Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2011, 16:45   #45
ThRIAU
 
ThRIAU's Avatar
 
Reputacja: 1 ThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znany
Okolice Ostatniego Mostu przy Trollshaws nad Mitheithel

Tego rześkiego poranka prastare ruiny strażnicy pamiętającej dawne czasy, królestwa, królów i nawet zwykłych zjadaczy czerstwego chleba były niemym świadkiem niecodziennego zjawiska. Oto wraz z nastaniem świtu, z prowizorycznie przygotowanej jamy na świat gramoliły się trzy niezwykłe postacie.

- I co lepiej Ci? Żeś zamiast w cieple przy kominku cztery litery w tej dziurze odmrażał całą noc?- narzekaniom Kh`aadza nie było końca.

- Ano ciut lepiej- odparł Andaras - Za dnia chciałbym jeszcze rzucić okiem na te ruiny tam w oddali. I ewentualnie las. Potem możemy wracać. Nie jęcz... Poprzedniej nocy sam coś tu widziałem to nie tylko majaki tego farmera. Kapitan miejscowych też gdzieś zaginął. W okolicy zapić można tylko w karczmie więc mogło coś mu się stać... Albo ktoś mógł mu coś zrobić pokręcimy się jeszcze i wracamy do ostatniego mostu. Potem prosto do Tharbardu. Mi tam zimno przesadnie nie było....

- Tharbard? - krasnolud nie wyglądał na pocieszonego - Jakiż tam masz pilny interes? Zresztą jaki by on nie był, to wątpię, żeby nasz stróż prawa i porządku miał wielką ochotę w obecnej sytuacji zapuszczać się jeszcze bliżej granic Dunlandu...

Od momentu przybycia Kh`aadza do karczmy Endymion zdążył przyzwyczaić się do sposobu bycia i narzekania krasnoluda, jednak gdy ten używał zwrotu struż prawa czy śledczy to Endymionowi natychmiast zaczynała krew w żyłach bulgotać. Choć starał się tego nie okazywać to strasznie go to drażniło, i tym razem postanowił odpuścić po prostu darować sobie. W tej sytuacji jedyne na co się zdobył to przypomnienie krasnoludowi że też w tej historii ma swoje miejsce.

- Ha ha ha bardzo śmieszne, ale o ile pamięć mnie nie myli to ciebie też szczególną sympatią nie darzyli. Zaris na pewno wspomni o tobie i o tym jak go swoim dziubadełkiem urządziłeś.

- Ale Zaris nie był wodzem...- bronił się krasnolud.

- A co to zmienia? jak zapałają zemstą to mam wrażenie że jedziemy na tym samym wozie. Najpierw zaczną kosić stalą, potem będą zadawać pytania kto, co, kogo, po co. Nie wiem czy zauważyłeś ale wtedy, gdy Zaris trzymał nóż przy gardle Amei, zwracał się do ciebie z niechęcią wręcz z niekrywaną pogardą i nienawiścią, a to ja zabiłem Thurga.

- Bo do mnie miał osobistą urazę, ale zemsta polityczna spadnie na Twoją głowę, jeśli nie razem z nią.

- A wspomniany przez Ciebie elfie kapitan, mógł zapić w karczmie i wracając utonąć pod lodem, znajdą go za kilka tygodni w dole rzeki. Wszędzie szukasz dziury w całym i zapominasz, że to często najprostsze rozwiązania są najlepsze.

- A widziałem na skarpie co pewno zająca? – lekko oburzonym tonem odparł Andaras.- Zresztą idę sprawdzić te ruiny potem las jak mówiłem. Co do Tharbardu mam tam rzecz do załatwienia. Endymion może iść choć wcale nie musi z nami. Rozumiem jego sytuację ale zmieniać własnych planów ze względu na to nie zamierzam. Inną rzeczą jest że on się chyba powinien wyspowiadać z ostatnich wydarzeń... Przed jakimiś przełożonymi a najbliższe duże miasto to właśnie Tharbard.

- I na to przyjdzie czas - odrzekł krótko Endymion przygotowując się do opuszczenia nocnej kryjówki i wycieczki w stronę ruin.

Po spędzeniu nocy leżąc w prowizorycznej jamie, każdy ruch czy najdrobniejszy krok był walką z obolałym ciałem, i skostniałymi mięśniami. Dzień zapowiadał się piękny, słoneczny, toteż pomimo zdrętwienia całego ciała Endymion chętnie opuszczał nocną kryjówkę.

- Albo Fornost, droga prawie taka sama... - rzucił krasnolud otrzepując szary wełniany koc ze śniegu i przytraczając go ponownie do plecaka, który powoli dopinał przed wyruszeniem dalej za elfem w stronę ruin strażnicy.
- A co Cię tak do Tharbadu ciągnię he? - zapytał oceniając odległość do ruin i zastanawiając się, czy opłaca się mocować z rakietami śnieżnymi, czy jednak brnąć ten odcinek przez zaspy... Koniec końców dał sobie spokój z rakietami.

WYSPA

Po przeprawie na wyspę okazało się, że wyspa była niewielka, jedno wzgórze, kilka drzew, krajobraz uzupełniała prosta roślinność i kamienne mury a właściwie ich pozostałości czyli ruiny. Na wyspie było znacznie mniej śniegu.

- Z zielarzem miałem umówione spotkanie już dawno. W Tharbardzie mieszka, świetne rzeczy kupić można u niego. A tak się składa że kilku rzeczy od niego potrzebuje. Zresztą obiecałem mu już dawno że przyjadę. Potem mogę ci towarzyszyć choćby do samotnej góry przyjacielu.

- Spójrzcie na to, wygląda na świeże... - zakomunikował krasnolud unosząc z pomiędzy połamanych trzcin przy brzegu elegancko wyglądający, posrebrzany guzik ze zwisającym strzępkiem czarnej nitki...
- Długo tu nie leżał, wciąż się błyszczy jak psu jajca na zimę.

- To co panowie najpierw górne poziomy i parter. Później ewentualnie piwnice. Miejscie oczy otwarte...

Andaras będąc przezornym profilaktycznie dobywa łuk.

- Ja tam raczej zejdę do piwnic- zakomunikował Kh`aadz - jeśli jakiekolwiek plugastwo miało by tu być, to za dnia siedziałoby pod ziemią.

- Kh`aadz ma rację - rzekłwszy to Endymion schylił się by podnieść z ziemi listki takich samych roślin jakie wcześniej widział w łodzi. Powój, bo o nim mowa walał się wszędzie na podłodze, piął się dziko po ścianach, choć teraz był zasuszonych mrozem- widzicie pełno tu tego.

- Masz. - krasnolud odezwał się do strażnika rzucając mu drobny guzik.
- Jak znajdziesz kogoś z brakującą sztuką, to ... A zresztą, bystry jesteś, resztę sobie wydedukujesz - dokończył z lekkim przekąsem w głosie przedzierając się dalej przez chaszcze w stronę ruin dawnej strażnicy.

- Łódka którą przypłynęliśmy dobijała już wcześniej do tego brzegu. Zaraz po przypłynięciu do brzegu wyspy zauważyłem, że trzciny i chaszcze przy brzegu są pochylone bardziej ku wodzie. Przyglądając się im dokładniej zobaczyłem, że pod wodą są złamane. Tak około długości łokcia pod poziomem wody. A powój znaleziony w łódce jest tylko potwierdzeniem moich wniosków. Ciekawe kto to mógł być, bo przecież na razie nie ma podstaw żeby twierdzić iż syn Umbartha kłamie.

- Może najpierw sprawdźmy dokładnie parter a potem się ewentualnie możemy rozdzielić. Jeśli ktoś tu był, lub nadal jest, to tu powinno być najwięcej śladów.
 

Ostatnio edytowane przez ThRIAU : 17-03-2011 o 21:24.
ThRIAU jest offline