Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2011, 12:33   #81
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Walka dobiegła końca, rozpoczęło się dzielenie łupów po zabitych wrogach. Cóż...taki już jest ten świat, szacunek dla zmarłych winno się odkładać na bok w takich sytuacjach. Z resztą i tak Ci nieboszczycy jeszcze przed chwilą kipieli energią i planowali ich wszystkich załatwić. Przeliczyli się dzięki bogom. Górnik był niezadowolony, bowiem wiedział, że mógłby walczyć o wiele skuteczniej. Niemniej walka ta nauczyła go parę rzeczy dzięki czemu przy następnym starciu powinien poradzić sobie znacznie lepiej.

Zawiesił ogromny kilof z powrotem na plecach. Strzelił kłykciami i pomógł Markusowi przenieść zwłoki. Następnie spojrzał na uzbrojenie poległych. Wystarczył pobieżny rzut oka aby stwierdzić, że nic z ich ekwipunku nie przyda się Eckhardtowi. Miał na sobie znacznie mocniejszy pancerz niż Kislevczyk, a skórznia krasnoluda była rozcięta, a na dodatek nie pasowałaby na niego.

Wzrok górnika wrócił do ich niepisanego przywódcy.
-Lepiej chyba nadłożyć drogi niż wleźć w sam środek ich obozu. Pewnikiem jest ich tam dwa razy tyle i już za niedługo wywiedzą się, że ktoś zmierza w ich stronę. Przygotowani będą, a więc zasadzkę pewnie jakowąś wymyślą.-
Podrapał się po masywnym karczysku
-Jestem więc za dłuższą drogą tak jak mówi Markus.- podsumował.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 12-03-2011, 13:03   #82
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie... To nie moja szabla. Ale jeśli nie macie nic przeciwko to do czasu odnalezienia mego skarbu, nosiłbym ją u pasa. W razie czego czułbym się bezpieczny...- zrobił skwaszoną minę. Kompani nie mieli nic przeciwko, pozwolili Gynterowi korzystać z broni, choć Markus i Thrunmir wciąż mieli na osobnika oko. -Ja to bym był za tym żeby iść krótszą drogą z wiadomych względów...- przerwał na chwilę swój wywód na wspomnienie o szabli rodzinnej -I tak daleko mnie odprowadziliście. Skoro już daliście mi coś do obrony- wejrzał na zakrzywione ostrze kislevity -oraz pochodnię to mogę iść szukać tam, gdzie pozostały trupy mych kompanów.- wyjaśnił.
-Dziękuję wam za pomoc, szczególnie tobie pani.- zwrócił się do Alessy -Kto wie, co by było gdybyś mych ran paskudnych nie opatrzyła...- pokręcił głową.

Od chwili gdy go znaleźli nie minęło sporo czasu, jednak człek nabrał trochę sił i oprzytomniał. Jednak najwyraźniej nie do końca, ponieważ samotna wędrówka po mrocznych korytarzach Karak Azgal jest istnym szaleństwem. On jednak miał swój powód. Nikt go trzymać na siłę przy grupie nie miał zamiaru.
Gynter uścisnął dłoń każdego z kompanów, po czym oddalił się w ciemność. Pozostali ustalili obejść wąskie jaskinie na około potężnym korytarzem. Gdy byli już gotowi do drogi ruszyli. Starali się kroczyć najciszej jak tylko się dało. Wszak mieszkańcy tych ruin byli niebezpiecznymi istotami. Goście z powierzchni z resztą również nie byli wcale lepsi. Markus wciąż miał w głowie wizję powrotu trzeciego z tamtej grupki wraz z posiłkami, żądnego zemsty za śmierć swoich ziomków.

Korytarz, którym szli zgodnie z mapą był tak szeroki, że prawie nie zauważyli skrzyżowania. Tylko ciekawość niziołka sprawiła, że podchodząc do posągu smutnego, krasnoludzkiego młodzieńca, dostrzegł rozwidlenie dróg. Wartko poinformował o nim swych kamratów, by zgodnie z planem skręcić właśnie tam. Tak jak wskazywała mapa, tuż przy skrzyżowaniu znajdowało się wejście do jednej z wielu, mniejszych jaskiń. Markus wiedział, że nie tędy droga i trzeba udać się kawałek dalej, by konsekwentnie i na pewno ominąć miejsce, gdzie Gynter spotkał niedawno rycerza mroku. -Widzieliście?!- syknął Jurgen. Jego spojrzenie było skierowane gdzieś w ciemność.
-Tam ktoś był, widziałem refleks światła! O tam!- wskazał palcem, jednak z miejsca, w którym się znajdowali było widać tylko ciemność.

