Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2011, 23:51   #46
Wroblowaty
 
Wroblowaty's Avatar
 
Reputacja: 1 Wroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znany
- Zatem do piwnic – zakomenderował elf i zaczął rozglądać się za jakimś zejściem na dół, ku swojemu zdziwieniu jednak nie dostrzegł w okolicy żadnych schodów ani klapy.

Kh’aadz może i nie był zawodowym rzemieślnikiem, ale tak jego dziad jak i ojciec ukształtowali w swoich żywotach nie jeden kamień, tak więc krasnolud miał całkiem niezłe pojęcie o tej robocie. Rozejrzał się po ruinach dawno zapadniętej wierzy, sterczące jeszcze ze ścian nad ich głowami kikuty belek stropowych obrastały mchem i gromadziły na sobie pokłady ptasich odchodów, Część ścian trzymała się jeszcze jako tako, poprzetykana pnącymi się po nich pędami bluszczu i innych chwastów. W kilku miejscach, jedynie stare, dawno zatarte ślady po wmurowanych w ziemię belkach świadczyły, że tędy przebiegały krótkie korytarze, czy wydzielone były małe pomieszczenia. Kh’aadz rozglądał się na około, wyobrażając sobie jak ta wzniosła niegdyś budowla górowała dumnie nad okolicą w czasach swojej świetności. Krasnolud wyobraził sobie rozkład pomieszczeń, z których obecnie jedynie dwa zachowały więcej niż dwie ściany i wiedziony na pół instynktem, a na pół kamieniarskim fachem, z ręką przy ścianie skierował się w miejsce, w którym gdyby to on budował wierzę, umieścił by zejście do fundamentów. Endymion wraz z Andarasem rozglądali się dalej na około bez szans na powodzenie, nagle Kh’aadz szurający dłonią po solidnej kamiennej ścianie wyczuł że coś jest nie tak… Być może to minimalnie wyższa temperatura skały, za którą znajduje się komora z zastałym powietrzem, lub jakaś zmiana faktury świadcząca o częstym obmacywaniu tego fragmentu zwróciły uwagę krasnoluda. Kh’aadz zatrzymał się i przyjrzał dokładnie, niemal na pierwszy rzut oka dostrzegł prawie idealnie prostokątny obrys w szczelinach z których wykruszała już dawno zaprawa… Lub jej tam w ogóle nie było. Podniósł swój nadziak i przykładając ucho do kamiennej powierzchni stuknął lekko nasłuchując „mowy skał”. Przesunął się odrobinę i znowu. Nie miał wątpliwości, po drugiej stronie i to w cale nie głęboko jest pusta przestrzeń. Z braku młoteczka geologicznego, szpicem nadziaka wydłubał resztki luźnej zaprawy i kilka pnączy z coraz wyraźniej widocznej szczeliny odrzwi, odgarnął grudki ziemi i drobnych kamyczków z podłoża przed ścianą i wprawnym okiem po wyślizganych nierównościach sprawnie ocenił w którą stronę otwierają się te kamienne wrota. Jeszcze raz ocenił kierunek otwierania, musiał naprzeć na odpowiedni punkt, aby kamienna płyta odchyliła się od reszty ściany, żeby można ją było ruszyć. Naparł na drzwi, z towarzyszącym wysiłkowi sapnięciem zaparł się mocno nogami o ziemię i pchnął barkiem. Jakże dobrze znany dźwięk kamienia zgrzytającego o kamień, oznajmił mu, że wszystko zrobił jak należy, po chwili zejście do piwnic stało otworem.

- A co to za dziwactwo? – zapytał elf przyglądając się drewnianej szkatułce, z wyrytymi na jej powierzchni znakami runicznymi pochodzącymi z kilku różnych języków, wyciągniętej ze sprytnej skrytki w podłodze, na którą przed chwilą natrafił Kh’aadz.
- Runy w kilku językach. Jakiś mechanizm do otworzenia potrzebny... Pewno run odpowiednich trza użyć ciekawe kto to tu zostawił... – Andaras myślał na głos.
- Obejrzyjmy do końca piwnice potem się nad tym zastanowimy. – Elf jakby stracił na chwilę zainteresowanie znaleziskiem, być może licząc na prawo serii, że skoro krasnolud coś znalazł, to być może i on coś znajdzie.
- Znalazłem tylko pochodnie niedawno używana. – zakomunikował wróciwszy po niespełna minucie.
- Dobra panowie jakieś pomysły co to jest? Albo jak to otworzyć bez użycia siły. Jeśli nie macie nic przeciwko to z pomocą Endymiona chciałbym podjąć trop ze wzgórz...

- W środku jest coś bardzo cennego, inaczej nikt nie zadawał by sobie trudu umieszczenia tego w tak skomplikowanym pojemniku. – zaczął Kh’aadz, który nieustannie przyglądał się tajemniczemu znalezisku i badał je obracając w rękach.
- Podejrzewam, że kluczem jest tutaj fraza, lub całe zdanie które należy ułożyć ze znaków umieszczonych na szkatułce. A frazę tą naj prawdopodobniej znają jedynie dwie osoby, nadawca i odbiorca. To misterna robota i nie zdziwiłbym się gdyby próba otwarcia na siłę była równoznaczna ze zniszczeniem zawartości. To są grube sprawy i nie jestem pewien czy chcemy się w nie mieszać... Z tego mogą wyniknąć tylko kłopoty. - krasnolud perorował, jednocześnie obracając tajemnicze pudełko w dłoniach i ważąc na oko, mając nadzieję, że nawet tak drobne szczegóły jak masa mogły by dać choćby znikomą wskazówkę co do zawartości.

- Niedawno używana pochodnia? Znaczy ile temu? Godzinę, dwie, dzień ? - krasnolud domagał się od elfa bardziej konkretnej odpowiedzi.

- Raczej w tygodniach trzeba liczyć. Co do pudełka zachowajmy je póki co. Może wpadniemy na jakiś trop później... – zasugerował elf.

- Albo właściciele tego cacka wpadną na nasz trop... Jak chcesz to targać ze sobą to proszę Cię bardzo, ale nos mi podpowiada, że nic dobrego z tego nie wyniknie... – Kh’aadz zawinął szkatułkę na powrót w skóry w które była obwiązana, zanim ją znalazł.

- A gdzie twoja chęć przygód? – Andaras zakpił jednocześnie sięgając po tajemnicze znalezisko.
- Czyli jednak coś się świeci, nawet ty to czujesz przyjacielu. To może mieć coś wspólnego z tymi orkami. Ruszmy się do lasu sprawdzić ten trop. Endymionie dasz radę iść po śladach od tamtego pagórka gdzie je widziałeś? Bo ja powiem szczerze wprawy dużej nie mam... – Elf nadal planował spędzić ten dzień ganiając po zaspach.

- Spróbuję zobaczymy co da się zrobić. – odparł strażnik, który nie widząc zbyt dobrze w panujących w piwnicy ciemnościach przytrzymywał się ściany.

- Chęć przygód, jest dobra dla awanturników i znudzonych ludzi, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić i szwędają się bez ładu i składu. Ja mam cel i zadanie, z którego muszę się wywiązać, nie potrzebuję wplątywać się jeszcze bardziej w jakieś podejrzane gierki. - krasnolud odparł nieco bardziej emocjonalnie niż zamierzał.

- Sam widzisz jakie to lekkie, a to znaczy jedno, w środku najpewniej są jakieś dokumenty albo coś w tym rodzaju, a jeśli papiery są na tyle ważne, żeby zamykać je w czymś takim... To na moje oko to sprawa przynajmniej kalibru porządnego księstwa, jeśli nie korony. Po co Ci się mieszać w takie afery? Jedyne co można w takich sprawach, to po łbie dostać... - Kh’aadz kontynuował swoją przemowę wspinając się po schodach za elfem z powrotem na górę.

- A jedyny który widział te Twoje przeklęte orki, to farmer o sokolim wzroku, który widzi po nocy jak kot... Rzeczywiście, źródło godne zaufania... - parsknął z przekąsem.
 
__________________
"Lotnik skrzydlaty władca świata bez granic..."

Ostatnio edytowane przez Wroblowaty : 18-03-2011 o 00:47.
Wroblowaty jest offline