Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2011, 17:17   #12
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Gryf po jakimś czasie udał się do Olafa. Chciał uciąć z nim pogawędkę. Miał już broń, wartę miał w nocy więc nie było za wiele do roboty.
- Witam. Jak rozumiem wraz z nami nie będzie pan brał udziału w misji? - Gryf mówił spokojnie, z wyraźnym szacunkiem.
- Słucham? Ja jako dowódca mam OBOWIĄZEK brać udział w każdej waszej misji, wiem że chcielibyście sobie poszaleć ale na razie nie ma o tym mowy.
- Ach, myślałem, że będzie nas pan pilnował tylko żebyśmy się nie pozabijali w obozie, ale tym lepiej. Jak się domyślam służył pan w U.S. Army Rangers?
- Tak ale długo w niej nie pobyłem.
- A tak z czystej ciekawości, zgłosił się pan na ochotnika do TEJ misji?
- Szczerze? Nie, ale po dłuższym zastanowieniu dobrze się stało, że tu trafiłem ponieważ mogę nabrać więcej doświadczenia w nowym terenie.
- Po raz pierwszy Afryka? Mam nadzieję, że się pan zaszczepił wcześniej przeciw tym gównom co tu mają. Ja tu parę razy byłem i sprawy medyczne mam za sobą, ale naprawdę, te choroby są gorsze niż ludzie z którymi będziemy walczyć.

- Szczepienia były obowiązkowe. Każdy dowódca grupy miał przymusowe badania, szczepienia i inne cholerstwa. Taak, ruscy są okropni...
- No, ja tam z nimi się tak dużo znowu nie biłem, jestem niestety podrzędny wciąż, ale jeśli mają tu Specnaz to mamy przesrane. Miał pan... właściwie to jaki ma pan stopień, nie chcę się cały czas zwracać per “pan
”. - Gryf lekko się uśmiechnął.
- Kapitan Olaf Denvich, żołnierzu! - i zasalutował. -Jeśli jesteś dobrze wychowany to możesz mówić do mnie po prostu Olaf, to mi nie przeszkadza.
- Cóż, odebrałem dobre wychowanie, jednak równocześnie spędziłem lata w szkole żołnierskiej i to moje młode lata. Tak mi kazali i jakoś wlazło w nawyk. Jednak postaram się Olafie. Mogę wiedzieć czy jesteś snajperem, kierowcą? W sensie jak nam będziesz pomagał w walce.

- Oprócz wydawania rozkazów służył wam będę moim karabinem szturmowym i całkiem niezłą kondycją choć nie wyglądam na takiego... Wiesz, Skandynawskie korzenie, w wypadkach bardzo krytycznych mogę użyć materiałów wybuchowych ale wolę tego nie robić często, jak byłem gnojkiem to tak ale teraz to nie na moje serce - uśmiechnął się
- Wybuchu to też nie dla mnie. Jeszcze granata dam radę użyć, ale C4, bomby i te inne to nie dość, że za głośne to jeszcze trochę zbyt ryzykowne. Dlatego też biorę tłumiki do każdej broni. Jednak będzie mi brakować pojazdów lotniczych podczas misji. Pilotowałeś kiedyś śmigłowiec lub samolot? - Spytał włażąc na swój ulubiony temat.
- Śmigłowiec raz ale pod ścisłym nadzorem, wymóg ‘’Góry’’, samolot... Jeśli awionetka zalicza się do tego to mam niewielkie doświadczenie.
- To dobrze. Ale podobało się?
- Było to dla Gryfa bardzo ważna kwestia.
- Lot śmigłowcem był okropny, mój nadzorca był taki nerwowy, że nie będę mówił, darł się i przez to nienawidzę latania śmigłowcem, ale samolotem... znaczy się awionetką to był raj, skoro miałem ją na własność to musiało mi się podobać
- No raczej, jak można coś mieć i tego nie lubić. Aczkolwiek szkoda, że zostałeś zniechęcony do śmigłowców. Ja osobiście wolę je pilotować niż samoloty. W razie czego możesz na mnie polegać, z każdego awaryjnego lądowania wyłaziłem bez szwanku. Pasażerowie którzy zapięli pasy też.
- To dobrze bo ja zawsze zapinam pasy, nie spodziewałem się, że dostanę takich ludzi, myślałem, że wsadzą mi jakiś wieśniaków, którzy na prawdziwej wojnie nigdy nie byli.
- No, może niektórzy z nich tacy są. Jeśli ich doświadczenie to walki uliczne, mafijne porachunki, lub ten szajs z meksyku to pewnie padną na pierwszej otwartej walce z ruskimi. To jest jednak wielka różnica niż to co może ich spotkać w mieście. Oczywiście mogę się mylić, ale wolę mieć u boku kogoś kto wie jak się zachować, a nie będzie ciągle krzyczał “Kryj mnie” po czym biegnie na pałe licząc, że wszystko jest pod kontrolą.

- Może niektórzy, wiesz co, moim zdaniem powysyłali takich niedouczonych palantów żeby zrobić z nich piechurów USA w razie jakiejś większej wojny. Cóż, jak na razie są pod moim dowództwem i ja za nich odpowiadam więc dołożę starań aby choć trochę wrzucić do tych ich czajników wiedzy militarnej. Nie lubię wystawiać moich żołnierzy na pewną śmierć.
- Jasne, rozumiem, ja tam nigdy nie miałem na sobie takiej odpowiedzialności. Miło, że mamy kogoś tak ogarniętego jako dowódcę, a teraz wybacz, ale zaraz będzie moja warta o ile się nie mylę.
- Chris z przyzwyczajenia zasalutował i odszedł w swoją stronę.
Olaf również zasalutował i rzucił do odchodzącego Gryfa - po warcie podskocz do mnie, musimy załatwić jedną sprawę.


***

Wartę spędził po cichu, nie chciało mu się z nikim gadać. Skupił się na własnych myślach. Liczył na szybkie zakończenie tej sprawy. W sprawie zaliczki, opowiedział się po podzieleniu wszystkiego równiutko, tak jak większość. Pewnie potem każdy dostanie tyle na ile zasłużył.

Po skończonej warcie udał się do Olafa.

Gryf jak to miał w zwyczaju zasalutował wchodząc do biura wyższego stopniem.
- Czym mogę służyć?
- Dobrze że jesteś, nie będę przeciągał: Pod moją nieobecność potrzebny jest ktoś kto przytrzyma w ryzach tą hołotę, a w najbliższej przyszłości będę musiał opuścić was na jakiś czas więc mianuje ciebie jako dowódcę oddziału pod moją nieobecność, pytania?

Gryf stał chwilę zdziwiony. W końcu się otrząsnął.
- Cóż, nie jestem pewien czy będą chcieli się mnie słuchać, ale jak nie to coś na to poradzę - W głowie miał parę pomysłów - Mam pewne pytanie. Dlaczego ja... aha i kiedy będzie ta najbliższa przyszłość i jak długo będzie trwać nieobecność?
- Jeśli pokażesz, że nie dajesz sobie w kasze dmuchać to powinni być posłuszni, pozwalam na wszelkie metody resocjalizacji... Oprócz strzelania w głowę. Dlaczego ty? Ponieważ czuję, że masz dyscyplinę i mam pewność, że nie spartaczysz tego. Niedługo, może jutro, może pojutrze, a wrócę być może tego samego dnia ale nic nie obiecuję.

- Dobrze dziękuję za zaufanie. Możesz na mnie liczyć, a teraz jeśli to wszystko to pójdę odespać wartę. - Zasalutował i po wszystkim odszedł.
- Taak idź się wyspać bo jutro czeka nas sporo roboty... A ja sobie tu jeszcze posiedzę i pooglądam mapę - mruczał do siebie znużony ciągłym planowaniem i rysowaniem taktyk na mapie.

Po raz pierwszy miał dowodzić. To dopiero coś! Ależ miał ochotę w coś przypieprzyć z tej radości! Jednak póki co skupił się na wypiciu litra wody i spaniu.

Apel go nie zdziwił. Oczy otwarte miał już 10 minut przed szóstą. Po jakimś czasie poranny wysiłek (o ile te ćwiczenia można było nazwać wysiłkiem) stawał się nie tylko przyjemnością, ale i uzależnieniem. Gryf lubił się męczyć, trochę go to uspokajało. Dlatego też starał się trochę wyprzedzać resztę w ćwiczeniach. Jako, że nie mieli kawy, to o poranku Chris był w miarę spokojny.

***
Dzień następny

Dokładnie się rozejrzał. Nic szczególnego. Wybrał sobie takie miejsce by mieć na oku cały pochód uchodźców. Nie chciał być na takiej odległości jak snajper, w końcu maksymalnie co mogło ich spotkać to bójki. Chciał być blisko by bójka miała miejsce z jego udziałem. Otóż, nie lubił tak po prostu stać w miejscu. Liczył, że spotkają go ciekawe rzeczy.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline