Stała i patrzyła w puste, nie wyrażające nic oczy ojca. Stała i patrzyła, bo tylko tyle mogła zrobić. Widziała, że ojciec nie powie nic, tak jej się przynajmniej zdawało. Z całych sił powstrzymywała się by nie wyjść z tego pomieszczenia, udać, że to wszystko zły sen. Z każdym słowem Isengrima jej niepokój wzrastał, nasłuchiwała ciągle tylko kroków przed drzwiami, miała nadzieję, że lada chwila przyprowadzą Otto. Gdy do jej uszu dotarł bełkotliwy śpiew uśmiechnęła się do siebie z triumfem. Drzwi się otworzyły, zobaczyła wtedy tylko, że mina Gabriela zbledła, twarz stężała, czyżby on też poznał przyprowadzonego mężczyznę? Gdy podszedł do niego i uderzył go prętem miała już pewność, on także miał z nim na pieńku. Zbliżyła się tylko do „kultysty” i ujmując go dłonią pod brodę uniosła jego twarz:
- Witam Herr Otto – popatrzyła na niego hardo – Witaj pomiocie chaosu, witaj w miejscu, gdzie koszmar to dziecinna igraszka – zdjęła rękawice i zdzieliła go nimi w twarz
Mężczyzna zachowywał się dziwnie, jakby był mocno pijany, nawet nie zareagował na cios, Elyn usłyszała wtedy słowa Isengrima grożącego jej ojcu, wywróciła oczami i odwróciła się do niego:
- Is, kochanie, przestań ględzić, bo flaki mi się przewalają – powiedziała ze słodkim uśmieszkiem – I odpowiedz mi na jedno pytanie skarbie, dlaczego wszyscy dookoła mają słuchać tylko ciebie, o wszechmogący i potężny? – nie spuszczała go z oczu
Pod pozorem spokoju ukrywała złość, furię, ale wiedziała, że to już nie potrwa długo, pewna koncepcja, która w tamtej chwili narodziła się w jej głowie sprawiła, że na jej twarzy pojawił się dziwny grymas; ni to uśmiech wyższości, ni wyraz pogardy.
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski |