Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2011, 12:52   #117
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Po krótkiej naradzie dwaj milicjanci i grupka nowych towarzyszy postanowili ruszyć do miejsca przetrzymywania naukowca. Pobiegłszy truchtem przez wolną przestrzeń do następnych krzaków udało się im pozostać niezauważonymi. Michał i Piotrek mieli już lekką zadyszkę.

- Dobra, teraz krzakami jak najbliżej budynku - syknął kapitan i ruszył przodem.

Linia gęstych krzaków nie była szeroka, lecz dawała schronienie przed okiem. Przynajmniej ludzkim. Po lewej stronie mieli łąkę którą biegli, zwieńczoną kilkoma huśtawkami i zjeżdżalnią, po prawej natomiast obskurny, zatęchły staw, który dawał o sobie znać z bardzo daleka. Nieprzyjemny zapach gnijącej wody szybko zmieszał się z potem. Im bliżej było celu, tym bardziej drżały ręce, strach rósł. Milicjanci zabijali już, i to nie tylko ludzi. Teraz jednak bali się zupełnie tak, jakby pierwszy raz trzymali w rękach broń.

Powodem tego była obecność doświadczonych żołnierzy, którzy zamiast dodawać pewności onieśmielali swych wybawców. Wreszcie jednak dotarli do końca krzaków. Przed nimi była niewielka sieć ścieżek prowadzących do muzeum i ściany pamięci, na której wyryte były nazwiska powstańców poległych w tym parku.


Przed białym, niewielkim budynkiem stała stara armata, najpewniej już niezdatna do strzelania. Nie było patroli, jednak kapitan złapał za ramię Michała, który pierwszy chciał przekraść się w stronę schodów. Wskazał mu palcem na miejsce, w którym ściana przechodziła w kopułę. Było tam takie samo urządzenie, które całkiem niedawno ostrzelało milicjantów.

- Robimy tak. Zakradamy się od drugiej strony, Michał zostaje. Na mój znak wali z dwie-trzy kule w to gówno coby się rozpadło. Potem wchodzimy. Po drugiej stronie są schody prowadzące do wejścia. Tam będzie góra dwóch ... może trzech strażników. Piotrek walnie z granatnika. W tym czasie Michał zabezpieczy plac przed drzwiami. Proste ?

Wszyscy żołnierze odpowiedzieli chórem potwierdzająco, jedynie Piotr i Michał wybełkotali coś, co można by uznać za "tak". Akcja się rozpoczęła. Wszyscy przekradli się do ściany z nazwiskami i tablicami upamiętniającymi dowódców, a Michał położył się i przymierzył. Celował w złączenie działka i kamery z trzymającym je stelażem.

Kiedy zobaczył jak kapitan macha do niego ręką zamknął jedno oko i nacisnął spust. Karabinem mocno szarpnęło, a działko spadło wybuchając i paląc się błękitnym płomieniem. Ruszył biegiem w stronę schodów. Reszta atakujących już po nich wbiegała. Chowając się za jednym z filarów Michał lustrował otoczenie wzrokiem. Na razie było spokojnie.

Piotrek z całej siły kopnął w drzwi. Przy ścianie stało dwóch obcych, a przy przeciwległej leżał pobity naukowiec. Widząc, że ktoś po niego przyszedł rzucił się pod najbliższą wystawę starych papierów i odznaczeń. Cofnąwszy się dwa kroki do tyłu milicjant wystrzelił ze swojego granatnika. Odłamki przejechał mu po twarzy, pojawiło się na niej kilka zadrapań. Z tamtych została tylko krwawa miazga, nic ponad to.

- Cieszę się, że was widzę - odpowiedział naukowiec i podał rękę każdemu po kolei.

Michał wbiegł do pomieszczenia. Kapitan skarcił go wzrokiem, ale zwrócił się do uratowanego.

- Ma pan plan ewakuacyjny ?

- Tak, ale już został udaremniony.

- Niedobrze. Musimy przedostać się na lotnisko za Warszawą, nie ma innej opcji.

Milicjanci przysłuchiwali się tej rozmowie nie za bardzo wiedząc co się dzieje. Nagle jeden z żołnierzy krzyknął

- Nadchodzą!

I tak faktycznie było. Michał wybiegł pierwszy, chowając się za filarem przy schodach. Po przeciwnej stronie była ściana pamięci, więc nie trzeba było się oglądać. Oparłszy karabin o murek był gotów do obrony. Piotr z polecenia kapitana wbiegł na niewielki podest w muzeum, dzięki czemu miał dostęp do okna na wysokości piętra, przy samym dachu. Żołnierze chwycili kilka starych karabinów "Błyskawica", używanych podczas powstania. Amunicji do niej było pełno. Wprawdzie broń nie była zdatna do strzału, ale jako samoróbki szybko uległy rusznikarskim zdolnością zawodowych żołnierzy.


Dwóch z nich przyległo do okien, kapitan natomiast dołączył do Michała z dziwnym pistoletem zdobytym na wrogu i polskim Peemem przerzuconym przez ramie.

- Czekamy aż będą w zasięgu i walimy z czego się da!
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 12-03-2011 o 13:00.
Arsene jest offline