Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2011, 11:42   #31
lauerhill
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
- Frack! Co to... - Kell z trudem uniósł powieki, jazgot wypełniający pomieszczenie czół, aż u podstawy czaszki. Myśli krążyły jak oszalałe. Tak! To alarm... ogólny. To na pewno nie ćwiczenia. Anastasia, wtulała się nadal w jego ramie. W normalnych warunkach wywołało by to uśmiech na jego twarzy, teraz jednak cała sytuacja wydała się być wyjątkowo abstrakcyjna.
- Ana. Wstawaj alarm! - delikatnie potrząsnął ramieniem dziewczyny.
- Coooo - ziewnęła - jest ?
- Alarm. Coś się stało... Wstawaj.
Oboje zerwali się na równe nogi, przemawiał przez nich profesjonalizm. W mniej niż minutę byli w kombinezonach. Dwie sztuki broni krótkiej i po zapasowym magazynku. To wszystko co mieli. Kell wetknął za pas jeszcze zakrzywiony nóż, który dostał kiedyś od przyjaciela z Gemenonu. Przeszli przez gródź. Na korytarzu panowało nie małe zamieszanie marines, biegli w kierunku rufy, specjaliści próbowali ich wyminąć w drodze do hangaru. Hammer wypatrzył znajomą twarz dowódcy ochrony doku.
- Sierżancie co się dzieje ? Co to za alarm !?
- Panie poruczniku popłoch! Ktoś dokonał abordażu, straciliśmy łączność z sekcjami w okolicach ładowni!
- Wiadomo coś więcej ?
- Na razie nic, Sir. Biegniemy to sprawdzić.
- Która zbrojownia znajduje się najbliżej ?
- To chyba ta na śródokręciu.
- Dziękuję Sierżancie. Trafimy. Powodzenia.
- Wam również Poruczniku.
Przebijali się przez potok ludzi płynący w obie strony. Potrącani, uderzani, szarpani brnęli do grodzi oddzielającej, jedną z głównych arterii komunikacyjnych battlestara, a spokojniejsze odnogi biegnące w głąb cielska Aresa.


Rejon zbrojowni był wyludniony. Z oddali dobiegał przytłumiony odgłos wystrzałów i tupot
ciężkich wojskowych butów. Otwarte drzwi i walające się wszędzie pudełka po amunicji skazywały na pośpiech osób, którym udało się tu dotrzeć. Czy walczą? Czy żyją? Pytania przychodziły same.
Znaleźli dwa karabinki automatyczne, kilka granatów, zapas amunicji i apteczkę.

- Dasz sobie radę ? - w głosie Hammera czuć było wyraźne zaniepokojenie.
- Żebym Cię jeszcze nie zawstydziła...

Kanonada wydawała się zbliżać. Kell przeładował broń i prowadził ich przez pusty zbiornik na wodę w kierunku rufy. Musieli ominąć pozycje przeciwnika, korytarz, do którego dotarli zasłany był ciałami w czarnych mundurach marines, oraz kilku uzbrojonych ludzi w cywilnych ubraniach. Porucznik nachylał się nad kolejnymi ciałami sprawdzając funkcje życiowe. Nikt nie żył.

- Hammer tam ktoś jest! - szepnęła Anastasia, pociągając go w stronę resztek prowizorycznej osłony wzniesionej przez załogę. Unieśli broń czekając na to co miał przynieść los.
 
__________________
"...Zbierałem obudzonych sumień żniwo..."

Zapraszam do Rekrutacji IN NEX VERITAS
lauerhill jest offline