Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2011, 21:56   #49
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- No wreszcie. - wydyszał Kenneth, gdy dotarli do domu kapłanki. - Tymoro, jak można żyć z ciałem w tak kiepskiej formie?
- Znalazł się chodzący ideał
- odwarknęła Effie - Wiesz jak mnie napieprza twoja wątroba? Byłeś z tym u jakiegoś felczera albo kapłana?
- Szkoda mi na to czasu. Napij się czegoś mocnego, to przejdzie.
- Jesteś pojebany.

Wzruszył ramionami i zapukał do drzwi.
- Myślisz, że to naprawi?
- Skąd mam, kurwa, wiedzieć? Ale jak zażąda kasy, to ty płacisz.
- Co!? Niby dlaczego?
- To twoja wina. Gdybyś tam nie polazła, cholerna idiotko, to by cię nie złapali, a ja bym nie skończył w ten sposób.
- Ty...
- kłótnię przerwało otwarcie drzwi.

Drzwi jak zwykle otworzyła młoda służka. Oboje ją już zdążyli poznać. Dziewczyna była już trochę zmęczona, więc minęło kilka długich chwil wzajemnej konsternacji nim ona rozpoznała ich.
- Wy wchodzicie przecież od tyłu. - Wyczuć się dało niepewność tej wypowiedzi.

- Zmieniliśmy styl. - warknął Kenneth. Służąca wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, gdy nieco poobijana i wyraźnie zirytowana dziewczyna odepchnęła ją i weszła do środka, klnąc pod nosem.
- Na co się patrzysz? Powiedz swojej pani, że przyszedł Ramsay i jest ciekaw jej opinii w pewnej nie cierpiącej zwłoki sprawie.

Gdy już minął pierwszy szok, co nastąpiło dość czybko, Darsys kiwnęła na gości głową by podążyli za nią. Droga nie była długa, gdyż musieli dojść tylko do kuchni.
- Lady Yllaatris?? - Zaczęła niepewnie służka.
Kapłanka siedziała przy stole w towarzystwie Rudowłosej, z którą Ramsay miał okazję przesłuchiwać wyznawcę bala. Na stole przed kobietami stała pusta już butelka winiaku i druga do połowy pełna. Chociaż w tym przypadku lepiej powiedzieć do połowy pusta.
- Lady Yllaatris?? - Darsys jeszcze raz zwróciła się do swej chlebodawczyni. - Przyszedł Ramsay.
Służka Sune przeniosłą wzrok z kieliszka, który właśnie trzymała na swoich gości.
- Przyszliście sparwdzić jak się sprawuję?? Jaheira zapewne na raport czeka. - Kapłanka wcale nie starał się ukryć zjadliwości w swej wypowiedzi. - Możecie jej powiedziedź, że siedzę tu grzecznie i nie pakuję się w kłopoty. - Tu zrobiła przerwę, żeby wypić zawartość swojego kieliszka.
- A ja to mogę potwierdzić. - Elisys wymamrotała znad swojego kieliszka. - Ta cała Jaheira musi cię bardzo lubić Yllatris. - Dadała po chwili napełniając jednocześnie oba kieliszki.
- Albo ochroniarzy. - Odparła kapłanka wybuchając jednocześnie śmiechem. Rudowłosa jej zawtórowała. Dowcip nie był z pewnością najwyższych lotów, ale kobiety śmiały się z niego i to bardzo stukając się jednocześnie kieliszkami i wypijając ich zawartość.


- Właściwie to przyszedłem w sprawie osobistej... - powiedział Kenneth, po czym urwał, chwycił butelkę i zaczął pić z gwinta. Wypił połowę zawartości, odstawił flaszkę, otarł usta rękawem. Dopiero wtedy zauważył zdumione spojrzenia wszystkich obecnych.
~ No kurwa ~
- Widzisz, zdarzył się pewien, nazwijmy to, wypadek przy pracy. Żeby nie zanudzać cię szczegółami, przejdę od razu do meritum: jestem tak jakby w ciele Effie, a ona w moim. Potrafisz coś z tym zrobić?


Yllaatris uznała wypowiedź Kennetha za bardzo udany dowcip i zaczęła się śmiać. Oczywiście duży wpływ na jej poczucie humoru miał alkohol, który krążył w jej ciele. - Zgadaliście się z Mardockiem, co??
- Wiesz Elisys, sam jeden Igan to by mnie może przekonał, ale to już przesada. - Kapłanka zwróciła się do swojej towarzyski, która z szeroko otwartymi oczami przyglądała się całej tej scence rodzajowej. Nie wynikało to bynajmniej ze zdziwienia jakie mogłoby to wywołać, ale ze zmęczenia. Powieki Rudowłosej same zamykały się od nadmiaru alkoholu i braku snu, jednak ta walczyła z tym jak tylko mogła.

