Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2011, 19:30   #65
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Edward Kingston i Adam Dębski


Komunikat nadany przez Lamberta sprawił, że Niemcy zaczęli pierzchać. Do czasu, aż metaliczny, groźny głos zaczął w ich języku wydawać polecenia. Dwaj komandosi jednak wykorzystali to i wybiegli z gabinetu. Biegli między taśmami unikając zabłąkanych kul. Klnąc Edward rzucił się za taśmę, cudem unikając serii z karabinu. Adam odpowiedział na to kilkoma strzałami i kolejny nazistowski pionek padł martwy.

Byli mniej więcej w połowie drogi do wyjścia, kiedy jakiś SSmann wskazując na nich krzyczał coś do pobratymców. Plam Adama chyba upadł, gdyż przeciwnik ponownie przeszedł do natarcia.

Alianci ruszyli sprintem do wyjścia. Kiedy byli już pięćdziesiąt metrów od drzwi strzały ucichły. Nikt nie bronił, nikt nie strzelał, nikt nie próbował zabić. Dało się słyszeć śmiechy mieszane z mechanicznym, sztucznym odgłosem nieznanego pochodzenia. Poprzedzało to dźwięk unoszenia się stalowej grodzi między wielkimi halami.

Adam pierwszy dopadł do drzwi, otworzył je przed towarzyszem i obaj ruszyli biegiem przed siebie. Zdyszani, bez sił, ledwie łapiąc oddech odnaleźli odpowiednie zakręty i wreszcie wpadli do bezpiecznego tunelu technicznego. Tędy mieli przedostać się do pozostałych towarzyszy.

Idąc przez bliżej nieokreśloną liczbę minut dotarli do pomieszczenia pełnego dziwnych zaworów, pokręteł i rur. Było tu jednak też coś, czego się nie spodziewali. Dwóch techników ubranych w fartuchy stało opartych o siebie w dziwny sposób. Mdłe, czerwone światło padało na nich. Adam podszedł bliżej.

- Kurwa! Edward ... oni .. oni ... są martwi!

Edward potwierdził ten fakt. Dwóch opartych o siebie Niemców, zupełnie tak jakby przepychali się między sobą, miało zmasakrowane twarze, jakby zmiażdżone. Nagle obu naszło klaustrofobiczne poczucie, że ktoś tu na nich czeka. Drzwi którymi weszli zatrzasnęły się z hukiem, drugie także były zamknięte. Dało się słyszeć kroki z każdej strony.

Adam Lambert i Lee McMillan


Adam przypadł do panelu, próbując znaleźć jakieś przydatne przyciski. Niestety nic tu nie dotyczyło tuneli technicznych. Można było wprawdzie wyłączyć w nich światło, lecz nie było by to zbyt mądre.

Niemcy przez pewien czas próbowali rozbić szybę, lecz bezskutecznie. Wreszcie zaprzestali wysiłków. Kiedy minęło kilkanaście minut oczekiwań, omawiania planów i lustrowania map Lambert zauważył coś niepokojącego.

Przeciwnicy śmiali się, wskazując palcami na pomieszczenie kontrolne. Brama pod którą mieściły się tory, ta sama którą alianci weszli do sali otworzyła się ponownie. Adam próbował zamknąć ją, lecz chyba odcięli kontrolę nad tą grodzią. Faktycznie, stos iskier wystrzelił od panelu przy przejściu.

Zza grodzi wybiegło kilkunastu Niemców nawołując kogoś. Serce alianta przy panelu zamarło. Postać podobna do ludzkiej, lecz zupełnie inna szła ku nim. Okuty w stal żołnierz o nieznanej wytrzymałości i sile ognia nieco komplikował sprawę.


Stając w połowie drogi uniósł ręce celując w pancerną szybę. Lambert odgrodził się żelazną zasłoną w ostatniej chwili. Metal wgiął się pod naciskiem pocisków, a szyba zatrzeszczała.

Mimo iż ta postać była niezwykle powolna, to jej podejście do klatki schodowej oznaczało koniec. W tej chwili wzrok Lee padł na kratkę wentylacyjną.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 14-03-2011 o 19:35.
Arsene jest offline