Wspaniały temat, akurat dla mnie, a wszystko za sprawą pewnego małego kotka, który dostał mój brat (ten o którym pisałem w blogu) cztery lata temu. Otóż Linx bo tak zwał sie nasz ulubieniec był wspaniałym zwierzęciem, a także i po części członkiem rodziny, co prawda po roku miał już tylko 3,5 nogi, ale i tak był wspaniały. Jednakże jako inwalida mimo naszych głebokich strań zbyt długo nie cieszył sie już słońcem tej ziemi. Mimo to z powodu, iż zawsze na naszym podwórku zostawiana była karma, inne koty nauczyły sie przychodzić do nas. I tak w krótce nasz dom, trochę przypadkowo, został miejscem zebrań wszystkich kotów okolicy. Osobiście "zaadoptowaliśmy" dwa z nich, a nie minęło wiele czasu gdy urodziły się malutkie kociątka. I tak właśnie wczoraj na świat przyszedł LG9 -> czyli Linx Generation 9, prościej-dzięwiąty nasz kot po Linx-ie. Teraz już każdy następny dostaje imię, a raczej numer LGx
. Jednym słowem jest naprawde ciekawie.
Czy lubie kot?
Zdecydowanie tak. Po pierwsze za ich zwinnośc i umiejętność wywijania sie z każdych tarapatów. Po drugie za ich samodzielność, malutki egoizm i podążanie własnymi ścieżkami. No i na końcu, co trzeba im przyznać małe kotki naprawdę są milutkie.
Pozdrawiam