~***~

~Jakim że byłem głupcem zawierzając tym ludzkim gnidom!~ elfi łowca przeklął swoją naiwność w duchu. Według jego rachuby, minęły może z cztery dni, odkąd jego pseudo kompani znienacka obrócili się przeciwko niemu, ogłuszając tępym obuchem krasnoludzkiej siekiery w głowę, a następnie kneblując i wiążąc. Dopiero gdy ocknął się w sporej, podziemnej komnacie zrozumiał, że to było planowane od początku. Z resztą udowodnili to sami porywacze.
-Na cholere nam elf a?- burknął jeden z dwóch krasnoludów, którzy przyglądali mu się gdy tylko otwarł oczy.
-Nie denerwiuj się przyjacelu.- charakterystyczny akcent zdradzał kislevskie pochodzenie jednego z dwójki ludzi.

-Panowie. Bez kłótni.- uspokoił ich mąż w eleganckiej i pewnie nie taniej kolczudze -Spójrz Bruno na jego sprzęt...- skomentował wskazując łuk, wykonany przez same elfy -Jeśli ma takie zabawki, to pewnie nie jest zwykłym, samotnym poszukiwaczem. Zaufaj mi. Niebawem w Martwych Wrotach pojawi się delegacja długouchów, szukających kompana. A my wtedy nieźle się obłowimy...- tak wtedy mówił. Ral'el widział cały swój dobytek rzucony niedbale na kupę różnorodnych rupieci, od kufli, przez zardzewiałe miecze, na zakurzonym obrazie kończąc. Oprawcy zadbali dobrze, by ich łakomy kąskiem nie uwolnił się pod ich nieobecność. Ręce elfa związane w nadgarstkach, były dodatkowo przywiązane do wiszącego kinkietu na ścianie. Nogi w kostkach również zostały mu spętane.

Kislevita, jednooki krasnolud, oraz człek w kolczudze opuścili komnatę kilka godzin wcześniej, zostawiając na czatach młodego khazada, który nie ukrywał swej pogardy do tajemniczego elfa. Ral'el pokręcił głową na samą myśl, że w ogóle zgodził się dołączyć na powierzchni, do grupy w której był krasnolud. Został zdradzony w najbardziej perfidny sposób jaki tylko można było sobie wyśnić w najgorszym koszmarze. Oprawcy co jakiś czas karmili ofiarę i dawali napić się wody, by czasem nie zmarła z wycieńczenia, przed wymianą na okup, jednak łowca miał straszliwą świadomość nieuniknionego końca w męczarniach. Wiedział, że nikt po niego nie przybędzie i nikt nie zapłaci szczerym złotem porywaczom. Wiedział, że tamci stracą w końcu cierpliwość i zabiją go, wcześniej skazując na potworne katusze i cierpienie rekompensując sobie siły włożone w dbanie o więźnia.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-03-2011, 15:23   #83
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Szaleniec - powiedział cicho Markus, gdy ich tymczasowy towarzysz oddalił się, ruszając samotnie na poszukiwanie rodzinnej pamiątki.
Co prawda oni też w pewnym sensie byli szaleńcami, ale... tylko w pewnym sensie. Oczywiście głupotą było wędrowanie po podziemnych korytarzach, narażając się na spotkania z goblinami, zazdrosnymi o swe dziedzictwo krasnoludami, czarnymi rycerzami, bandytami z powierzchni i bogowie wiedzą kim jeszcze. Jednak co innego mieć przy sobie sprawdzonych w boju towarzyszy, co innego iść samemu przez ciemne korytarze.

Jak się wkrótce okazało, korytarze nie były aż takie ciemne. Przynajmniej nie wszystkie. Przynajmniej tak się wydawało Jurgenowi.
- Niech to szlag - powiedział Markus. - Brak nam kolejnych bandytów... Ale musimy to sprawdzić. Trzeba wiedzieć, kogo ma się za plecami.

Oczywiście mogli odpuścić i iść dalej. Ale jeśli Jurgen nie miał przywidzeń i ktoś tam był faktycznie... Tego im brakowało, by - uciekając przed jednym niebezpieczeństwem nadziali się na kolejne. Za to gdyby to byli porządni poszukiwacze, to mogliby się podzielić informacjami.

- Cichutko, na paluszkach... - powiedział. Jeśli przypadkiem to byli kompani tamtych truposzy... W przeważającej w dodatku liczbie... Lepiej było iść bardzo ostrożnie.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-03-2011, 17:29   #84
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
W walce może dziewczynie się nie poszczęściło, ale przynajmniej nikomu pod nogi nie wlazła i szkód żadnych nie narobiła. Alessa przyjrzała się amuletowi z nie do końca zidentyfikowanych kłów.
- Mogę się tym zaopiekować... - zwróciła się do Markusa.
Nic jej było po broni czy zbrojach, ale jeśli ten przedmiot miał do zaoferowania cokolwiek poza nietypowym wyglądem, to chyba jej pierwszej przyszłoby poznać się na tym. Gyntera uprzejmie pożegnała, wszelkie komentarze zachowując dla siebie. To był jego wybór czy woli poszwendać się w większej grupie, czy też samotnie przemierzać korytarze. Na pewno miał większe szanse na przeżycie niż miałaby samotnie Alessa. Co nie oznaczało, że szanse te nie były małe...

Dziewczyna zgodziła się z pozostałymi co do wyboru drogi. Lepiej było jej nadłożyć niż trafić na coś, z czym mogli sobie nie poradzić. Uważała, że i tak mieli już sporo szczęścia jak do tej pory, więc po co kusić los. Jurgen dostrzegł w oddali kolejny jasny punkt, co mogło sugerować czyjąś obecność. Alessa była zaskoczona, bowiem nie spodziewała się, że w tak krótkim czasie spotkają na dole aż tylu innych podróżników. Choć może w tak bliskiej odległości od wejścia nie powinno to w żaden sposób dziwić. W milczeniu skinęła lekko Markusowi i trzymając się z tyłu grupy szła najciszej jak potrafiła.
 
Amanea jest offline  
Stary 13-03-2011, 08:03   #85
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Musiał przyznać, że faktycznie go zaskoczyli. Ale tylko dlatego, że nie spodziewał się po nich aż tak bezgranicznej głupoty. Jako doświadczony wojownik w tych pełnych skarbów i bestii podziemiach mógł być dla nich sporo wart. Ale jako zakładnik? Parsknął z pogardą dla zaślepienia i chciwości młodszych ras. Czy te prymitywy naprawdę spodziewały się, że z głuszy Loren ruszy tu zaraz procesja ze skarbami, którymi jego rodacy zechcą go wykupić? I może jeszcze wręczy je im sama Pani Lasu, pozostawiając dla niego swoje wiecznie oblężone królestwo?

Ogrom niedorzeczności tej wizji szalenie go rozbawił. Mało brakowało, a na wieść o tym niesamowicie "przebiegłym" planie roześmiałby się porywaczom w twarz. Powstrzymał się jednak, prezentując na wąskich ustach tylko nieznaczny, krzywy uśmieszek. Nie miał wątpliwości, że tak, czy inaczej nie dotrwa losu, który oni dla niego przygotowali. Albo się uwolni albo zginie próbując. Tkwienie spętanym i bezsilnym, niczym pojmane zwierzę było dla niego nie do zdzierżenia. Ani chwili dłużej!

- Hej, ty! - syknął do młodego strażnika. - Do ciebie mówię, tchórzu! Czyżbyś był zbyt niedołężny, by twoi towarzysze zabierali cię ze sobą do walki? A możem źle dostrzegł i jesteś khazadzką samicą, co? Ciężko mi dostrzec spod tej haniebnie rzadkiej, kaprawej brody...

Ral'el uśmiechnął się w myślach do siebie. No to stało się. Albo ta mizerna kopia krasnoluda go zaraz zatłucze albo plan się powiedzie i zbliży się na tyle, by spętany elf zębami sięgnął jego gardła, rozrywając mu tchawicę. Tak, czy inaczej - wygra. Nikt nie będzie go więził!
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 13-03-2011 o 08:06.
Tadeus jest offline  
Stary 13-03-2011, 11:32   #86
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Powodzenia i obyś odnalazł szablę swego tatka, a potem bezpiecznie wyszedł z tych podziemi - Zacharias życzył szczęście, opuszczającemu ich grupę Gynterowi. Nie dziwił mu się, że opuszcza kompanię. W końcu miał swój cel, jakim było odnalezienie rodzinnej pamiątki. Gdyby Zacharias znalazł się w takiej sytuacji, też pewnie by tak postąpił.

Podczas dalszej podróży, starali się iść najciszej jak mogli. Niziołek pewnie trzymał w ręku siekierę, gotowy w każdej chwili cisnąć nią w wyskakującego z ciemności przeciwnika. Zdobyczny topór trzymał za paskiem, ale długi trzonek nieco mu przeszkadzał, co chwila uderzając w kolano. Zacharias jednak nie dawał nic po sobie poznać i tylko po cichu klął, za każdym razem gdy rękojeść sprawiała mu ból.

Zacharias, dzięki możliwości widzenia w ciemnościach, okazał się bardzo przydatny dla grupy. Gdyby nie on i jego wrodzona ciekawość, przeszliby obok skrzyżowania, nie zauważając go. Na szczęście, niziołka zaciekawił jeden z posągów, stanowiących podstawy filarów, podpierających strop. Przedstawiał on młodego krasnoluda, trzymającego topór. Broń ta była niemalże identyczna, z orężem jaki niziołek zdobył na krasnoludzie. Stał chwilę i przyglądał się z zaciekawieniem broni. Potem zorientował się, że posąg stoi dokładnie na rogu, jeden korytarz wiódł w bok, a drugi prosto.

Chwilę później, Jurgen ostrzegł ich o kimś, czającym się w mroku. Niziołek wytężył wzrok, ale nikogo nie dostrzegł. Inni też nie.
- Może tylko ci się zdawało? - spytał Jurgena, jednak ten był pewien, że coś widział. Ich przywódca, Markus zgadzał się z Jurgenem. Trzeba było to sprawdzić. Cicho, jeszcze ciszej niż dotychczas, ruszyli w kierunku domniemanego źródła światła.
 
xeper jest offline  
Stary 13-03-2011, 18:20   #87
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Bruno ostrzegał mnie przed twoimi zdradzieckimi sztuczkami...- młody khazad, który pełnił rolę elfiego strażnika uśmiechnął się triumfalnie gdy zrozumiał, że jego starszy kompan nie bez powodu przestrzegał go.
-Próbuj dalej wąskodupcu! Mam gdzieś twoje głupie docinki...- dodał podkreślając swoją wyższość w sytuacji nad spętanym elfem. Brodacz jednak nie był tak spokojny i opanowany na jakiego pozował. Co chwila łapał za górniczą lampę i wychodził z komnaty na korytarz wypatrując swoich ziomków, którzy mieli zrobić szybki zwiad po najbliższych korytarzach. Ral'el dobrze wiedział, że jeśli tamta trójka wartko nie wróci to młody strażnik w końcu zrobi w spodnie ze strachu. Po raz kolejny okazał to znów biorąc latarnię i opuszczając komnatę w poszukiwaniu swoich ziomków.

~***~

-Ty mały, cho ze mną...- Jurgen zwrócił się do Zachariasa. Najwidoczniej, choć nie przypadli sobie do gustu, to jednak kusznik doceniał lekką budowę jednego z kompanów wiedząc, że w skradaniu się nie może mieć lepszych.
-Zajrzyj no tam...- zażądał kusznik. Niziołek skrzywił się na myśl, że osobnik chce go zwyczajnie wykorzystać dla ochrony swojego bezpieczeństwa. Wiedział również, że faktycznie to on najlepiej nadaje się na zrobienie rekonesansu. Malec podszedł do niewielkiego wejścia do mniejszego korytarza. Światło dobiegające gdzieś z jego głębi świadczyło o tym iż Jurgen nie miał omamów. Energicznie machając ręką do pozostałych dał im znać iż faktycznie ktoś tam jest.

