Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2011, 20:25   #32
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Zbliżali się do umówionego miejsca. Widać już było wyraźnie zarysy czterech postaci.
"Drużyna" - zaśmiała się gorzko w myślach uświadamiając sobie, że ma walczyć o nie wiadomo co z nie wiadomo kim u boku ludzi - i nie tylko - których w ogóle nie zna.
" W imię czego do cholery?"
Zdziwiła się, zauważywszy, że nie ma wśród nich Izaaka. Czwartą osobą okazałą się być rogata panna z piekła rodem. Otchłanka. I już na pierwszy rzut oka widać było, że nie darzą się z Kamaelem zbytnią sympatią.
" Nie ma to jak zgrana kompania."
Uśmiechnęła się nieznacznie do Strażników i czarnoskrzydłej anielicy. Chciała skinąć głową na powitanie, natrafiła jednak na spojrzenie Ziony. W jej zimnych, błękitnych, nie pasujących jakoś do reszty piekielnej układanki oczach zapłonął prawdziwy ogień. Zapłonął rozlewając się po ciele Miji, wdzierając się wgłąb, dochodząc do tajemniczego, niezbadanego obszaru zwanego duszą. Uczucie to nie należało do najprzyjemniejszych, balansowało na cienkich granicach strachu, ekscytacji i zaskoczenia. Wzrok kobiet spotkał się na krótką chwilę, która wydawała się jednak rozciągać w czasie, przekraczać względnie bezpieczne granice tu i teraz.
Błysk złocistego światła przerwał niespodziewanie to dziwne połączenie sprowadzając Strażniczkę do rzeczywistości.
- Witaj Ziono - zdołała wydusić na powitanie.

Zaraz po tym pojawiła się ich zguba w towarzystwie anioła, którego miała już echmmmm, przyjemność poznać. Zguba wyglądała jak wylizana, przeżuta, połknięta i wyrzygana, ale lepsze to niż nic. Chyba.

***

- Czemu wyciągnąłeś miecz? - zapytała znienacka po kilkunastu minutach marszu.

- Chodzi ci o powitanie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Yhmm - skinęła głową. Wzrok miała skierowany przed siebie.

- Wolałbym by twoja dusza się zbytnio nie zmieniła. Ziona czasem nie panuje nad swoją mocą. To bywa niebezpieczne dla takich jak ty. Obiecałem cię chronić, czyż nie? - Posłał w jej stronę łagodny uśmiech.

- Obiecałeś - przytaknęła. - Nie wiedzieć czemu - dodała zaraz bardziej do siebie niż do niego. - To było dziwne wiesz... to jej spojrzenie. Tak, jakby widziała co masz w środku. Uczucie nie do opisania.

- Jej moc właśnie tak działa. Ziona jest... inna. Potrafi zajrzeć w twoją duszę i wykorzystać to co tam znajdzie przeciwko tobie lub dla ciebie. Dlatego zazwyczaj jej spojrzenie omija oczy istot, z którymi ma do czynienia. Jednocześnie nie musisz się przy niej obawiać tego co grozi ci gdy przebywasz w moim towarzystwie. - Widać było, że taki stan rzeczy niekoniecznie mu odpowiada. - Jej nie interesuje sama dusza.

"Potrafi zajrzeć w duszę, nieźle."
Gdyby nie wszystkie dziwne rzeczy, które działy się w tym nieznanym świecie w ciągu ostatnich kilku godzin wybałuszyłaby pewnie oczy ze zdziwienia próbując jednocześnie złapać szczękę opadającą na wysokość kolan. Tymczasem przyjęła informację do wiadomości sygnalizując to ruchem głowy. - Ostrzegasz mnie przed sobą? - zapytała z lekkim rozbawieniem w głosie. - A wracając do Ziony. Myślisz, że mogłaby mi powiedzieć co zobaczyła w mojej - zamilkła na chwilę robiąc niedowierzającą minę - duszy?

- Przypominam tylko o niebezpieczeństwie, które ci przy mnie zagraża. - sprostował. - Zapytaj ją jeżeli chcesz.

- Tak po prostu? I myślisz, że odpowie? No i nie będzie to dość - uśmiechnęła się - nietaktowne z mojej strony. Nie chciałabym podpaść dziś kolejnej osobie - rzuciła porozumiewawcze spojrzenie w stronę Samaeli.

- Będzie musiała odpowiedzieć i wierz mi, że to zrobi. Nie ma zbytniego wyboru. - odpowiedział po czym dodał z cieniem zadowolenia w głosie - Jest w tym gronie osobą o najniższej pozycji.

- Hmm dało się zauważyć, że jest dość, powiedzmy posłuszna - zerknęła na Otchłąnkę. - Zapytam - stwierdziła - ale jeszcze nie teraz. Jeśli widzi prawdę, mogłoby być dość ciekawie. Ktoś mówi ci jaki jesteś paranoja. Dziwny ten wasz świat.

- Były czasy gdy wszystko wyglądało inaczej. Liczę na to, że dzięki waszej misji świat z przeszłości powróci. Nie mogę pozwolić sobie by zaniedbać obowiązki względem twojej osoby. - posłał w jej stronę krótkie, uwodzicielskie spojrzenie. - Szczególnie niektóre z nich...

- Obyś się nie przeliczył - odpowiedziała z ledwo wyczuwalną nutką smutku w głosie. - Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań - uśmiechnęła się delikatnie.

- Pozwól, że sam o tym zdecyduję - było jasne, że nie ma zamiaru brać pod uwagę jej zdania na ten temat.

- Yhmmm - wydusiła słysząc jego ton. - Nie bądź taki pewny siebie.

Jedyna odpowiedź na jej słowa stanowił pobłażliwy uśmiech na ustach anioła.

- Aha - powiedziała lekko zbita z tropu po czym wyprzedziła Skrzydlatego. Dałaby sobie uciąć rękę, że odprowadza ją jego czujny wzrok.
Przyspieszyła kroku. Po chwili znalazła się przy Otchłance, która szła na przedzie tej dziwacznej karawany. - Dużo drogi jeszcze przed nami? - zagadnęła z uśmiechem równając krok z przewodniczka.

- Wkrótce powinniśmy dojść na miejsce, pani. -
Pochyliła głowę z szacunkiem i odbiła nieco w prawą stronę tak by nie iść zbyt blisko Strażniczki.

Skrzywiła się lekko słysząc "pani" z ust Otchlanki. - Nie mów do mnie pani - pokręciła głową. - Proszę - dopowiedziała. - Ziono - zaczęła dość niepewnie po chwili milczenia. - Słyszałam o Twojej mocy... o tym, co potrafisz -ponownie zamilkła. - Możesz mi powiedzieć co zobaczyłaś? - spytała w końcu bez owijania w bawełną.

- Nie mogę. Mimo iż nie należysz do tego świata to dzięki ochronie, którą posiadasz twoja osoba znajduje się wyżej w hierarchii, pani - odpowiedziała po czym, po chwili marszu w milczeniu, kontynuowała. - Ogień, głównie. Jednak twoja dusza jest skomplikowana. Jest w niej ból i poczucie winy. Ukrywają się też moce, które nie powinny być dane żadnemu śmiertelnikowi. To wyjątkowa i bardzo piękna dusza. Racz wybaczyć lecz nie dziwię się wyborowi Kamaela.

- Wyborowi? - spojrzała na Zionę unoszę brew. - Nie dziwisz się że chce mojej duszy?

- Nie. Na jego miejscu dokonałabym tego samego wyboru - w głosie Ziony nie było słychać wahania. - Opieranie się pokusie musi go drogo kosztować - dodała.

Mija westchnęła głęboko. - Skoro wybrał, to musi wiedzieć jaką mam duszę. Też ją zobaczył?

- O ile mi wiadomo nie posiada takiej umiejętności. Zapewne kierował się emocjami, które od ciebie, pani promieniują.

- Emocjami, fakt tych zawsze miałam w nadmiarze -
uśmiechnęła się nie chcąc ciągnąć już tego tematu. - Dziękuję Ci Ziono - skinęła lekko głową. - A, coś jeszcze. Ta wasza hierarchia. Komu ja powinnam mówić per pan czy pani?

- Każdemu ze skrzydlatych, pani. Na tym świecie to oni sprawują władzę.

- Błagam nie mów do nie pani! Hmmm, a gdybym powiedziała wyraźnie, że nie życzę sobie byś tak do mnie mówiła?

- Przykro mi lecz nie mogę posłuchać tego rozkazu. Jeżeli jednak jest to takie ważne, wkrótce dołączy do nas osoba, która może mi go wydać, a ja nie będę mogła odmówić.

- Super - uśmiechnęła się do rozmówczyni. - I jeszcze raz dzięki.

W odpowiedzi Otchłanka pochyliła głowę z szacunkiem jednak nie odezwała się. Rudowłosa Strażniczka pozwoliła, by przewodniczka wyprzedziła ją nieco. Szła teraz sama gdzieś na przedzie tej dziwnej wycieczki. Czuła zmęczenie.

***


Droga przez pustynię nie dłużyła się zbytnio. Pochłonięta myślami Mija zdziwiła się lekko widząc, ze w końcu dotarli do celu. Przywitały ich dziwaczne bestie, które służyć miały za wierzchowce. Pomysł średnio się jej podobała, ale jakoś nie miała potrzeby wyrażenia tego w jakikolwiek sposób. Weszła do dużego szałasu, doszła do przeciwległej ściany i usiadła na stojącym w koncie prowizorycznym łóżku.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline