Stąd musi być jakieś wyjście. - powiedziałem do siebie. Niedawno obudziłem się, a obok mnie wciąż śpi dziewczyna, której nawet nie pytałem o imię. A przynajmniej tak mi się zdawało, bo po chwili zaspanym głosem powiedziała: Tu króluje chaos. Nie otworzyła jednak oczy, być może słowa te wydała przez sen. Wstałem i ubrałem się. Stąd musi być jakieś wyjście. - powtórzyłem i obudziłem ją - Chodź, lecimy na Gamamemnon. Uśmiechnęła się do mnie i rzekła: Chyba chodzi ci o Gamenon. Czasem myliły mi się takie rzeczy, zresztą kogo obchodzi jak się nazywają te planety? Może początkowo, dawniej, gdy ludzie jeszcze nie odeszli w tak znaczący sposób w stronę zła. Ten sen rozpada się i wszyscy otworzą oczy, a ostatecznie okaże się, że wystarczyło być dobrym. Jedynie wiara w Jedynego otworzy nową erę w dziejach ludzkości, zapoczątkuje wielką epokę triumfu dobra i życzliwości, triumfu sprawy człowieka, jego wolności, dobrobytu, kultury, triumfu sprawy całej dobrej ludzkości. Tak, właśnie o to mi chodziło. A może chcesz tu zostać? - chciała lecież, oczywiście, że chciała lecieć. Im dłużej ze mną była tym bardziej czułem jak coraz ostrzejsze ostrze wbija mi w plecy, czułem to, a jednak nie chciałem jej wyrzucić.
Jak na tak wybitnie i wyjątkowo cholernie trudne życie to w czasie podróży nic się nie działo. Absolutnie i wyjątkowo nic. Choć chciałem zabić tą durną wywłokę, która gadała bzdury do swojej wyjątkowo infantylnej i po prostu kretyńskiej przyjaciółki. No i wydawało mi się, że wszyscy na mnie patrzyli. Zwłaszcza po tym, gdy powiedziałem do tych idiotek, żeby "zamknęły swoje zawszone mordy albo wstanę i zamknę im japy za nie" o ile dobrze pamiętam to tak powiedziałem. Rzeczywiście później był już spokój, prawdopodobnie nie tylko mi przeszkadzały. |