Kompani podeszli na skraj korytarza, gdzie czaił się niziołek.
-A nie mówiłżem, że ktoś tam jest?- Jurgen wypiął dumnie pierś. -Co teraz? Robimy jaką zasadzkę? Pakujemy się tam i roztrzaskujemy łby każdego kto się postawi, czy może czekamy aż ktoś się pokaże?- spytał Markusa. Zanim przywódca grupy zaczął w ogóle zastanawiać się nad tym, światło w głębi korytarza zamigotało i zrobiło się silniejsze. Po krótkiej chwili kompani usłyszeli również kroki. Mieli niewiele czasu by przygotować jakiś prowizoryczny plan. Jak się szybko okazało korytarzem maszerował dość młody khazad. Szedł energicznie i trochę nerwowo ściskając mocno uchwyt lampy. Nie miał na sobie żadnej zbroi, zaś za pas wsunięty był niewielki toporek, podobny do tego, który zagarnął sobie Zacharias.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 13-03-2011, 18:46   #88
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Idzie tu...
Słowa Markusa z pewnością nie były odkrywcze, za to w pełni oddawały zaskoczenie najemnika.
Oto, jakimś dziwnym trafem, ktoś, kogo chcieli sprawdzić, sam do nich wędrował, w dodatku oświetlony niczym karczma w godzinach największych obrotów.
- Zakryjcie latarnie i schowajcie broń... - szepnął. - W końcu nie zamierzamy nikogo straszyć.
Sam schował miecz za plecami. To, że mógł go użyć w każdym momencie nie miało znaczenia. Żadnego. Podobnie jak fakt, że kusza była gotowa do użytku.
Tamten był sam i jeśli nie wykona żadnego niepotrzebnego gestu, to nic mu nie groziło. A jeśli okazałby wrogie zamiary...
- Porozmawiam z nim, a wy stańcie trochę z tyłu - dodał kolejny pomysł.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-03-2011, 16:41   #89
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Krasnolud patrzył spode łba na Markusa. Ktoś się zbliżał, a ten idiota postanowił nie dość że schować broń, to jeszcze z nim bądź tym rozmawiać, zamiast zaatakować i po uśmierceniu tego czegoś zadawać pytania.

Mimo rozkazu schowania broni krzepki zabójca nie uczynił tego. Oparł się za to na swojej broni i stał na lekko rozstawionych nogach w oczekiwaniu na to, co miało wyjść. Jeśli zbliżała się jego zagłada, to dobrze. Jeśli zbliżała się zagłada tego czegoś, tym lepiej. W każdym razie walki i piwa Thrunmir nie odmawiał. Podrapał się po jednym z tatuaży na lewej ręce. Dopiero po chwili zorientował się, że twardym paznokciem rozciął sobie skórę, a z rany leciała krew. Nie przejmował się tym jednak zupełnie. Stał z dumnie uniesioną głową w oczekiwaniu na rozwój wypadków.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 16-03-2011, 10:20   #90
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rekonesans przeprowadzony przez Zachariasa, dowiódł słuszności spostrzeżeń Jurgena. W korytarzu rzeczywiście paliło się światło. Po chwili zaczęło się ono poruszać, zbliżając w stronę ukrytej za załomem korytarza drużyny. Latarnia, będąca źródłem światła była trzymana przez młodego krasnoluda, który powoli szedł korytarzem w ich stronę.

Polecenie Markusa było jasne. Niziołek wycofał się, a trzymaną w ręce siekierkę wetknął za pasek. Z punktu, w którym stał teraz, doskonale widział odcinek korytarza, w którym miało dojść do spotkania z khazadem. Markus wyszedł i stanął na środku tunelu, za plecami chowając miecz. Tak na wszelki wypadek... Tuż za nim, z groźną miną stał Thrunmir, opierając ręce na młocie.

Ciekawe co się stanie, zastanawiał się Zacharias. Dojdzie do bitki, czy może po prostu pogadamy i tamtem pójdzie w swoją stronę? A może to kompan tamtych i z furią rzuci się na nas? Musiałby być pozbawiony rozumu, jak Bibber Glunck, któren atakował krzaki, myśląc że to gobliny, żeby sam jeden rzucać się na całą drużynę... Pożyjemy, zobaczymy...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 18-03-2011 o 10:09. Powód: zmiana broni krasnoluda
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172