Szczur na tę okoliczność miał schowany koronny argument. Składał się on z kubka wina czy też piwa zabranego ze stołu gospodarzy i doprawionego resztką wódki awanturnika. Taka mikstura, zwana przez pewnych specyficznych górskich alchemików „mózgojebem”, słynęła z mocy rozwiązywania języków i ułatwiania konwersacji. Starzec został hojnie poczęstowany. - Magia, technologia. – Kręcił Szczur. – A co, jeśli bym Ci powiedział, Mości Hellonie, że magia nie istnieje? To znaczy są czary i efekty magiczne, ale co, jeśli to tylko metody zmiany fizycznych parametrów świata? Wtedy okaże się, że tylko technika się liczy. Masz, napij się jeszcze. O, do dna! Stąd może porozmawiajmy o tym, co się liczy. Pewnie widziałeś wiele cudów mechaniki w czasie pobytu u Primarian, no nie? Jak oni na przykład podróżują, jak walczą, jak budują… wychodki (no co, wygodny wychodek to podstawa gospodarstwa). Co tam w ogóle u nich porabiałeś? Długo tam byłeś? Ty, a jak to się stało, że oni Cię z tego statku, wiesz… - gwizdnął i pokazał palcem gest wypadania.
Po skończonej konwersacji miał zamiar odnaleźć drużynę i uzgodnić dalsze plany.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |