Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2011, 23:58   #96
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Drzwi otworzyły się, a przed wampirem stanęła piękna kobieta. Vernar od razu zaczął mówić:

-Pani Merigold?
-Tak, spieszy mi się. O co chodzi?
-Nazywam się Vernar. Jestem medykiem. To jednak nieistotne. Powiedziano mi, że może coś Pani wiedzieć co robi w Wyzimie wywiad Redanii
-Zapewne szpieguje. I to nie jeden, ale wywiad ma do siebie pewną własność. Ciężko go wykryć.
-Ach, cudna ironia. To, że szpieguje to wiem. Nawet miałem grać trupa żeby jeden z nich mógł wykonać swoje zadanie. Problem polega na tym, że nie było mnie w mieście. W tym czasie mój znajomy kapitan straży zdążył umrzeć, a jakieś skurwysyny znowu przejęły handel ziołami. Ostatnio skończyło się to zamieszkami. A Pani jest jedyną osobą którą może mi pomóc.
-Dobrze
-wsparła dłonie na biodrach.
-To nie wywiad. Mocodawca, dosyć trafnie, nazwał to Siecią Uderzeniową, przeciwdziałającą grupie, rozprzestrzeniającej się również na teren Redanii.
-Czyli sieć uderzeniowa atakuje tych co przejmują handel ziołami. Znowu wszystko zacznie się i skończy w Wyzimie. Ma Pani jakieś informacje na temat tego kto jest przywódcą tej grupy?
-Nie tym razem. Wyzima jest zasłoną dymną. Korzenie znajdują się poza, już na terenie Mocodawcy, ale staramy się skonkretyzować lokalizację.
-Wyzima jest zasłoną dymną, ta "grupa" rozszerza wpływy na Redanie. A w tym wszystkim wynajmują na mnie zabójców. To znaczy, że facet który tą organizacją wcześniej dowodził był tylko pionkiem. To sięga głębiej niż myślałem. Jak Pani sądzi, gdzie należy zacząć poszukiwanie poszlak? Myślałem nad poszukaniem pomocy u przestępców. Tylko kto tu teraz jest przestępcą?
-Udało się ustalić przybliżone usytuowanie siedziby. Na wschód od Gheliboru. Prawdopodobnie. Organizacja jest podrzędna i łatwo będzie ją wytępić póki jest mała, więc możesz zbadać tamte tereny.Nie wiesz też nic, co mogłoby się im przydać. Nawet wpadka nie jest w stanie nam zagrozić.
Jeśli jednak ci się uda, jedź na Łukomorze z dowodem sukcesu. Tam zostaniesz wypatrzony.

-W tym wszystkim pojawia się jedno pytanie. Skąd wiesz, że nie wiem nic co mogłoby się im przydać?
-Przychodzisz tutaj
-odparła krótko.
-Jednak wiem więcej niż ci się wydaje. Dziękuję Pani za pomoc. Może Pani coś z tego zrozumie. Jakby co nie ma Pani tego ode mnie.- Powiedział Vernar podając czarodziejce kopię listu wywiadu.
Pokiwała szybko głową, chowając list do sakwy przy pasie.
-Jeśli chcesz się tym zająć, to mogę zaoferować "podwózkę".
-Już raz się tym zajmowałem bo strażnicy nie zrobili nic. A więc zajmę się tym i teraz. Chętnie skorzystam z propozycji. Dziękuję.
-Wejdź
-powiedziała, wpuszczając wampira do środka, lecz ten niewiele dostrzegł w wystroju wnętrza.Nawet niewiele owego wnętrza dostrzegł ze względu na grubą kotarę opadającą tuż przy drzwiach wejściowych. Vernar przypuszczał, iż może być to iluzja.
W zasięgu wzroku znajdowało się jedynie wysokie lustro.
-Wejdziesz w nie, kiedy pojawi się krajobraz zamiast odbicia. Pytania?
-Jedno. Czy nie pojawię się w dwóch kawałkach?
Czarodziejka uśmiechnęła się.
-W całej karierze jeszcze nie udało mi się tego dokonać, ale jeśli bardzo pragniesz, to mogę spróbować.
-Podziękuje, przechodzenie przez lustro to wystarczająca radocha.
-W takim razie zaczynamy
-oddaliła się od powierzchni zwierciadła na trzy kroki, po czym, rozpoczynając inkantację złożoną z serii bełkotliwych, kompletnie niezrozumiałych słów, czemu towarzyszyły gesty, zdawałoby się, niemożliwe dla ludzkich nadgarstków.
Nagle obraz na posrebrzanej tafli zamigotał, ujawniając... pola.
-Wchodź-rzuciła krótko, podtrzymując portal.
Medyk podszedł do zwierciadła i nie zatrzymując się, przeszedł przez nie!
Znalazł się na błoniach pokrytych gęstą, wysoką trawą, zaś w oddali, za rzeką znajdującą się po lewej stronie, złociły się zboża lub rośliny bardzo do nich podobne.
-Łał- mruknął Vernar- Takiego sposobu podróżowania jeszcze nie używałem.
-Szukaj w górach - usłyszał jeszcze, a kiedy spojrzał za siebie, niebieska poświata błyskawicznie skurczyła się i zniknęła.
-Szukaj w górach. Szukać to ja będę, pytanie czy znajdę.- powiedział Vernar sam do siebie.

Wampir ruszył w kierunku w którym było góry, rozglądał się też w poszukiwaniu jakichś ludzkich osiedli, w końcu gdzieś trzeba zasięgnąć języka.
 
pteroslaw jest offline