Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2011, 14:42   #3
Bloodsoul
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
Do Martwych Wrót przybył z ciężkiego do wyjaśnienia powodu. A było to tak, że nawiedzały go straszliwe koszmary. W skrócie, były w nich potwory. Różnorakie. Upiory, zjawy, duchy, szkielety i wszystko inne co mogło już nie żyć i kojarzyło się ze śmiercią. Nie było by płaczu i desperacji, jeśli nie fakt, że właśnie w tym śnie, te owe stwory zabijały jego samego powtórnie, po tylekroć ile mu się to śniło, a było to co jakiś czas. Jako człowiek zabobonny uwierzył w jakieś złe przesłanie tych nocy. Natomiast jako cyrulik, czyli można by rzec początkujący medyk, miał styczność ze śmiercią. Na jego nieszczęście umiał czytać. Przestudiował wiele ksiąg i pergaminów, aż doszukał się informacji o niejakich Martwych Wrotach, w których to wiele śmiałków doszukuje się bogactw w eksploracji opuszczonych kopalń, jaskiń i krypt. O ile te informacje były prawdziwe, tym nie przejmował się ani trochę. Kluczowa była notatka umieszczona w księdze o Mrocznych Wrotach, jako o miejscu, w którym wszelkie koszmary i nocne mary rozwiewa aura tego miasta. Było też napisane o czyhającym niebezpieczeństwie. W końcu to góry, ale kto poczuł na własnej skórze ich zagrożenie? Na pewno nie Heinricus. W pewnym momencie nie było już odwrotu, ale nie przejmował się nazbyt, w końcu koszmary się skończyły, w ogóle sny się skończyły! Noce były nie przespane, ale nie z powodu jakiejś wyimaginowanej ponadludzkiej sfery, oj nie. Trzeba było zarobić na jedzenie, na nocleg, i trzeba było uważać czy któryś parszywy jegomość nie wbije Ci sztyletu w plecy, kiedy będziesz słodko spał.

Jaskinia. To było to, w końcu może wesoła kompania doszuka się czegoś cennego. Ta myśl nie postradała na szczęście fioletowookiego młodziana rozumu. Od razu wydało się dziwne, że dwóch gości, niby uzbrojonych prawie po zęby, zaczyna do szóstki. Przeraził się przez chwilę, że ta ich gromadka nie wygląda zbyt poważnie, ale nie, tu musi chodzić o coś innego, podejrzewał zasadzkę. A może posiłki we wnętrzu mrocznej jaskini?

-Poczekaj Twardy. - podszedł do narwanego krasnoluda i wytłumaczył mu na ucho o swoich domysłach. Wyszeptał też, że trzeba spróbować załatwić tę sprawę pokojowo, broń to ostateczność, choć nie ukrywał, że bez niej pewnie się tak i nie obejdzie.

-A więc przyjrzyjcie się dobrze obszczyszczury, nas jest sześciu, a was dwóch, kto wygrywa? – i zasłonił lekko swą twarz kapeluszem, tak by skrył ją szkarłatny cień. -Nie jest ciężkie do wywnioskowania, że macie tam za plecami więcej takich szpetnych ryjów jak wy. Dojdziemy do porozumienia? Inaczej żadna strona nie wyjdzie z tego w stu procentach żywa.

Niestety miał tę świadomość, że sam nie jest jakimś wielkim zabijaką. Ciężko będzie walczyć skalpelem, a więc musi posiąść nadzieję w dobrym sierpowym i kopaniku w jajca.
 
Bloodsoul jest offline