Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2011, 22:57   #6
Arcan
 
Arcan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcan nie jest za bardzo znanyArcan nie jest za bardzo znanyArcan nie jest za bardzo znany
25 maja 2007 roku, Tajna baza US Army, USA

- No to zobaczmy na wyniki, tak.... - mówi kapitan.
- Zadowalające sir! - wszyscy snajperzy zgodnie odpowiedzieli.
- Cieszę się... Pokażcie co potraficie... po kolei.
Pierwszy podszedł mój kolega John...
- No pokazuj na co cię stać żołnierzu przed wrogiem też będziesz stać jak kołek ?
- Tak jest!
Poleciał cały opatulony w strój kamuflujący z liści, tak jak my wszyscy...
Biedny chłopak... Pomyślałem sobie... Podczas biegu wywrócił się o wystający kamień.
Szkoda mi było gościa...
Podszedł do niego kapitan.
- Gościu... Wstań jak do ciebie mówie... to po pierwsze. - zdenerwowany kapitan podszedł do niego osobiście...
Tak chcesz walczyć z wrogiem ? Wy jesteście elitą, osłaniacie każdego i każdy konwój na drodze, jesteście jedyną nadzieją waszych kolegów których osłaniacie i likwidujecie cele które są jeszcze przed nimi. To od was zależy życie waszych kolegów! Nie możecie sobie pozwalać na takie upadki. Czy to jasne ?
- Tak jest! - odpowiedziała ogromna grupa snajperów !
- No to rozumiem... Następny...
Teraz była moja kolej... strasznie się denerwowałem, szczególnie że kapitan za każdy błąd surowo oceniał każdego.
- Nazwisko prosze...
- Winters sir!
- Winters... mhhm.. miałeś kiedyś ojca Jacka Wintersa ?
- Mój ojciec sir, nie żyje od 27 lat. Miałem 2 lata jak zmarł.
- Tak..., on żyje żołnierzu. Jeśli to on...
- Ale to nie możliwe. Przecież on....
- Tak..? Co on, dokończ ...
- Sir, on zginął w wyniku napadu grupy rabusiów na bank.
- To nie on.
- Więc kto ? Kto sir ?
- Pewnie jakiś przechodzeń...
- Miał dokumenty do cholery z nazwiskiem mojego ojca. To były dokumenty mojego ojca !
- Nie uruchamiaj mi się tu żołnierzu chyba role ci się pomyliły...!
- Wybacz sir!
- Kontynuując naszą dyskusję, był to przechodzeń który jak donosi komenda policji, znalazł przypadkowo na ulicy dokument twojego ojca który widocznie twojemu ojcu wypadł.
- Jezu, to nie możliwe... Dam ci namiary na twojego ojca jak wykonasz pomyślnie test szkoleniowy. Gotowy?
- Zawsze sir!
- To jedziemy...
Przebiegając przez błoto w ciężkim snajperskim kamuflarzu i wspinając się po drabinie z karabinem na plecach i myślą że moj ojciec nadal żyje wszystko wydawało się proste. Ostatnia próba strzał w tarcze z 400m.
Chwila... I ten żar słońca... Ten ciężki strój... Przybliżam jasny od słońca celownik... Pot cieknie po twarzy... Oczko... Serce wstrzymane... Hlup... kropla potu spłynęła na kolbe...
No co do cholery - myśle sobie.
Celuję, celuję. Sru... jak pierdyknęło. Odwaliło mnie trochę. Strzał okazał się celny na 91% jest to wynik jeden z lepszych.
- No dobra kapitanie test poszedł pomyślnie daj namiary...
- Prosze... - podał kartkę z pełnym adresem zamieszkania.
- Dziękuję sir, prosze wysłać mi wyniki pod ten adres co na kartce. - wyrwał kartkę z rąk kapitana i pobiegł prędko się przebrać i jak najszybciej odwiedzić ojca.
Wiedział że o czymś zapomniał... Poszedł do kawiarni i chwilę odpoczął, przypominając sobie to co zapomniał.
No tak w US Navy usłyszałem wiadomość o grupie najemników których poszukują do brudnej roboty.
Życie i tak nie było tu łatwe, a przygody lubiłem i to bardzo. Szybko zmieniłem swój cel. Jednak nie do ojca który niby żyje. Ale do domu, po więcej informacji na temat tej akcji Najemników.
Wszedłem do domu, patrząc na nie dopitą kawe, obok leżała kartka z informacją na temat potrzebnych rambo do akcji w Afryce. Pisało " Lotnisko wojskowe - Waszyngton. Pojechałem jak najszybciej na te lotnisko, aby wziąć udział i wykazać się umiejętnościami w dzikim miejscu i tak bardzo odległym od nowoczesnego świata jakim jest Afryka.

