Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2011, 00:51   #42
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


W wieży, Gaspare w pocie czoła odcinała rogi od głów, Antara układał je na ładny stos, Sybilla przyglądała się klapie w podłodze, Sairus był przygotowany na najgorsze, a Nadia usiadła na jakimś podniszczonym krześle próbując odpocząć. Walka chyba ją mocno zmęczyła, trzeba przyznać, że zbroja płytowa również swoje waży.

-Ostrożnie tam… mam złe przeczucia… – napomniała wyrocznia, co według reszty grupy było dość zrozumiałe sądzą po krwawym napisie na podłodze… choć z drugiej strony Gaspare i Antara byli tak pochłonięci swoim zadaniem, że zdawali się ignorować wszystko w koło.

-Ciekawa jestem za ile je sprzedamy…- zastanawiała się na głos Gaspare.

- Ze 100 sztuk złota będzie na moje oko, może i więcej. – odpowiedział Antara.

- Skończycie to wreszcie? Antara chciałabym się z tobą rozejrzeć jeszcze dookoła, co ty na to? – spytała Nadia.

- Nie sądzę aby to był dobry pomysł, rozdzielać się w pobliżu kryjówki zabójców… – odpowiedział z powątpiewaniem przyzywacz.

Wojowniczka przewróciła oczami i siedziała już dalej cicho.

Tymczasem… Sevryk zleciał na dół piwnicy rozświetlonej przez latające kulki światła. Dotknął posadzki, była zimna i zakurzona. Wokół pełno było porozbijanych beczek, spleśniałej żywności i innych śmieci. W prawym rogu zauważył coś nietypowego… podszedł bliżej, światła ukazały mu stos z ludzkich ciał, z ciał strażników. Śmierdzieli ohydnie, ich zimne ciała nie wyglądały na zdatne do prostego wskrzeszenia, choć rozmowa z umarłymi jeszcze powinna zadziałać.

Nie było jednak widać nigdzie źródła głosu, który usłyszał w głowie. Zrobił kolejny krok w stronę stosu trupów. Coś się poruszyło, jedna ręka była inna od reszty… była żywa. Sevryk zrobił kolejny krok… i ziemia się zatrząsła. Kamienna posadzka zaczęła się rozsypywać w miejscu gdzie stał Sevryk i stos ciał. Ogromny huk i tumany kurzy wzbiły się w powietrze.

-Argghhhhh – rozszedł się krzyk, wśród ciał był człowiek próbujący się ratować, choć na próżno. Sevryk zatrzymał się w pół drogi dzięki lewitacji jak zorientował się co się dzieje.

Sevryk! – rozległ się krzyk wyroczni. Ktoś zaczął schodzić po schodach na dół. Sairus, a za nim Sybilla i Nadia.

-Aaaaaa- – krzyczał człowiek ze stosu trzymając się za nogę, uderzył się też w głowę i krwawił. Wyglądał jak ci zabójcy na parterze wieży. Był owinięty tym czarnym materiałem, który również służył mu za maskę, na palcu miał pierścień, a przy pasie dwa sztylety. Twarz była prawie niewidoczna przez materiał, ale wyglądał na młodego, może 16 lat.

-Ostrożnie! Posadzka się zawaliła! – krzyknął Sevryk do pozostałych, którzy zatrzymali się na schodach, nie schodząc niżej.

-Nic ci nie jest? – spytała z troską w głowie Sybilla.

W dole, w dziurze była kolejna komnata. Zupełnie w innych stylu z tego co mógł ocenić Sevryk z tej odległości, w tym świetle. Była też większa, dziwnie umeblowana, a zapach który się unosił był wyjątkowo zatęchły.

-Widzicie, nic mu nie jest, nie ma po co się denerwować- rozbrzmiał głos Gaspare, która wciąż była zajęta rogami.
 
Qumi jest offline