Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2011, 12:34   #89
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Cała ta walka szła nie tak jak powinna. Nie powinni atakować jak dzieci. Powinni byli zbadać co i jak, i zaatakować całą mocą, najlepiej granatami, albo czymś podobnym, a nie strzelać z broni, która mogła nie powalić nawet zwykłego człowieka, a co dopiero monstrum, przed którym ostrzegał ich Albert.

Teraz nie było lepiej, niemal każdy był związany walką i Kano nie miał wyjścia. Pora zaryzykować, i jak mawiał jego dawny kapitan, "Każdy kiedyś musi umrzeć, pytanie ilu będzie dzięki jego śmierci żyło.".

W tym czasie, Evros został powalony, a Alberta atakowały macki, które wyrosły z Beliaha. Kano poczuł, że ktoś wali mu się na plecy, został wytrącony z równowagi, udało mu się jednak odwrócić i wylądować na plecach. Przeciwnik był jednak wyjątkowo szybki. Mężczyzna w trakcie ich lotu na posadzkę wyszeptał do niego. - Śmierć nadchodzi z powietrza. - Po czym wbił w jego pierś długi sztylet, ociekający jakimś zielonkawym płynem, zapewne trucizna. Dzięki niech będą konstruktorom, za to iż tworząc golema bojowego, pomyśleli, aby usunąć wszystkie ważne podzespoły z miejsc najczęściej atakowanych.

Oto jednak nadeszła pora na zabijanie, niezwykłym było to, ze Kano poczuł w sobie niechęć do tego co miał zrobić. Nie miał już połączenia z Heliosem, i odkrył, że wcale nie chce zabijać, wolał by powstrzymać tego nożownika. Czuł to już wcześniej, ale teraz poczuł to ze zdwojoną siłą, jakby pierwszy raz do niego dotarło, jak słabymi przeciwnikami są ludzie, i jak nie uczciwe wydaj się zabijanie ich z powodu ich słabości.

Niestety, on był wrogiem, i atakował także jego obecnych jedynych przyjaciół, a Kano był mimo wszystko żołnierzem, maszyną stworzoną do obrony za wszelką cenę, kontrola emocji, wzięła górę. Co prawda do tej pory myślał, że nie ma emocji, ale może to był tylko wpływ Heliosa.

- Nie, śmierć czeka na ziemi, i już cię dopadła. - odpowiedział, a mówiąc pierwsze słowo, wysunął ostrza na obu nadgarstkach, i wbił je te z lewej ręki w żebra napastnika, przeciągając ostrza, przez cały jego korpus, od prawego boku, aż do lewego ramienia. Krew trysnęła obficie, zalewając golema. Ten natychmiast energicznym cofnięciem ręki, zrzucił nożownika, prawdopodobnie martwego, jednak nie zamierzał tracić czasu na upewnianie się. Powstał i stanął naprzeciw rycerza w ciężkiej zbroi, z mieczem i tarczą, który zmierzał w jego kierunku.

Ta walka mogła być cięższa. Szybkim ruchem wyszarpnął sztylet, i rzucił go w kierunku hełmu napastnika. Wiedział, że to go raczej nie zabija, musiałby mieć niezwykłe szczęście, aby trafić w szczelinę w hełmie.
Liczył jednak, że rycerz zasłoni głowę, nie zamierzał, jednak się upewniać, i uruchamiając dodatkową szybkość, zaszarżował przeciwnika.

Tu nie było czasu na finezję, gdyż Evros i Albert byli w poważnych kłopotach. Kano uznał, że pora wykorzystać następny swój atut. Chciał dopaść do zbroi rycerza, unikając jego miecza i uruchomić styki, na dłoniach. Potężne wyładowanie elektryczne powinno zabić każdego człowieka, a że ten ma na sobie metalową zbroję, powinien cierpieć jeszcze większe męki, zanim jego krew się zagotuje i zetnie, była to straszna broń, i golem nie korzystał z niej często, ale teraz nie miał wyjścia. Musiał działać szybko, i nie mógł tracić czasu na walkę.
 
deMaus jest offline