Wyszkolone ciało potrafiło działać bez kontroli umysłu. Dodatkowo podświadomość zaprawiona w wielu walkach i nastawiona na najniższy instynkt człowieka: przeżycie. To wszystko sprawiło, że Akolita Bractwa Wojennego nie był łatwą ofiarą. Te rzeczy sprawiały, że wiele razy zdołał przejść przez ogień, te odruchy pomogły mu przeżyć w wielu trudnych sytuacjach.
Także teraz okazały się nieocenione. Kto wie, co mogły mu zrobić te macki. Może przebiłyby go niczym miecz? A może on również zostałby zainfekowany jak kiedyś Beliah? Kto to wie ... na szczęście nie musiał się o tym przekonywać osobiście, przynajmniej nie w tej chwili. Odskoczył, bez udziału umysłu odsunął się z drogi atakującej go maski.
Na chwilę wylądował na ziemi, dosłownie przez kilka sekund czuł zaskoczenie, potem zaczął działać. Odturlał się i podniósł na równe nogi. Nie mógł się zaskoczyć. Złapał mocniej trzymany w rękach karabin. Deska ratunku ... trzeba było działać i pozbyć się Beliaha ... czy czymkolwiek był teraz pirat.
Mała odległość nie trzeba było nawet przesadnie celować. Skierował karabin otrzymany od Evrosa w stronę macek ... ciężki kaliber ... powinien powalić słonia ... taką miał nadzieję, wypuścił powietrze i nacisnął spust. Powietrze wypełniło się kulami ... oby zadziałały ... oby
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |