Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2011, 15:43   #93
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Górnik zamrugał zaskoczony kiedy człowiek, którego niedawno uratowali, i który ledwo był w stanie chodzić teraz postanowił się od nich odłączyć w poszukiwaniu jakiejś rodzinnej szabelki. Rozumiał, że pamiątki po przodkach są ważne, ale w taki sposób szybciej odnajdzie on własną zgubę niźli odzyska przedmiot. Postanawiając nie wyrażać swojej dezaprobaty na głos uścisnął tylko mocno dłoń mężczyzny mówiąc
-Niechaj ochrania cie Sigmar-

Grupa ruszyła dalej, nikt nie powstrzymał tamtego mężczyzny. Mimo nadłożonej drogi Eckhardtowi wędrowało się raczej przyjemnie. Podziemia nie były dla niego niczym nowym, ba, czuł się tutaj niemal jak w domu. Jego zachowanie, jednak nie zdradzało zadowolenia. Nadal na jego surowej twarzy gościła grobowa powaga. Dzięki niziołkowi udało im się znaleźć skrzyżowanie, którego szukali. Właśnie wtedy Jurgen zauważył w tunelu błysk światła. Zweisteiner zmrużył na sekundę oczy starając się przebić panującą w około ciemność i wyłowić owy blask. Albo kusznik miał przywidzenia, albo światło musiało zostać zgaszone. Możliwe, że ktoś ich zauważył, a wizja następnej walki z nieznanym jakoś nie do końca mu się uśmiechała.

Grupa pod przewodnictwem Markusa ruszyła w głąb korytarza, aby sprawdzić czy kusznik miał rację. Jurgen wziął ze sobą niziołka aby sprawdzić jedno z przejść, po chwili niziołek machając ręką zawiadomił pozostałych, że coś jest nie tak. Grupa zbliżyła się i większość z zaciekawieniem wychyliła się zza rogu. Ich oczom ukazał się młody krasnolud, który trzymając latarnie maszerował korytarzem. Górnik cofnął się, chowając za ścianę i gasząc swoją sztormówkę kiedy usłyszał słowa Markusa. Jednocześnie położył szeroką dłoń na trzonku bojowego kilofa.

Niczego nieświadomy khazad wpadł prosto na całą grupę. Zaskoczony ich widokiem omal nie wypuścił z rąk swojej latarni. Był tak sparaliżowany strachem, że Eckhardt przez chwilę zastanawiał się, czy przed nimi rzeczywiście stoi przedstawiciel dumnej i nieulękłej rasy krasnoludów. Widać ten był jakiś nie do końca udany. To wyjaśniało dlaczego łaził teraz samotnie bez dobytej broni.

Po serii pytań dowiedzieli się, że ów tchórzliwy brodacz jest częścią grupy, z którą niedawno się starli. A więc mógł ich teraz prowadzić w pułapkę. Rzeczywistość okazała się, jednak z goła inna. W komnacie nie było nikogo prócz związanego elfa. Górnik zamrugał, a na jego twarzy pojawiło się ogromne zdziwienie. Przed nimi wisiał związany najprawdziwszy długouch. Eckhardt słyszał o nich tylko opowieści i legendy. Często równie niewiarygodne co głupie.

Dopiero po chwili mężczyzna spostrzegł kupkę przedmiotów leżącą nieopodal. Mieli szczęście, obłowią się znacznie wcześniej niż im się wydawało. W tym samym momencie przypomniało mu się coś. Podszedł do Markusa i nachylając się w jego stronę szepnął
-Trzeba uważać, jeden z tamtych nam uciekł, a skoro nadal go tutaj nie ma, to znaczy, że w każdej chwili może przybiec, o ile nie zginął gdzieś po drodze, czego mu życzę.-
Po tych słowach spojrzał na elfa
-Na Sigmara, prawdziwy elf...różnorakie o nich legendy słyszałem. I rad jestem, że po tym co widzę, większość z nich okazała się tylko wymysłami starych dziadów.-
Spojrzał po reszcie drużyny, o zgrozo!, uśmiechając się na chwilę po czym jego wzrok spoczął na tchórzliwym krasnoludzie
-Skąd wyście wytrzasnęli elfa? Myślałem, ze oni tylko się lasów trzymają, a od podziemi stronią.-

W tym czasie Markus uwolnił długouchego jeńca. Górnik w żadnym wypadku nie ufał istocie z legend, ale nie zamierzał na razie zachowywać się w stosunku do niej agresywnie. Na polecenie najemnika zabrał się za związywanie krasnoluda.
 
Blackvampire jest offline