Henry zręczny specjalnie nie był, wolał nadrabiać to sprytem i gębą. Dlatego też tutaj wolał trzymać się z tyłu, tuż za resztą. Uważał by nie naruszyć żadnej ruchliwej części kondygnacji tej jamy. Patrzył pod nogi i równocześnie rękoma delikatnie obmacywał skały, tak by w razie czego móc się oprzeć lub chwycić.
-Może za dużo się obawiam, ale zważywszy na te krzyki tam musi się coś dziać. - rzucił cicho słowa w kierunku reszty i równocześnie skierował sztylet przed siebie jakoby z obawą, że zaraz coś nań wyskoczy.
========================
47, 38, 23, 36, 49