- Idzie tu...
Słowa Markusa z pewnością nie były odkrywcze, za to w pełni oddawały zaskoczenie najemnika.
Oto, jakimś dziwnym trafem, ktoś, kogo chcieli sprawdzić, sam do nich wędrował, w dodatku oświetlony niczym karczma w godzinach największych obrotów.
- Zakryjcie latarnie i schowajcie broń... - szepnął. - W końcu nie zamierzamy nikogo straszyć.
Sam schował miecz za plecami. To, że mógł go użyć w każdym momencie nie miało znaczenia. Żadnego. Podobnie jak fakt, że kusza była gotowa do użytku.
Tamten był sam i jeśli nie wykona żadnego niepotrzebnego gestu, to nic mu nie groziło. A jeśli okazałby wrogie zamiary...
- Porozmawiam z nim, a wy stańcie trochę z tyłu - dodał kolejny pomysł. |