- Zgadaliśmy się? - zmarszczył brwi Kenneth - Co mówił ten szczurek?

- Ktoś tu kogoś nie lubi. - Wręcz wyśpiewała Yllaatris.

- Zdradzisz mi ten straszliwy sekret, czy nie?

- Ale jaki?? Bo nie wiem o czym mówisz. - Odparła z rozbrajającą szczerością kapłanka.
- Ja się pogubiłam. - Wtrąciła się Elisys. - On.. - Pokazała najpierw na Kennetha. - ...zaczy się ona...- Potem Rudowłosa wskazała na Effie, a później znowu na Kennetha. - No bo zaraz które jest które??
- No jak to które to które??
- Yllatris spoważniała na chwilę. - Ona to on, a on to ona.
- Aha. - Rudowłosa drapiąc się po głowie potakiwała, jednak nie miała zbyt inteligentnego wyrazu twarzy. - To tak jak mówił chłopak. Tylko, że on sobie ubzdurał, że to on mnie chodzi. - I zaczęła się śmiać.
- No właśnie, właśnie. - Kapłanka się do niej przyłączyła.

- Ach, czyli nie tylko ty wpadłaś na pomysł śledzenia mnie. - Kenneth spojrzał na Effie przeciągle - No ale mniejsza o to, jesteś w stanie to odkręcić, czy nie?

- Odkręcić to się z pewnością da. - Odparła rzeczowo Yllaatris. - Pytanie co możesz dać w zamian ślicznotko??
- Miałby wzięcie u naszych panów, nie Yllaatris?? Tak zgrabna pupa i te cycki. - Elisys zagwizdała. - Jesteś pewna, że chcesz się zamienić?? Nowe doznania Effie, o przepraszam Kenneth. - Ponownie obie z kapłanką zaczęły się śmiać ze swoich dowcipów.

- W kwestii zapłaty rozmawiaj z Effie. Czy odpracuje u ciebie w naturze, czy w inny sposób, to już mało mnie obchodzi.

- Nie ma sprawy - zgodziła się - miesiąc pracy u ciebie w przybytku. No, pewnie nie wszyscy oczekuja od razy standardowych usług. Mogłabym być, no tak po prostu dziewczyna do miłego towarzystwa,
- Świetnie, będziemy miały nową koleżankę - ucieszyła się Elisys. - Możesz mi wierzyć, że moglabyś zrobić karierę w tym fachu. Nawet jeśli boisz się pójść na całość.
- Hm, przygotowanie składników, odpowiednie formuły - zastanawiała się na głos Yllatris - to moze trochę potrwać.
- Tym lepiej - uznala Effie - bowiem płatne polowa przed przemianą, połowa po. Co do tego nie ustąpię. Toteż Kenneth, jak chcesz, to już się możesz szykować na zabawianie panów - uśmiechęła się krzywo.

- Dobra, dość pierdolenia. Trochę, to znaczy ile? - zwrócił się do kapłanki.

Yllaatris rozłożyła ręce.
- Nie wiem. To zależy od dostępności składników.
- A propo pierdolenia.
- Wtrąciła się Elisys. - Robiłeś to już sam ze sobą?? No wiesz. Jesteś w ciele kobiety i masz takie możliwości...

- Zastanawiałem się nad tym. - przyznał szczerze Kenneth. - Ale nawet mnie wydało się to zbyt posrane. Mniejsza o to teraz. Czego potrzebujesz do guseł?

- Tym to się sama zajmę. - Odparła kapłanka. - Sama dobiorę sobie odpowiednie składniki w odpowiednim czasie. Dam wam znać gdy wszystko będzie gotowe.

- A co ja mam do tego czasu robić, striptiz w karczmie? - zirytował się Kenneth, krążący niespokojnie po pomieszczeniu.

- Możesz to robić u nas. - Odparła Rudowłosa, gdyż Yllaatris była zajęta próbą odkorkowania butelki. - Szybciej zarobisz na tę usługę. - Kapłanka jej tylko przytaknęła. Nie mogła w tej chwili wymówić ni słowa ponieważ postanowiła wyciągnąć korek z butelki winiaku za pomocą swoich zębów, co jednak jej nie wychodziło za bardzo.

- Może i coś w tym jest. W końcu, jakby nie było, to nie swoimi cyckami i dupą bym świecił. - Kenneth wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu, widząc, jak jego własna twarz wykrzywia się w grymasie złości.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline