Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2011, 19:44   #7
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Khadlin szedł błotnistą drogą włócząc powoli nogami. Był już dość zmęczony podrożą, nie umiał zliczyć wszystkich mil, które przeszedł tego dnia, ale było ich wiele. Marzył teraz o odpoczynku w bezpiecznym miejscu, więc kiedy w oddali ujrzał ludzkie siedlisko otoczone palisadą, postanowił skierować doń swe kroki. Nie miał nic do stracenia, a istniała spora szansa, na to, że jego chwilowe marzenie się ziści, bowiem Khadlin uciekał.

***

Tego samego dnia, kilka godzin wcześniej Khadlina spotkała, bowiem przykra rzecz. Wraz z kompanią krasnoludów, do której należał siedział sobie beztrosko w obozie, który rozbili na niewielkim pagórku, na skraju zagajnika. Khadlin nie pamiętał, jednak skąd się tam wzięli i jaki był cel ich wyprawy. Nie pamiętał, bowiem stracił pamięć. A stało się to w wyniku nieprzewidzianego zajścia. Obóz, który rozbili, aby zatrzymać się na popas, został zaatakowany przez zgraję wojowników chaosu, którzy pojawili się jak spod ziemi. Krasnoludy walczyły dzielnie, ale przeciwnicy był w przewadze. W pewnym momencie zdradziecki cios trafił Khadlina w tył głowy. Krasnoludowi pociemniało przed oczami. Padł na ziemię tracąc przytomność. Zbudził się dopiero po jakimś czasie, nie wiedział ile czasu minęło od chwili potyczki, a do tego głowa pękała mu z bólu jak po największej popijawie. Na miejscu nie zastał ani kompanów, ani wojowników chaosu. Nie wiedział, czy go przeoczyli, czy myśleli, że jest martwy. W końcu leżał na ziemi z rozciętą skórą na głowie. Co gorsza, cios spowodował częściową utratę pamięci. Krasnolud pamiętał tylko swoje imię i fakt, że wraz z towarzyszami został zaatakowany. Nic więcej. Nie chcąc dłużej ryzykować, rzucił się pędem, pobliską drogą, w nadziei znalezienia bezpiecznego miejsca. Pozostawanie samemu w obozie graniczyło z samobójstwem. Khaldin wziął swój ekwipunek i z zamiarem odnalezienia towarzyszy ruszył przed siebie.

***

Zbliżył się do karczmy. Ostrożnie zmierzył wzrokiem dwóch stojących przed nią ludzi. Nie wyglądali na wojowników chaosu. Podszedł bliżej. Dostrzegłszy martwe ciała skrzywił się.

- A Ty, mości khazadzie czego tu szukasz?- usłyszał zaczepkę

-Schronienia, jeśli łaska, napadnięto mnie i moich kompanów.-odparł- Nie szukam zwady, pozwólcie mości panowie, że pójdę swoją drogą. – Rzekł na widok człowieka sięgającego po pistolety. Na wszelki wypadek sam zacisnął dłoń na rękojeści swego topora.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 17-03-2011 o 19:54. Powód: ach te literówki :D
Mortarel jest offline