Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2011, 12:52   #8
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Wyższy Świat: Miasto Platyna

Lady Shurelia rozkazała otworzyć się wielkim metalowym drzwiom przed wami. Nozdrza wypełnił zapach świeżej krwi.
- Nie.. Nie to niemożliwe! - Krzyknął Lyner. Ayatane w milczeniu bez śladu emocji przyglądał się temu co widział. Czerwone kałuże znaczyły błękitną posadzkę prowadząc do ciał dwóch martwych rycerzy. Ich ciała były strasznie pocięte, a wokół leżały drobinki świecącego metalu z postrzępionych mieczy. W głębi sali znajdowała się okrągła świecąca posadzka będąca pieczęcią ołtarza. Stał na niej, na czterech łapach potwór, który unosił się co rusz na dwóch tylnich kończynach i opadając na dwie przednie powodował ogromne wstrząsy. Przypominał dużego mechanicznego wilka o trójkątnym, ostrym i zakrwawiony pysku.
Wirus!! – Krzyknęła Lady Shurelia – Musmiy go powstrzymać przed zniszczeniem Ołtarza Apostołów! Za mną! Szybciej!! - Shurelia uniosła się na kilka centymetrów w powietrze i lekko przeleciała nad krwią wypełniającą przedsionek sali. Lyner i Ayatne ruszyli zaraz za nią zostawiając odciski swoich butów w krwi poległych braci.

Powietrze przecięły dwie katany Ayatane oraz miecz jednoręczny Lynera. Oba spotkały się z ciężkim metalicznym trzaskiem, gdy spotkały się ze skórą potwora. Ten sparował łapą ciosy, a ostrym pyskiem uderzył rozganiając ich na boki pomieszczenia i ogłuszając o ściany.

Lady Shurelia w tym czasie stanęła na środku. Z pod jej ciężkiego hełmu zaczęła płynąć pieśń: „Pragnę nieść pomoc podopiecznym mym, aby wspomóc ich walce chce wiedzieć wszystko o wrogu mym…”

Nagle z oczu bestii wystrzeliły czerwone światła. Podążyły od jej stóp, aż zatrzymały się na ciele waszej zwierzchniczki.

Ayatane otrząsnął się po uderzeniu, drżąco stając na nogi. – Wirus namierza Lady Shurelie! Rycerze osłońcie swoją Panią! Musi ona dokończyć pieśń w spokoju! Rey rozpocznij pieśń leczniczą!



Arariel wkroczył dziarskim krokiem na dziedziniec kościelny. Krzątało się po nim sporo żołnierzy w ciężkich i lśniących zbrojach. Reyvatelis gromadziły torby i uzupełniany pakunki na podróż. Wyglądało na to, że kościół szykował się do kilku wypraw na raz. Idąc dalej najemnik trafił do kwater Arthura, który oczekiwał go wraz z jednym z kościelnych wojskowych. Witaj drogi Ararielu, pozwól że przestawię ci kardynała Radolfa .

Kardynał skinął głową. – Przyjaciel Arthura jest i moim przyjacielem. Panowie wybaczą muszę się zająć przygotowaniami do podróży. – Radolf wyszedł z pomieszczenia zostawiając was na osobności
.
Arthur poprosił byś usiadł. - Na północnym wschodzie źle się dzieje. Otrzymaliśmy prośbę o pomoc od wioski Karulu znajdującej się w odległych zakątkach krainy. Jak donoszą jej mieszkańcy leśne stworzenia stały się tam bardziej zuchwałe kradnąc uprawy i atakując wprost mieszkańców wioski. Kosciół obecnie przygotowuje się do poważniejszych misji jak twierdzi biskup Falls, ale drogi nasz Radolf przekonał go, aby przydzielił mu kilku ludzi do zbadania sytuacji. Widzisz dobry człowiek z tego naszego kardynała martwiący się o każdego w potrzebie. Wracając do tematu, przydałaby nam się twoja pomoc ponieważ istnieje możliwość, że w wiosce stacjonuje kilu najemników z Tenba. Miałbym do Ciebie prośbę abyś miał ich na oku, zawsze próbują coś wywinąć na niekorzyść kościoła.


Luo
-Panienka wybaczy. Nie chciałem wystraszyć, ale pukałem, krzyczałem i nikt nie odpowiadał. – przed Luo stał mężczyzna odziany w zielony płaszcz i kapelusz. Miał mechaniczną rękę oraz cześć korpusu. - Pani pozwoli, że się przedstawię. Jack Hamilton – osobnik zawadiacko machnął ręką z kapeluszem w dłoni.

- Szukam nie jakiej pani mechanik Luo D’arc. Słyszałem, że jest dobrym mechanikiem potrafiącym naprawić wszystko co obejmie w dłonie.
– Uśmiechnął się czarująco, a następnie z żenowaniem wysunął mechaniczne ramię. Ruchy ręki były sztywne, wręcz skaczące i oporne. Wierzchnia warstwa porysowana i rozpruta w wielu miejscach. – Potrzebowałbym przeglądu i trochę łatania. Karulskie wilki próbowały zrobić sobie ucztę z mojej dłoni, hahaha.

Maira
Wiadomość zawierała w sobie promocje do jednego z najnowszych oddziałów techniczno-mechanicznych Tenba - zwanego Mrocznym Prymem. Wieść niosła, że mają specjalne uprawienia na tworzenie projektów wojskowych oraz na prowadzenie testów na znalezionych artefaktach. Taka okazja trafia się tylko raz, może to być okazja do ustawienia się na całe życie. Tym bardziej, że organizacja przyznaje dotacje na projekty technikom posiadającym żółty kod dostępu. Jednak na końcu oficjalnych gratulacji była dziwna treść nakazująca stawić się po odbiór żółtej przepustki i wytycznych z bojowym robotem własnego projektu. Podany adres wskazywał stawić się w same południe, w starych hangarach, które służyły za złomowisko. Hangar 13 jeśli chodzi o ścisłość, ale co dziwne jest ich tylko 12. Wiadomość nasuwała pełno pytań bez odpowiedzi. M.in. skąd wiedzieli, że ukończyłaś właśnie najnowszego robota „pożyczając” kilka części z oficjalnych zleceń w firmie?
 
Ranghar jest offline