Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2011, 19:39   #247
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Ciężko było mi się zebrać aby zabrać tu głos. Przede wszystkim dlatego, że nie przepadam za wytykaniem ani krytykowaniem. Chciałabym aby poniższe uwagi traktować jako krytykę konstruktywną, która pozwoli nam coś poprawić a nie jak wywoływanie do tablicy i bicie linijką po rączkach.

No to zaczynam.
Wreszcie wracam do forumowego życia i z całą pewnością chciałabym ciągnąć dalej postać Myszy. To ze spraw, których jestem pewna.

Co do tego jak zaradzić ostatniej stagnacji...
Po pierwsze - to dobrze, że GM zgodziła się rozdzielić drużynę, nawet jeśli okazało się, że nam to na zdrowie nie wyszło. To rpg i powinno się dawać pełną swobodę, nie ograniczać w najmniejszym choćby stopniu. Jeśli jednak już GM zgodziła się na taki podział drużyny to powinna zadbać aby każda z grup miała zapewnione ciekawe wątki i wyzwania. A tego niestety zabrakło, przynajmniej mnie.


Ale po kolei, mój punkt widzenia. Kiedy siadł mi zapał? Powoli na końcu zeszłego epizodu, a dokładniej na akcji w podziemiach, która zmierzała, jak dla mnie zbyt wolno, do finału. Była rozwleczona i po pewnym czasie zaczęłam się męczyć. Ta sama lokacja, niewielkie pole do popisu i w konsekwencji krótkie zwięzłe posty o niczym.
Podobne rozwleczenie trafiło się Myszy podczas drogi po zapasy. Którąś turę z kolei kiedy kończyła w gospodzie albo na nocowaniu pod chmurką było dla mnie problemem bo, przysięgam, nie miałam pojęcia o czym mam pisać. Zapychałam dziurę dialogami z Alice, opisami przyśpiewek przy ognisku a w przypadku ostatniego posta zwyczajnie przespałam Myszę z katem bo pomyślałam, że już lepsze to niż pisać po raz enty że je kolację i idzie spać.
Czego mi brakuje? W drugiej części przede wszystkim jakiegoś zajęcia dla Myszy. Pewnie mogłabym sobie sama jakieś znależć ale chyba nie o to chodzi żeby wchodzić w paradę GM-owi. No i wtedy sama bym sobie kreowała wątek i pozbawiła się jakiegokolwiek zaskoczenia, a to w rpg-ach lubię chyba najbardziej.


Zabrakło wątku więc powinna być chociaż dynamika. Jeśli gracze nie mają do roboty nic wartego opisywania to nie bać się pchnąć akcję nawet parę dni w przód a nie pisać przez parę tur, że „jedzie”. Aczkolwiek lepiej by było aby mieli co do roboty. Chyba taka jest rola GM aby zapewnić im zajmujące wątki, rozniecić iskrę, która sprawi, że będziemy wyczekiwać kolejnej rundy, będziemy ciekawi co się wydarzy. Tak np. było co do rozmowy z Panem Złym i akcją z podmianą naszyjnika. Sama jestem ciekawa co zrobi Mysz bo na tą chwilę decyzji jeszcze nie podjęłam. Gra ma swoje smaczki. Sęk w tym, że takie wątki nie powinny się pojawiać raz na 20 postów. Ja oczekuję od gry, że wciągnie mnie na tyle, że wyczekuję ciągu dalszego, z tury na turę. Od pewnego czasu nic mnie nie zaskoczyło i na nic nie czekałam.

Kolejny zawód – Fergus. Rozumiem, że gracze mogą nie lubić wątków z przeszłości bohatera. Sama czasem tworzę postacie typu „tabula rasa” które dopiero tworzą się w trakcie gry. Z Myszą jednak było inaczej. To postać o dość barwnej przeszłości, z wątkiem, który aż się prosi aby wykorzystać. Był on kilkakrotnie wspomniany ale nic w zasadzie się w tej kwestii nie ruszyło. Ale zaczęłam o Fergusie. Niezmiernie się ucieszyłam, że pojawi się jako NPC. Nawet GM zdaję się prosiłam aby wplotła go w fabułę. Zgodziła się i chwała jej za to, ale po co? Aby się pojawił na moment i pomachał ręką na pożegnanie. Do zobaczenia za trzy miesiące. Jak dla mnie równie dobrze mógł się więc wcale nie pojawiać.

Poza tym lubię swobodę i nie przepadam za krytyką (pewnie dlatego tak ciężko mi się to piszę – nie lubię krytykować i być krytykowana, bo przecież nie sprawia to nikomu frajdy a w sesji o frajdę ma właśnie chodzić). Wyjaśniam o co mi się rozchodzi– wspomniane już szufladkowanie. Mam wrażenie, że dużą wagę GM przywiązuje do stereotypów. Tzn, Meg ma czarować, Alto łotrzykować, Wulf wojować a Mysz bardować. Bo tak. Bo takie klasy wybrane i tak być powinno, koniec kropka. By the book. Może niektórzy wolą proste postacie, z jasno określoną czarną lub białą osobowością. Ja nie. I nie chciałabym być za to potępiana. To tak jak w życiu. Ciężko spotkać osobę stricte wesołą, z rogalem zamiast ust, albo wiecznie zdołowaną, zawsze pragmatyczną lub bez wyjątku prawdomówną. Prawdziwi ludzie są złożeni, miewają humory, są zlepkiem cech a poza tym potrafią zaskakiwać, zmieniać się, bywają kreatywni lub choć elastyczni.
Z tego choćby względu zrobiłam sobie multiclass, choć pewnie korzystniej bym wyszła biorąc albo pełnowartościowego łotra albo barda. No ale wybrałam dwuklasowość. Mimo to otrzymywałam upomnienia typu: Mysz nie powinna targować się u krasnoludów i w ogóle wypowiadać się na temat ekonomii. Zdziwiłam się delikatnie mówiąc ale nie chciało mi się z GM spierać i wycięłam wówczas pół strony wypowiedzi Myszy, że niby była przeintelektualizowana jak na nią. Nie wiem nadal dlaczego. Że niby Mysz za głupia jest? Tak samo zostałam kiedyś postawiona pod murem, że nie mogę rozwijać barda tylko łotra, bo Mysz za mało bardowała a za dużo łotrowała. Nie protestowałam, chociaż osobiście myślę, że Mysz właśnie na granicy tych dwóch profesji balansuje. No i było mi trochę żal bo rozwój łotra nic a nic mi nie dał systemowo, a czekałam na kolejny poziom barda i jakieś ciekawe umiejki i może gdybym je dostała to Mysz by bardziej bardowała bo mogłaby coś robić i jakoś grupie pomagać. Ja wiem, że Mysz to postać jałowa, która na niczym się nie zna i niewiele może wskórać w sprawach bojowych ale zrobiłam ją z pełną świadomością jej wad i miałam nadzieję, że będę mogła chociaż bawić się jej odgrywaniem. Ale cały czas byłam upominana, że marny z niej bard. To ja jeszcze raz tu powtarzam i podkreślam. TO NIE BARD. TO BARD/ŁOTR. Czasem trochę chachmęci, łazi po dachach i podprowadza sakiewki. Czasem kokietuje, potrafi zauroczyć śpiewem czy się beznadziejnie wzruszyć. Byłabym bardzo wdzięczna gdyby dane nam było grać jak nam się podoba. Nawet jeśli łotr nie jest do końca łotrowski a tropiciel robi coś poza bieganiem boso po lesie. A rycerz chce za wszęlką cenę pochędorzyć – Eleanor zlituj się wreszcie i pozwól Branowi coś przelecieć. Postarajmy się wszyscy być tolerancyjni w myśl zasady - żyj i dać żyć innym. Nie przeszkadza mi, że Wulf jest prosty jak budowa cepa. Proszę aby mnie nie potępiać, że Mysz jest skomplikowana jak fizyka kwantowa. W końcu to kobieta. To się liczy bardziej niż jakakolwiek klasa postaci.
FULL TOLERANCJI – o to bym chciała wnieść. Nie potępiać siebie nawzajem. To tylko postacie i z nami, graczami nie mają nic wspólnego. Co z tego, że Shannon jest w tle i się non stop dołuje? Może taka jest koncepcja na tą postać. Co z tego że Bran lubi zadzierać nosa i bywa antypatyczny a Robert chciałby sobie zrobić tandem z sześciolatką. Niech ludzie piszą o czym im się podoba, grają w sposób w jaki mają na to ochotę. Oczywiście, że lepiej by było jakby drużyna była zgrana jak stado mrówek. Ale to się zdarza rzadko i nie jest gwarancją sesji idealnej. Niech się postacie kłócą, grunt żebyśmy nie kłócili się my – gracze. No i dogadywali się z GM oczywiście. A ostatnimi czasy to miałam wrażenie, że jak tylko zagadywałam do Eleanor w sprawie sesji to od progu rzucała mi jakieś schody. Nie mam nic przeciwko przeciwnościom. No ale nie non stop. Nie bo nie. Takie jest przynajmniej moje odczucie.

No tak. Rozpisałam się jak głupia a nie napisałam najważniejszego czyli – co proponuję aby ożywić sesję. Cholernie to trudne i nie potrafię sprecyzować. Albo sesja ma to „coś” albo nie. To jak z miłością. Ciężko zdefiniować. Czuje się to po prostu. Nie istnieje pewnie recepta sporządzona przez Radę GM-ów co powinna zawierać sesja idealna, gdyby istniała to każda by była pierwszorzędna a tak przecież nie jest.
Pierwszy epizod był bardzo fajny, owszem. Ale początki są prostsze. Jest zapał, postacie się poznają, jest dreszczyk niewiadomej.
Co w takim razie zaproponować aby ratować nasz 2 epizod?

1) dynamika – niech się cały czas, lub choć przez większość coś dzieje. Coś co dostarczy nam dreszczyku, zaskakuje i zachwyci. Wiem, łatwo powiedzieć ale to już rola GM by fabuła zwyczajnie wciągnęła. Ostatnie posty i jazda Myszy to doskonały przykład jak to nie powinno wyglądać.

2) dystans – do wszystkiego. Do postaci, do NPC-ów. Grać aby sprawiało nam to frajdę. Żadnego samoużalania ani samobiczowania (niech każdy pomyśli co mógłby zmienić w swojej postaci na lepsze, dla dobra grupy, ale niczego niech nie robi na siłę).

3) dobra wola – bez tego nic się nie zmieni. zgadzam się z Sekalem, że wszyscy gracze musieliby zmienić nastawienie. Wykazać trochę kreatywności i zaangażowania. Ja np. pisuję często elaboraty na 7A4 co było i w tej sesji widać. I sprawia mi to fun. No ale jak widzę, że każdy odwala chałturę na pół strony przy czym w ogóle nie pcha, albo nieznacznie, akcji w przód, nie wplata żadnych wątków a zazwyczaj ogranicza się do podsumowania w paru zdaniach tego o czym pisała w poście GM to po prostu zaczynam się zastanawiać czy warto. Jeśli ta sesja ma żyć to niech każdy zepnie pośladki i zacznie coś produkować. I niech to nie będzie kupa ale coś co - jeśli nie ma wbijać w fotel to niech się przynajmniej przyjemnie czyta.

4) tolerancja – o tym już wspominałam. I bądźmy dla siebie mili. Żeby nam się chciało ze sobą gadać i te interakcje między postaciami tworzyć. Kiedyś się chciało, teraz chyba mniej. To trochę nienaturalne. Ludzie ze sobą rozmawiają. I w większości o dupie Maryni. Tak wygląda życie. Jeśli ze sobą od czasu pogadają, nawet bez celu, to nada jakiś relacji, kolorytu i wyjdzie po prostu bardziej naturalnie. Nie widzę potrzeby wiszącej nad głową wyższej konieczności aby musieć zagadać z pozostałymi BG. Niech sobie gadają. Niech trwonią czas. Niech żyją. Bo ostatnio to ciężko się w nich tego życia szuka.

5) trochę bardziej heroic – niech nasze postacie czasem zaszaleję. Ja np. na początku pokwapiłam się na spektakularną akcję Myszą kiedy skoczyła na potwora ze sztyletem. Dostałam naganę, że to było okrutnie lekkomyślne itd. itp. No i tu zapał też padł i wolałam Mysz już trzymać za osłoną, na przeczekanie. Alto ciągle dostaje wciry chociaż nie powinien, Bran także sporo niepowodzeń zaliczył. No i postacie są zdystansowane i cholernie ostrożne. Za to np. Wulfowi wychodzi wszystko. Ja rozumiem, że to postać bojowa ale niech inni też czasem zabłysną, jeśli nie jak gwiazdy to chociaż jak kaganki w księżycową noc.

6) Drobne wątki osobiste dla poszczególnych graczy. Nie chodzi mi o jakieś rozbudowane intrygi, ale o jakieś smaczki. Więcej smaczków i, o ile się da, wyciąganie minimalnych choć epizodów z historii postaci. Wiem, dotarło do mnie, że nie wszyscy to lubią. Ja tak.

7) ostatnie i najważniejsze według mnie – ZMIANY. Te działają pobudzająco. Może po sprawnym zakończeniu bieżących wątków można by akcję pchnąć w przód, np. o pół roku? Niech każdy trzyma w zanadrzu co jego postać przez ten czas zrobiła. Jakiś wypad do miasta gdzie zostawił z brzuchem niewiastę? Zyskał sobie wroga? Zaciągnął długi? Niewiadome ożywiają postacie i dają nam dodatkowe bodźce do działania. Nie mówiąc o tym, że samo Elandone mogłoby przeżyć w tym czasie metamorfozę, może nie jest już zapziałą dziurą ale nabrało splendoru, jest odbudowane, ma wieśniaków, kopalnie które dostarczają zyski itd. No i można by wówczas uzyskać podatny grunt na np. jakąś dworską intrygę? Może coś w stylu detektywistycznym, co osobiście bardzo lubię, jakkolwiek wiem, że to nie powinno zależeć od moich widzimisię ale od preferencji całej grupy. Taka akcja gdzie jest sporo NPC-ów i totalna swoboda. Gdzie nie prowadzi się graczy za rączkę, nie jest liniowo a wszystko zależy od tego ile gracze się dowiedzą i co zechcą z tym zrobić.

To chyba tyle. Jeśli o czymś sobie przypomnę to dopiszę.
Z góry przepraszam jeśli powyższym tekstem kogoś uraziłam. Nie było to moim zamysłem. Mam nadzieję, że ta nasza dyskusja nie doprowadzi do kłótni, wzajemnych oskarżeń i ostrych słów. „A skąd ci to przyszło do głowy?” „A podaj przykład kiedy co i jak”. Piszę o moich odczuciach. Piszę co według mnie, subiektywnie, zgrzyta bądź nie daje mi satysfakcji. Nie chcę zgłębiać tematu ani ciągnąć kłótni. Napisałam co napisałam aby ludzie przeczytali i wzięli pod rozwagę. Może mam rację, może nie. Nie chcę się kłócić, co podkreślam raz jeszcze więc jeśli ktoś ma zamiar wywlec kawałek mojej wypowiedzi i zarzucić, że to wierutne bzdury - proszę by się powstrzymał. Nie o to chodzi chyba. Każdy miał się wypowiedzieć. Zrobiłam to bo Eleanor o to prosiła. Cholernie ciężko się pisze takie rzeczy.

Na koniec - mam nadzieję, że dojdziemy wspólnie do jakiś wniosków, coś się faktycznie zmieni i sesję będziemy ciągnąć. Bo choć powyciągałam minusy to niewątpliwie jest też wiele plusów. Świadczy o tym chociaż fakt, że nikt nie chce kończyć zabawy. Postarajmy się wszyscy aby zmów pisanie historii naszych postaci sprawiało nam radochę. Wcześniej świetnie się ze sobą wspólnie bawiliśmy co potwierdza, że jeśli się tylko chce to się da.

Wiem, wiem. Dramatycznie polałam wodę. Biję się w pierś.
 
liliel jest offline