Cytat:
Brakuje mi waszej kreacji świata. Pomysłów, wtrętów, dygresji, tego wszystkiego co ożywia sesję.
|
Nie czuję - jako gracz - potrzeby światotworzenia. Opisany przez MG świat jest dla mnie na tyle kompletny (no i na zadupiu), że dodawanie czegokolwiek to jak wciskanie owoców do zamkniętej puszki. Akurat w tej sesji dla mnie jest to plus - postacie są w obcym kraju, z obcą historią i zwyczajami - powinny się odnaleźć (tak jak i gracze).
Poza tym - powiem szczerze, że nie dajesz nam specjalnej możliwości. Główny wątek jest na tyle aktywny, że skupiając się na nim nie ma czasu na (przykładowe) budowanie wychodka, czy odwiedzenie gnoma w celach towarzyskich. Oczywiście jeśli ktoś ma dużo czasu, to zdąży rozwinąć poboczne tematy - ale ja akurat nie.
Na początku II cz. byłam trochę rozczarowana, że akcja poszła z kopyta i po powrocie od króla było mało czasu by się zadomowić, ogarnąć NPCów i zamek, odpocząć po dziwnych wydarzeniach (akurat dla nieprzyzwyczajonego do walki Roberta to było ważne). Tu by było miejsce na kreację. Ale obecnie to już wszystko jedno
Cytat:
Brakuje mi interakcji. Zamykanie się na jednego, dwóch graczy w sesji. Przeszkadza olewanie npców i traktowanie ich jakby nie istnieli.
|
Tu przytaknę Sekalowi - rozrzuciłaś nas po kraju, nie mamy w ogóle możliwości wspólnego działania. A większe grupy nie mają czasu na gwarzenie, zajęte fabułą. NPCe są fajni, dookreśleni, podobają mi się (a "mój" wątek z Morgan i Tiarą to już zupełnie
). Ale dłuższe dialogi z NPCami, jeśli nie służą pchnięciu wątków do przodu czy odegraniu postaci są dla mnie trochę zbędnym biciem piany. Zresztą podobnie jak ze spadkobiercami - fajnie czasem pogadać przy piwie, ale rodzinką nie jesteśmy i do miłych, codziennych, towarzyskich kontaktów i rozmów o pogodzie jeszcze nam daleko. Cieszę się, że zamek jest ludny, zawsze można wyłowić kogoś ciekawego, natomiast integracja jest już inną sprawą.
Nieco inna sprawa ma się z npcami-graczami, choć oni są jeszcze tacy... jeszcze im trochę brakuje do stania się "prawdziwymi" postaciami. Tu przyznam że olałam sekalowe płaszcze z braku czasu mojego i energii Roberta na wojskowe dialogi - aczkolwiek ze świadomością konsekwencji fabularnych.
Odnośnie NPC-ów maskotek... Nie odczułam tego. Dla mnie w sesji NPCe są tak samo ważni jak BNi, są integralną częścią świata, tak jak zamek czy bogowie; tworzą go. Interakcje z nimi wpływają na rzeczywistość w której poruszają się bohaterowie. Gdy to nasi pracownicy lub poddani tym bardziej. Nie mogą być byle tłem.
Cytat:
Zachowanie postaci zależy też od MG i innych współgraczy. Każdy jest szufladkowany i później trudno z tej szufladki wyjść.
|
Z szufladką to prawda, aczkolwiek dośc często zdarzają się sytuację, które moga pomóc w przełamaniu schemtu, np szok Shannon w klasztorze, czy zachowanie Morgan w stosunku do Brana. Nie mówiąc o minie rycerzy, gdy w pokoju "martwego" Roberta zastaną Ronwyn
Poza tym zachowaniem postaci w sytuacjach krytycznych zmieniamy jej obraz w oczach reszty.
...
Tak przeczytawszy powyższe to - dla mnie - powodem, z którego wynikły wszystkie problemy jest błyskawiczne rozsianie grupy oraz ciągła akcja lub ważne decyzje, które ograniczają czas i ochotę przeznaczane na inne czynności (ciężko rozprawiać o bogactwie kopalń jak jakiś trup się szwęda, albo gatunkach desek na dach jak wulkan wybucha). Obecna sytuacja jest wynikiem tego - gdy byliśmy wszyscy w kupie nie było problemu. Imo zjedziemy się do zamku i sytuacja w sesji zmieni się naturalnie.
No i może gdyby tury obejmowały mniejszy zakres czasowo-wydarzeniowy było by to pomocne. Chociaż (akurat obecnie) zależy to od tury, w jedynce przeszkadzało mi bardziej.