7 Czerwca 2007 roku, Lotnisko wojskowe, Waszyngton, USA

Pierwsze wrażenie...? Kupa ludu wyglądająca na zdziwionych i eleganciki w czarnych marynareczkach.
Nie jest źle - pomyślał.
Samolot witać przygotowany nieźle, tylko ciekawe czy mają dobry sprzęt na te walke w buszu.
Wychodzi z samochodu, nie był ubrany tak jak większość - po prostu zwyczajne cywilne ubranie.
Zaczepił mnie pewien gość...
- Pan tu jako chętny czy jako gapowicz ?
- Chętny.... ?
- To proszę tędy...
- Moment chwila.... co jest ?
- Żadnych ale, dowie sie pan co i jak za jakis czas.
- Hmm... moje odczucia ? Ludzie widać wiedzą czego chcą... troche aroganccy, ale nie jest najgorzej.
Przedemną wielka sala drzwi widać że solidne... Wokół kręci się wiele ludzi, widać ze wiekszość to wojskowi weterani czy dowódcy z okresów wojennych.
Otwierają drzwi, wielcy kolesie z kręconym kabelkiem ciągnącym się do ucha...
Cholera i tu nawet agenci... ? ehh...
Wszedłem do sali konferencyjnej, była cisza wszedłem jakby... ostatni, widziałem ludzi z różnych stron świata. Widać także chciali zakosztować przygody w Afryce.
Siadłem obok jakiegoś kolesia, źle mu z oczu patrzyło, widać było że nie jednego juz zmarłego widział.
Potem zaczęła się gadka..... cos tam coś tam i szczerze ? Nie wiedziałem o co chodzi. Nudno było, jedyne zainteresowanie to pozostali członkowie tej zgranej ekipy.
Słowa zapamiętane to Afryka, Drużyna i Najemnicy. Coś o akcji i jakimś dowódcy.
Nagle, wszyscy wstali i ktoś zaprowadził nas do samolotu którym mieliśmy udać się do Afryki.
Wsiadam, z okien było widać okolice miasta, nowoczesność odbijała się tu jak promienie światła. Wiedziałem że zatęsknie jeszcze za tym widokiem.
Lecimy, lot był dość spokojny. Lecz bardziej interesuje mnie co będzie się działo tam po wylądowaniu w Afryce.

7 Czerwca 2007 roku, Lotnisko w Rutsenburgu, RPA, Afryka

Wysiadamy z samolotu, paru kolesi wyszło pierwszych widać nie mogli juz dłużej wytrzymać w samolocie...
Było bajecznie kolorowo, pogoda była dosyć znośna, czas jakby stanął w miejscu, wszyscy nie wiedzieli co z sobą zrobić.
Potem podchodzi jakiś koleś. O! Przypomniałem sobie słowo... Dowódca... Olaf ? Chyba tak! Tak! Dobrze że pamiętam, wstyd byłoby zapomnieć.
Widać było że również był po przeżyciach, doświadczenie tryskało od niego, chyba aż za bardzo. Zaczoł dość konkretnie. Coś tam opowiedział o naszej bazie.
Jakieś pytania ? - walnął Olaf dość uroczyście.
Zapytałem o podstawowe zasoby komunikacji...
1.Jak z paliwem w jeepach ?
2.Czy nadejdzie pomoc gdy zajdzie potrzeba ?
3.Czy działamy jak drużyna ?
Odpowiedzi były dość udupiające mnie jako osobę spokojną i dość zrównoważoną.
No cóż... to dowódca widac wie co robi...
Odpowiedzi były dość konkretne z czego bardzo się cieszyłem.
Później przyszedł czas na działanie, wybór arsenału, jakaś broń coś jeszcze i można działać.
Ową broń mieliśmy znaleźć w skrzyniach, podszedłem do jednej, była dość intrygująca.
Marzyłem o Pistolecie M9 z tłumikiem. Z wojskowych ćwiczeń dla US Army i US Navy, pamiętałem swoją ulubioną broń snajperską był to: M21 z czujnikiem, owinięty kamuflarzem przypominającym kolor zielony. Precyzyjna broń w fachowych rękach.
Gdyby w tej skrzyni znalazła się ta broń miałbym wielkie pole do popisu i zaprezentowania swoich umiejętności snajperskich.

 
__________________
Szerokości... ;)

Ostatnio edytowane przez Arcan : 14-03-2011 o 14:41.
Arcan jest offline