Wiedźmini wyskoczyli z łodzi i weszli na brzeg . Co chwila oglądali się nerwowo za siebie jakby byli przekonani o pościgu . Odkąd wyruszyli w podróż cały czas łowcy potworów walczyli o życie . Nie dziwne więc , że wzbudziło to w nich nadmierną ostrożność . Mutanci postanowili poszukać miejsca na jakiś obozowisko i odpocząć od trudów ostatnich godzin . A może już nawet dni ? . Galen stracił rachubę ile to czasu minęło od pamiętnego wieczoru jeszcze spędzonego w Siedliszczu . tak czy inaczej należało oddalić się od tajemniczego wiezienia . Wiedźmin miał nadzieję , że nie udało się pozostałym przy życiu bandytom uciec . - Nie chcę drugi raz widzie tych gęb – pomyślał . I szybkim krokiem skierował się w głąb lądu.
Galen rozejrzał się dookoła . Wszędzie gdzie okiem sięgnąć były tylko pagórki i wysokie trawy . W oddali widać było mały lasek . Znajdował się nie więcej niż dwie godziny drogi od miejsca w którym się znaleźli . Wiedźmini postanowili tam się udać i rozbić obóz . Łowcy potworów nie mieli pojęcia gdzie są . Na pewno gdzieś w Redanii . Galen miał pewne przypuszczenia . Znajdowali się w okolicy rozwidleń dwóch rzek , co zmniejsza ilość opcji do zaledwie trzech . Mogli się znajdować na granicy Redanii i Temerii oraz rozwidleń rzek Pontar i Ismena . Mogli się też być w rozwidleniu rzek Buine i Nimnar. Trzecią opcją było rozwidlenie rzek niedaleko Roggeven . Galen nie pamiętał ich nazw. Jednak przed podjęciem decyzji o dalszym kierunku podróży należało się zorientować w kierunkach i trochę odpocząć . Oba warunki umożliwiał zbliżający się z każdym krokiem las . Po tych kilku podróżach jakie spędził Galen nauczył się odczytywać z roślinności kierunki . Wystarczyło spojrzeć na to gdzie rośnie mech na drzewach . Gdy dotarli na miejsce Galen postanowił zebrać chrust na ognisko i poszukać jakiejś strawy . Nie liczył na to że uda się mu coś tutaj upolować . Okolica wyglądała na opuszczoną przez wszelkie żywe istoty. Tylko od czasu do czasu przelatywał jakiś ptak przerywając grobową ciszę swoim świergotem . Cóż … pozostały w takim razie suchary – pomyślał z goryczą wiedźmin .
Gdyby udało się coś upolować można by było przebaczyć trudy ostatnich godzin . W czasie zbierania gałęzi i nasłuchiwania zwierzyny Galen spoglądał na drzewa . Mech rosnący na nich wskazał mu kierunki świata . Złowiwszy zwierzynę czy też nie , wiedźmin postanowił po godzinie wrócić do Brega . Miał nadzieję , że jego towarzysz miał coś lepszego niż suche mięso i kawałek chleba .
Plan na najbliższe godziny był prosty . Zjeść , wyspać się i omówić dalszy plan działania czyli który kierunek wybrać . Odpoczynek oczywiście był przemyślany . Wiedźmini nie pozwolili by sobie na taki luz w nieznanym całkowicie terenie . Gdy pierwszy z wiedźminów zaśnie drugi miał stać na warcie i obserwować . Sen miał być krótki by móc wyruszyć jeszcze za dnia . Galen dobrze pamiętał uroki poprzedniej decyzji o wyruszeniu w nocy .
To nie ciepła i przytulna karczma… pomyślał Galen , ale na razie wystarczy . Trzeba będzie jak najszybciej znaleźć jakąś miejscowość i rozpoznać się w terenie dokładniej . A co później … ? Zobaczy się ! I z uśmiechem na twarzy wiedźmin kierował się do obozowiska . |