- Też coś widziałem po drugiej stronie na skarpie. I małe to nie było... A wzrok mam z nas najlepszy. Jak z resztą widać wycieczka przyniosła nam niespodziankę i była zdecydowanie warta zachodu. Ale masz rację rzucimy jeszcze okiem na trop. Jak nas zaprowadzi donikąd pojedziemy do Tharbardu. A potem dostarczyć twój super ważny i tajny list.- skwitował elf z uśmiechem.
- Właśnie... Coś. Czyli z samej definicji słowa nic konkretnego. A co do mojej sprawy, to proszę Cię bardzo, kpij sobie do woli, twoja rzecz, mnie to nie rusza, ale jedno Ci powiem. Zdrowiej Ci wyjdzie jak nie będziesz za dużo mielił o tym ozorem. - ton krasnoluda może nie niósł ze sobą jawnej groźby, ale był dostatecznie poważny, aby nie mieć wątpliwości co do tego, że warto rozważyć jego słowa.
-Sami swoi w koło. Nie musisz być taki wiecznie poważny.- zaczął Animista
- Nie chciał bym wam przerywać pogawędki ale na parterze są ślady.-wtrącił się Endymion.
-Ale jakie świeże jakieś? Czy też sprzed bardzo dawna?-zapytał zaciekawiony Andaras.
-Raczej sprzed kilku dni
-Prowadzą pewnie maksymalnie do łódki. Nie znam się na tropieniu jest jakaś szansa podjęcia tego śladu. Choć kilka dni to chyba za duża przewaga?- elf czuł się lekko winy ostatnim dołowaniem Endymiona. Sprawą Dunladczyków... Postanowił zatem lekko ogłupieć i dać się wykazać strażnikowi. By nabrał poczucia wartości. Obecność starych las mogła go onieśmielać również. Nie były one podatne na wiele ludzkich słabości.
- Warunki pogodowe zrobiły swoje, ciężko będzie ale czy się uda nie wiem.
-Specjalistą nie jestem ale skąd wiesz gdzie podjąć trop poza ruinami? Tu przecież wszędzie woda w koło.- powoli subtelnie.
- Są to ślady normalnej wielkości buta, przeciętny rozmiar, trop ludzki lub elfi, ale bardziej pasujących do człowieka. Kogoś, kto raczej nie spędził wiele czasu w ruinach, bo nie ma śladów dłuższego pobytu. Ktokolwiek tu był to dostał się tu łodzią i mniej więcej w tym kierunku należy szukać, wszak jak zauważyłeś wszędzie woda. To jedyna możliwa droga.
-Dobra w takim razie nic tu po nas tak? Prowadź Endymionie.- lekkie rozchmurzenie widoczne na obliczu Endymiona było dobrą nagrodą. Elf pomyślał że lubi swoich towarzyszy. Miał nadzieję że sytułacja nie zmusi go do uśmiercenia ich.
- No to chodźmy. A co do tego guzika który znalazł Kh`aadz w pobliżu miejsca gdzie przybiliśmy to podejrzewacie kto to mógł być??? czyja to zguba?
-Bo ja wiem człowiek bez guzika? A tak na poważnie pokaż go no może ma jakieś znaki szczególne.
Endymion podał guzik Andarasowi. Guzik był dobrej roboty miedzianym guzikiem, posrebrzanym, z kawałkiem czarnej nitki, zapewne z eleganckiego płaszcza lub mankietu rękawa. Nie mniej jednak był również tylko guzikiem który nic nie mówił elfowi.
- Ja mam podejrzanego, wprawdzie jest martwy ale co zrobić, jest nim impresario trupy aktorskiej.
- Ten śmierdziel? Niech mu ziemia lekką będzie... W sumie elf mówił, że chciał na niego jakiś sakramencki urok rzucić, tak więc rzeczywiście niezbyt pospolity zestaw umiejętności jak na wędrownego aktorzynę...- zauważył w swoim stylu krasnolud.
-Po powrocie można karzmarza spytać gdzie są ciuchy impresario i sprawdzić czy jest tam coś bez tego guzika. O ile ich jeszcze nie spalił. Trop to bardzo marny. Choć w sumie to jedyny oficjalny ciemny typ jakiego znamy. Ale to nie oznacza że nie ma ich tu więcej.- Animista cieszył się z coraz to nowych rzeczy i informacji każda może okazać się cenna.
- A runy na pudełku, nie będą się układały jakoś z runami na fragmencie ostrza znalezionym w rzeczach Makhlera?- zapytał jeszcze strażnik.
- Nie bardzo... To zupełnie inne słowa.
- Szkoda.
Uznając oględziny za zakończone wrócili z powrotem do łódki. Przeprawili się na drugą stronę rzeki. Podjeli przy skarpie trop o którym rozmawiali... |