z dwoma trupami ubrana jedynie w zakrwawioną nocna koszulę.
Jako, że cała reszta domowników zdawała się niczego nie zauważać klnąc pod nosem Est przebrała się i oczyściwszy broń zebrała swój skromny ekwipunek.
Kilka chwil później wciąż bijąc się z myślami wraz ze swym wierzchowcem skierowała się w stronę portu mając nadzieję jak najszybciej opuścić to miasto szaleńców...
__________________ Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie. |