Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2011, 22:02   #23
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Skupienie...
Przez cały czas Albrecht był skupiony na swej pracy. Starał się zapomnieć gdzie jest, a skupić na tym co robi. Inaczej... miałby problemy.
Drżałyby mu ręce, serce waliło ze strachu, a wzrok zaszedłby mgłą. Zemdlałby.
Skupiając się na pracy, mógł trzymać swój największy lęk w ryzach.
Dobrze że to nie była sala tortur.
Albrecht otarł rękawiczką spocone czoło i zaczął pierwsze nacięcie. Od mostka do krocza. Rozwarcie skóry i badanie...
To co znalazł, lekko go zdziwiło. A więc miejscowy głupek okazał się być czarownikiem?
Jakie jeszcze niespodzianki szykuje Kreda?
Sądząc po zawartości żołądka i mocarnych barach Trzmiel nie był tak głupi, za jakiego go uważano. Nie był też przypadkową ofiarą. Czarownicy nigdy nie giną przypadkiem.
Gdzie jest punkt wspólny tych zbrodni?
Albrecht przymknął oczy. Nie był w stanie myśleć. Nie w tym miejscu.
Skupienie...
Tego potrzebował. Zrobić sekcje zwłok i wyjść z tego miejsca. Jak najszybciej.
Kolejne zwłoki, kolejne fakty.

Arya i pozostałe zwłoki.
Niemal widział sytuację. Mężczyzna zapędzony w kozi róg, może z ochroniarzem. A może nie tylko Arya usłyszała okrzyki torturowanej osoby?
Wywiązała się pewnie walka, szybka i dramatyczna. Gwałtowna. Mężczyzna padł pierwszy. Arya walczyła dłużej. Ale i ona uległa.
Krótki i wąski miecz.
Kto takich używał? Albrechtowi nikt w tej chwili nie przychodził do głowy. Ale to miejsce utrudniało mu myślenie. A także zagrożenia. Ork i szermierz. Miał ochotę by się napić wina. Dużą ochotę.
Ręce mu drżały, czoło rosił pot. Coraz trudniej było mu zachować spokój.
Przestał badać zwłoki. Trzeba napisać raport. Wziął jeden z pergaminów i zaczął pisać tekst.
Litera po literze: „Badanie Trzmiela wykazało, że...”
Każda kolejna litera przychodziła mu z trudem. Oddech. Zaczęło mu brakować oddechu. Dusił się. Dłoń mu drżała, kolejne litery przychodziły mu z trudem.
W końcu nie zdołał się opanować. Pióro którym pisał raport przecięło zygzakiem pergamin. Medyk wyszedł chwiejnym, acz szybkim krokiem z posterunku, blady niczym zjawa.

Dopiero na świeżym powietrzu, zaczął oddychać głęboko. Dopiero wtedy opanował atak paniki. Oparł się o ścianę i przymknął oczy.
Miał ochotę się upić. Miał ochotę się schlać do nieprzytomności, by zapomnieć.
O trupach, o orku, o szermierzu... a przede wszystkim o koszmarach z swej własnej przeszłości.
Powoli serce się uspokajało. Oddech wracał do normy. Albrecht otarł pot z czoła.
Spojrzał w niebo. Zastanawiał się... tym razem na zimno. Czy śmierć Aryi miała coś wspólnego ze śledztwem? Może tak. Może nie.
Na całą tą rozróbę, mogła napatoczyć się przypadkiem. Kpina losu. Śmierć z przypadku, śmierć bez znaczenia.
Co innego Trzmiel. To kim był, czyniło jego śmierć ważną. Czarownik. Martwy czarownik.
Kim był? Co o nim wiedziano? Gdzie mieszkał? To było ważne. Tego Albrecht był pewien.

Alchemik wrócił do posterunku i podszedł do kapłanki by złożyć raport.
Cichym i zmęczonym nieco tonem głosu opowiedział co odkrył na temat śmierci Aryi.- Zginęła w walce z lepszym od siebie szermierzem, podobnie jak brodaty mężczyzna. Trzecia ofiara, była torturowana przed śmiercią. I pewnie podczas tych tortur oprawca został przyłapany przez dziewczynę. Można by spytać maraistów, czy będą w stanie dowiedzieć się czegoś więcej. Nie odkryłem, żadnego związku pomiędzy jej śmiercią, a sprawą Nathanelli.
Co do Trzmiela.- tu głos Albrechta stał się cichym szeptem.- Odkryłem w jego ciele ślady świadczące o tym, że był... czarownikiem. Co oczywiście sprawia, że należy się zainteresować nim w szczególności. Chciałbym też, udać się na poszukiwanie ziół, które...- znów chwilę milczał, szukając odpowiednich słów.- Jeśli na twej drodze stanie uzbrojony ork, pani. Siła miecza Kary może nie wystarczyć. Mogę jednak uwarzyć truciznę, która wyrówna szanse, przy takim spotkaniu. Na wszelki wypadek. Będę jednak musiał przeszukać sklepiki tutejszych zielarzy. A jeśli nie znajdę... udać się do lasu i na bagniska, by zdobyć odpowiednie składniki.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline