Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2011, 21:23   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 5

Ranek zastał Vicky w zupełnie nowym miejscu, w łóżku dzielonym z bladą jak papier i pojękującą Bellą.- Moja głowa...
No tak...wszak wczoraj wyruszyła do Londynu. A już tyle się wydarzyło.
- Coś z nią nie tak? - spytała sennie lekko uchylając oczy niewyspana Viktoria.
-Niedobrze mi...- wyjęczała Bella i dodała.-Czemu tu tak...głośno?
- Bo...jęczysz? - spytała Vicky, a potem dodała - Jak niedobrze? Zerwała się z poduszki i siadając na łóżku spojrzała niespokojnie na Bellę- Pewnie jesteś w ciąży! Jak nic... Marta mówiła, że jak dziewczynie robi się rano niedobrze to potem brzuch nosi! To pewnie po tych całusach z Georgiem i po tych dotykankach! - zakończyła swoje pouczenia w połowie, przypominając sobie wczorajszy wieczór i noc... jej dłonie nieświadomie zaczęły obmacywać jej własny brzuch.
-W ciąży?...tylko nie to.-przestraszyła się Bella i chwyciła się za głowę dłońmi mamrocząc.-Panienka mówi tak głośno, że mi głowa pęka.
Vicky wyskoczyła pospiesznie z łóżka, nie zwracając uwagi, że jest w koszulce, w której Douglas “nie pozwolił” jej paradować po “domu” i popędziła do biblioteki. Dopadła śpiącego mężczyzny i szarpiąc go za ramię wrzasnęła:
- Doug... obudź się! Musisz mi pomóc, Bella jest w ciąży i głowa jej przez to pęka!
-W ciąży, jakim cudem i gdzie... i żebra mnie bolą.-jęknął mężczyzna.
- To może i ty jesteś w ciąży? - potarła się po czole w zdenerwowaniu zapominając, że on mężczyzna, a tacy przecież w ciąży nie mogą być.
-I to pewnie z tobą. Będziesz musiała wziąć odpowiedzialność za swe czyny.-odparł Maverick lekko zaciskając zęby z bólu.
- Nie mam nic wspólnego z twoim dzieckiem! - odrzekła mu dziewczyna stukając go w obolałe żebra. - Chodź pomóż mi z Bellą! -Podniosła się i pochylając nad nim zaczęła go ciągnąc z łóżka, zapominając całkiem w jak kusej jest koszulce... w sumie chciał golasa,to miał golasa, choć nieświadomego tego.
Na szczęście odezwały się obolałe żebra, więc golizna Vicky nie robiła na nim żadnego wrażenia. A on sam nie miał ochoty wstawać.-Zapomniałaś wczorajszą noc? To twoje dziecko...też.
-Nie moje tylko Belli... Pospiesz się, bo jak jej głowa pęknie to i ono umrze.... prooooooooszę... - jęczała mu nad uchem dziewczyna.
-To nie ona się ze mną obściskiwała, tylko ty.- odparł Douglas z trudem wstając i ruszając w kierunku ich pokoju.
- Nie obściskiwałam się z tobą! No może z raz... ściskałam ci te twoje obolałe jądra, ale to raz w celu naukowym, a nie dla dzieci! - przemawiała do niego Vicky wisząc mu prawie na plecach.
-Raz wystarczył... musisz wziąć odpowiedzialność za swoje czyny... mamusiu.-przekomarzał się Maverick zmierzając do sypialni dziewcząt w której leżała blada Bella i przekrwionymi oczami spoglądała na wchodzącą parkę. Doug spojrzał na pokojówkę tylko raz i rzekł.-To kac. Nic jej nie będzie. Nie martw się dzikusko.
Vicky odetchnęła z ulgą i zanim się Douglas spostrzegł zaczęła obmacywać jego... brzuch.
-Auuuu... boli.- zaprotestował przeciw takim macankom Doug. Choć w innych okolicznościach uznałby za miłe, czuć przytulającą się do jego pleców dziewczynę.
- Boli? A ja myślałam, że powinno być “kopie” - odrzekła mu Vicki jeszcze mocniej naciskając. - I ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... bo Belli pęka głowa
-Żebra...te co mi wczoraj stłukłaś... chyba nie sądzisz, że....auuu! Jesteś kobietą. Nie powinnaś być delikatniejsza?- syknął Maverick.
- Chyba stłuczone to jajka były? - szepnęła mu w ucho Vicky, tak aby Bella nie dosłyszała i dodała głośniej - No niech Ci będzie mogę delikatniej - i jej opuszki palców zaczęły muskać delikatnie skórę mężczyzny przesuwając się powolnym ruchem w dół.
-Wiesz... wyglądasz uroczo, gdy się wzburzysz. Ładnie się rumienisz.- westchnął Douglas, pozwalając palcom Vicky na badania.
-Muszę je zbadać lepiej... chodź do salonu albo biblioteki, tam sobie wygodnie usiądziesz a ja zobaczę co z tymi twoimi żebrami - rzekła dziewczyna przerywając swoje “badania”.
Do biblioteki.- rzekł Douglas, pozwalając się prowadzić swej osobistej lekarce... i od czasu do czasu dotykając dłonią kuszących krągłości jej pośladków. W końcu, ileż można się opierać takim okolicznościom natury. Vicky szła z nim do biblioteki i choć znała go dopiero dobę... już przywykła, że jego dłonie co rusz przylepiają się do niej. Wychodziła z założenia, że “ten typ tak ma”, bo jak inaczej można było to tłumaczyć? Kiedy tylko weszli do biblioteki poprosiła go aby położył się wygodnie na prowizorycznym łóżku, które sobie tutaj zrobił tuż koło półki z książkami. Kiedy ułożył się wygodnie jeszcze raz dotknęła jego żeber i słysząc syk bólu wydobywający się z jego ust rzekła:-Poczekaj chwilkę, zaraz wracam! - i popędziła do sypialnia z powrotem. Wróciła w ciągu “kilku” sekund i poprosiła aby ułożył się na boku, przodem do półki z książkami i uniósł dłonie nad głowę, aby mogła dobrze obejrzeć, a właściwie bardziej obmacać jego stłuczone żebra. Uklękła koło niego i czekała aż zastosuje się do jej prośby.
Maverick posłusznie zastosował się do prośby Vicky, co najwyżej wydając z siebie jęki bólu i westchnięcia. Cóż miał zrobić z dziewczyną, w która w jeden dzień przewróciła mu życie do góry nogami? I do której zaczynał mieć coraz większą słabość.
Vicky tylko na to czekała, zanim Douglas zdążył mrugnąć okiem dziewczyna już przykuła go pospiesznie (czyżby miała w tym wprawę?) trzymanymi z tyłu za plecami kajdankami do nóżki półki z książkami, w okolicach której znalazły się wyciągnięte nadgarstki mężczyzny. Odskoczyła pospiesznie do tyłu i rzekła: - Niestety... czas na zastrzyk. Wujo co prawda kazał wieczorem, ale... do wieczora to zapewne byś z bólu nie wytrzymał.
Douglas … o dziwo, tylko skinął głową. W sumie to już przekonał się, że lekarstwo działa, mimo, że aplikacja jest dość bolesna. I niebezpieczna.
Dziewczyna ponownie popędziła do sypialni i chwilę później rozłożyła na podłodze koło Douglasa jego koszulę w której miała nadal zawinięte fiolki z lekami i strzykawkę zabraną z domu doktora. Przygryzła wargę próbując sobie przypomnieć jaka miała być kolejność kolorków leków do zaaplikowania “pacjentowi”. Westchnęła smętnie i zsuwając mu spodnie w dół wzięła pierwszą fiolkę. Nie zwlekając już ani chwili wprawną ręką podała lek najpierw z fioletowej, potem z zielonej a na końcu z niebieskiej fiolki.


Pamiętała, czy po prostu tym razem miała farta i nie pokićkała kolejności? Nie zastanawiała się nad tym, odsunęła się usiadła pod ścianą i podciągając kolana pod brodę czekała co będzie dalej.
Przez chwilę się szarpał po zastrzykach i wył z bólu po wbiciu pierwszej igły, ale na końcu uspokoił i tylko spoglądał dzikim spojrzeniem na Vicky. Może nie tyle dzikim co dziwnym. Panienka von Strom miała wrażenie, że chciałby ją dopaść i zedrzeć ubranie i... cóż... dalej nie miała pojęcia co on chciałby zrobić, ale sama myśl powodowała u Vicky przyspieszone bicie serca i czerwienie policzków. No i znowu mu korzonek spuchł.
Vicky siedziała w milczeniu chwilę, ale czując jego wzrok na sobie i czując jak po jej ciele pod wpływem tego spojrzenia przesuwają się dziwne dreszcze, przerwała ciszę pytając:
- Chyba tak bardzo dziś już nie bolało co?
Odpowiedzią był nieco... zwierzęcy pomruk. Dziwny pomruk. Na pewno nie wrogi. Ale bardzo pierwotny? I to wpatrzone w nią dzikie spojrzenie, zupełnie jakby rozbierał ją wzrokiem. Co prawda niewiele miał do ściągania z niej... ale Vicky czuła się przy nim... naga. Odchrząknęła i spróbowała jeszcze raz zagaić rozmowę... - Jak wymienisz to stłuczone okno... to... to będziemy mogli ruszyć dalej? -objęła przy tym ramionami swoje uda i oparła brodę na kolanach, ciągle wpatrując się w mężczyznę, powoli przesuwając po jego ciele wzrokiem w dół … jakby chciała sprawdzić czy widać jakieś efekty podanych mu przez nią leków, i z powrotem w górę aby spojrzeć mu w oczy.
Odpowiedzią Douglasa był smętne... wycie ? A potem gapienie się na nią z wywalonym jęzorem. Ponownie szarpanie łańcuchów i dalsze spojrzenie wbite w jej ciało. Dobrze chociaż, że lek działał gojąc nadnaturalnie szybko obrzęki. Vicky westchnęła widząc że z konwersacji raczej “nici”, podniosła się z podłogi i stojąc nad przykutym mężczyzną za komunikowała mu: - Idę zobaczyć co z Bellą i... ubrać się, a ty tu sobie poleż i kuruj się... niedługo wrócę. - zaczekała jeszcze chwilkę patrząc na niego z góry i zastanawiając się czy zrozumiał choć słowo z tego co do niego mówiła.
Odpowiedział pomrukiem i spojrzeniem wędrującym po jej nogach, coraz wyżej... Dziwnym spojrzeniem. Od którego Vicky robiło się bardzo gorąco i lekko drżała, choć nie ze strachu.
Przykucnęła przy nim i delikatnie pogłaskała go po policzku, a nawet może bardziej czule niż delikatnie mówiąc przy tym: - Odpoczywaj Douglasie...
Próbował wychylić głowę w kierunku twarzy Vicky popiskując cicho. Zanurzyła jeszcze palce w jego czuprynę czochrając go chwilę i podniosła się. Poszła zobaczyć co z Bellą i widząc, że dziewczyna jeszcze usnęła zaczęła się rozbierać z koszulki w której spała. Przypominając sobie, ze przecież się jeszcze nie myła, zerknęła na śpiącą Bellę, zagarnęła swoje ubranie i wiedząc, że Douglas jest przypięty kajdankami do półki pomaszerowała na golasa do łazienki. Chwilę później słuchać było stamtąd jej podśpiewywanie i plusk wody. kiedy poranna toaleta została zakończona, dziewczyna wbiła się w ubranie i wyszła z łazienki susząc jeszcze ręcznikiem swoje wilgotne loki. Poszła do biblioteki zobaczyć co z przypiętym mężczyzną. -I jak się czujesz Doug?
-Lepiej... nawet całkiem... przyjemnie.- mruknął Maverick leżąc spokojnie.
- To jak z tym oknem i podróżą - spytała Vicky siadając koło niego.
-To jak z kajdankami?-odpowiedział pytaniem na pytanie Douglas i potrząsnął dłonią.
- Zostawiłam kluczyk w sypialni... zaraz przyniosę - mruknęła nie podnosząc się jednak.
-Przyznaj się... podobam ci się taki skuty i bezbronny i tylko w spodniach.- zażartował Maverick uśmiechając się wesoło.
- Podobasz .. jak nic... chyba cię tak zostawię na cały dzień i będę przychodzić oglądać. - podjęła żart dziewczyna.
-I całować i dotykać...tak?- Douglas żartobliwie wystawił język do Vicky.
Pokusa była ogromna... siedziała blisko i wystarczyło się szybko pochylić... zanim schował język dziewczyna już go chwyciła i lekko swoimi zębami. Czego jak czego, ale szybkich reakcji przy swoim eksperymentowaniu Vicky się wyuczyła... idealnie. A czując ząbki dziewczyny i wargi jej przy swoich Doug nie zrobił nic. Jedynie muskał swoimi wargami jej usta. Czekał na kolejny krok panny von Strom. Zastanowiła się chwilkę i... połaskotała koniuszkiem swojego języka jego język, rozluźniła ząbki i wypuściła go ze swojej “niewoli”. Trzymając usta tuż przy jego ustach wyszeptała owiewając go swoim oddechem: - Mogłam ci go... odgryźć, nie pokazuj języka, jak nie umiesz szybko... -nie dokończyła, bo poczuła jego usta na swoich. Przycisnął je, całując Vicky coraz mocniej i coraz namiętniej. I ocierając się swoim językiem o jej. Odwzajemniała pocałunki odruchowo się do niego przytulając i wplatając swoje palce w jego włosy. Przymknęła przy tym swoje oczy i pomrukiwała mu w usta...
Całowali się tak dość długo, ustami pieszcząc nawzajem. Wreszcie głowa Douglasa opadła na ziemię i mruknął.-Masz słodziutkie usta... dzikusko.
- Czemu mnie tak nazywasz? - wyszeptała opuszkiem palca obrysowując kontur jego ust.
-Bo do ciebie pasuje?- mruknął obejmując ten palec wargami i ssąc lekko.-Jesteś dzika i nieprzewidywalna i... niezwykła.
Dla Vicky takie rozmowy z mężczyzną, pieszczoty, pocałunki i żarty były czymś nowym, więc nie spieszyła się aby go rozkuć. Uśmiechnęła się do niego i spytała z ciekawością w głosie: - Boisz się mnie?
-A powinienem?-spytał nieco zaskoczony pytaniem Douglas.
- Nie wiem... - odparła dziewczyna szczerze i roześmiała się.
-Lubisz mnie całować, co? Dotykać? Skuwać też?-dopytywał się Maverick pogodzony z sytuacją. Za bardzo już przywykł do jej dziwactw.
- Może... właściwie jak jesteś skuty... to może wykorzystam to do końca i... cię zmierzę - rzekła jakby w zamyśleniu, nieświadomie przygryzając na koniec dolną wargę.
-Co? No nie... nie... nie wolno ci...a umowa?!- zaprotestował Douglas nerwowo.
Uspokajająco pogłaskała go po policzku i wyszeptała: - Zrobię to... szybko, a nie wolno... więc nie martw się.
-Jakoś to mnie nie uspokaja... po co chcesz mierzyć?-panikował Maverick i splótł nogi razem, zakrywając odpowiedni obszar i chroniąc swą intymność.
- W celach naukowych.... -odparła dziewczyna nie wyjaśniając nic więcej.
-Akurat... a co ja z tego będę miał? Poza wstydem?- odparł Maverick.
- Będziesz moim pierwszym mężczyzną -odrzekła Vicky uśmiechając się do niego promiennie.
Przez chwilę... Douglas gapił się na nią zdziwiony. Po czym zamyślił się przez chwilę, by rzec.-Hmmm... czy ty wiesz co mówisz? Pierwszy mężczyzna, to taki z kim traci się dziewictwo, a ty już... ponoć...chociaż... o co chodzi z tym pierwszym mężczyzną? Możesz to wytłumaczyć?
Vicky pokiwała głową na potwierdzenie, że może i zaczęła mu tłumaczyć:
- No... moja maszyna do mierzenia straci z tobą swoje dziewictwo, jak to rzekłeś, ona jeszcze żadnego mężczyzny nie mierzyła... więc jak nic będziesz pierwszym mężczyzną. Dla niej i dla mnie, bo ja też jeszcze nią żadnego nie mierzyłam, więc jak widzisz wiem co mówię. - zakończyła i nabrała oddechu.
-Dziękuję za zaszczyt, ale w takim razie wolę być twoim ostatnim mężczyzną.- odparł w odpowiedzi Doug kiwając głową na potwierdzenie swych słów.
Dziewczyna zmarszczyła czoło w zamyśleniu: - Hm... a skąd będę wiedziała, żeś już ostatni? Z pierwszym nie ma takiego problemu, chyba jednak będziesz... pierwszy.
-A ja nie mam tu nic do powiedzenia?- niemal warknął Maverick, spojrzał na Vicky i westchnął z rezygnacją.-Dobra... idź po tą swoją upiorną maszynę.
Vicky pospiesznie cmoknęła go w usta: - Dziękuję! - i popędziła do sypialni po swoją maszynę do pomiarów. Schwytała ją w dłonie i pospiesznie wrócił do biblioteki. Uklękła koło Douglasa i rzekła: - No to mierzymy... rozluźnij się
-Łatwo ci mówić...rozluźnij się.- burknął Douglas i rozłożył nogi dając dostęp do najbardziej intymnych części ciała. Vicki z entuzjazmem młodego naukowca zabrała się za rozpinanie jego spodni. Najpierw jeden potem drugi, potem kolejny guzik został rozpięty jej sprawnymi palcami. Kiedy dobrnęła z nimi do końca rozchyliła mu spodnie i rzekła: - Chyba najlepiej by było jakby je zsunąć, co?
-Mnie pytasz? To tu badasz...- odparł poirytowanym tonem Doug.
- No dobrze... już dobrze... nie marudź, podnieś się trochę to je ściągnę. - mruknęła dziewczyna.
Douglas pomógł dziewczynie zsunąć spodnie i...wyskoczył diabełek z pudełka. A dokładniej opuchnięty mieczyk Douga, celujący w górę.
- Heh... znowu spuchłeś... - westchnęła dziewczyna tak jakby mu współczuła i zabrała się za pomiary naukowe. Przystawiając do niego maszynkę swojej produkcji. Jedna dłonią obejmowała obiekt pomiarowy, a drugą miała zajętą swoim wynalazkiem. Nachyliła się i z uwagą odczytywała to co wskazywał jej wskaźnik mamrocząc przy tym pod nosem wyniki.
-I tak nie zrozumiesz... Już? Skończyłaś?- Douglas zamknął oczy czekając, aż poniżenie które musi znosić, minie.
- Jeszcze... momencik... chwilka... - odrzekła mu dziewczyna i pospiesznie kończyła swoje pomiary. - I już... widzisz... nie bolało nic a nic.
-Całkiem...duży.- cichy kobiecy głos za plecami Vicky, sprawił że Douglas otworzył oczy i krzyknął.-Co to ma znaczyć?!, a Vicky pospiesznie upuściła trzymaną w dłoniach maszynę i przytuliła do niego swoje ręce starając się zakryć to co chwilę wcześniej mierzyła.
Za Vicky stała nadal dość blada Bella i mówiła.-Widzę, że panienka z panem Douglasem, bardzo...eee... harcuje? Czyli te całusy co Marta mówiła...tooo... prawda?
- Nie harcujemy... leczę go. Ciebie chyba też trzeba z tego kaca. - odrzekła jej rezolutnie Vicky nadal ściskając w dłoniach mieczyk leżącego przed nią mężczyzny. - Idź się odśwież... jak tu skończę to zaraz do ciebie przyjdę i coś poszukamy
-Noooo...George też chciał, żebym go tak “leczyła”. I na inne sposoby.- zachichotała Bella. Nachyliła się i szepnęła cicho do ucha Vicky.-Niech się panienka nie boi. Nie wygadam Hildzie.
A Douglas cicho jęknął, ale...raczej nie z bólu. Maverick trochę drżał i dyszał dziwnie.
- Używałaś mojego wynalazku? - spytała Vicky podejrzliwie mrużąc oczy zerkając na Bellę i mimowolnie mocniej zaciskając palce na Douglasie., a kiedy się odwracała do pokojówki przesuwając nimi po nim.
-Nie...palców, tak jak panienka w tej chwili.- rzekła chichocząc Bella i dygnęła mówiąc.-To ja już nie będę panience przeszkadzać w zabawie, ale... może później poznam wszystkie te... pikantne szczególiki?
Douglas nie odpowiedział nic, czerwieniąc się i oddychając szybko, zniewolony dotykiem Victorii. Kiedy pokojówka wyszła z biblioteki Vicky odwróciła się znów do mężczyzny i uświadomiła sobie jak mocno go ściska. Widząc przy tym jego minę rozluźniła palce i tak jakby chciała przeprosić za zaistniałą sytuacje pogłaskała go przesuwając dłonią w górę i w dół. - Nie widziała dużo... zdążyłam cię schować. -padły z jej ust mające pocieszyć Douglasa słowa.
Odpowiedzią Douglasa był cichy i jęk i uśmiech na twarzy. I drżenie ciała mężczyzny. Maverick skinął tylko głową, poddając się działaniom palców panny von Strom. Powinien był ją chyba uświadomić, ale jakoś... zapomniał o tym. Za to mruknął.-Rób tak dalej.
- Jak dalej? Mam zawołać Bellę, czy mierzyć cię, czy co? - spytała dziewczyna zerkając z lekkim zdziwieniem na twarz mężczyzny. Dooooooooooooug... dobrze się czujesz?
-To co robisz palcami...nie przestawaj.- jęknął i dodał cicho, acz z dużym uśmiechem na twarzy.-Czuję się bardzo dobrze.
Dziewczyna lekko wzruszyła ramionami, nie wyglądał, aby dobrze się czuł... ale pozwolił jej na pomiary to co jej szkodzi poprzesuwać po nim palcami, zwłaszcza, że był miły w dotyku. Przesuwała więc palce w górę i w dół nachyliła się też i z uwagą obserwowała pulsującą na nim żyłkę, która, według niej tak samo śmiesznie pulsowała jak ta na czole Douglasa kiedy się złościł. Z ciekawością przytknęła do niej opuszek palca i przesunęła wzdłuż naciskając.
Douglas wydawał z siebie z siebie takie dziwne śmieszne dźwięki i drżał coraz bardziej. Podobnie jak to, co Vicky obejmowała dłonią. W dodatku puchło coraz bardziej, jak od użądlenia osy. I nagle Douglas jęknął.-Lepiej się odsuń...dzikusko.
Odsunęła się posłusznie przysiadając na piętach i z ciekawością przyglądając się skutemu mężczyźnie. Mieczyk zrobił pif-paf i rozchlapał biały płyn, po czym sflaczał i opadł, stając się podobnym temu co widziała na tablicach anatomicznych. A Maverick rzekł.-To może...teraz mnie rozkujesz?
- Było powiedzieć, że chce ci się siku... rozkułabym cię wcześniej i zdążyłbyś do łazienki -odrzekła mu dziewczyna pochylając się aby rozpiąć kajdanki.
-Chyba mocz wygląda inaczej, co? -westchnął Doug i dodał rozcierając dłonie.
Vicky kiwnęła głową na zgodę i nie dyskutując z nim o wyglądzie moczu, podniosła się z kolan. - Pójdę zobaczyć co z Bellą
-A ja się wreszcie umyję.-odparł Douglas.- Zjemy śniadanie i wyruszamy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-03-2011 o 13:58. Powód: poprawki
abishai jest offline