Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2011, 12:08   #44
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Posadzka piwnicy jak na razie zdawała się nie byś śliska, co znacznie ułatwiało schodzenie na dół. Pomieszczenie było kompletnie ciemne, tak więc szedł ostrożnie, częściowo oślepiany przez własne światło, lecz nie w znacznym stopniu. Na dole, jeszcze schodząc dało się nieopodal zauważyć beczki oraz nieliczne ilości spleśniałej żywności. Wychodzi na to, że ktoś miał tutaj swoją kryjówkę.

Dopiero kiedy całkowicie znalazł się na dole, w promieniach światła coś mu zamajaczyło. Niedaleko, w rogu. Wytężając swoją uwagę, jak i gotując się bez mała na wszystko, postąpił krok w tamtą stronę posyłając wraz z sobą świetlny obłok.

Dopiero teraz, gdy zbliżył się o kolejny krok, w jego nozdrza uderzyła fala smrodu. Taki zapach był mu już znany, ale widok całkiem obcy. Nigdy nie widział stosu ciał, co najwyżej jednego, dwóch. Nie wiedzieć czemu, czy to z ciekawości, czy z przejęcia odkryciem postąpił kolejny krok, o jeden za daleko. Odruchowo zasłonił usta rękawem i kaszlnął, ciężko łapiąc oddech.
Dopiero po kaszlnięciu, zobaczył że jedna z rąk na stercie zwłok zaczęła się ruszać.

Nie widząc wyraźnie, postąpił ten ostatni i decydujący krok. W migoczącym świetle nie mógł być pewien, czy aby wyobraźnie nie płata mu figli.
Wtedy dopiero wydarzenia zaczęły przybierać na szybkości. W jednej i tej samej chwili, oczy Sevryka rozszerzyły się z zdziwieniem, na widok jeszcze żyjącego człowieka, oraz na widok rozpadającej się posadzki pod jego nogami.
- Pułapka... - powiedział przez zaciśnięte zęby, nie wiedząc zbytnio jak ma się ratować. W ciągu kilku sekund całe pomieszczenie wypełniło się kurzem i pyłem, ograniczając jakąkolwiek reakcje.
Lecz mimo wszystko to co zrobił, było bardziej odruchem wyuczonym, niż działaniem spontanicznym. Przynajmniej tak mu się zdawało. Lewitacja, coś wspaniałego...

Poprzez tuman kurzu i huk zapomniał o możliwym ataku, jaki w każdej chwili mógł być wymierzony w jego stronę, tak więc wzniósł miecz oburącz, gotując się na zbicie. Trwał tak chwile, do czasu kiedy powietrze się nie przerzedziło.
Za plecami dało się usłyszeć czyjś głos, lecz sam nie wiedział zbytnio czyj. W uszach słyszał tylko szumienie. Zdając sobie sprawę że to mogą być jego zatroskani towarzysze, a szczególnie Sairus, odkrzyknął nie chcąc by wpadli do dołu.
-Ostrożnie! Posadzka się zawaliła!
-Nic ci nie jest? - spytała najwidoczniej przejęta Sybilla
- Nie, nic mi nie jest - odparł jak by trochę nie dowierzając własnemu szczęściu.
Tumany opadły, a na dole wśród ciał strażników leżał człowiek, a raczej młodzieniec ubrany w strój zabójców z parteru. Jego stan nie pozostawiał wątpliwości, że jest konkretnie poobijany. Leżał w komnacie, jak gdyby nie pasującej do tej wierzy, ale to teraz nie było najważniejsze.
Wiek 'zabójcy' był znaczącym czynnikiem. Mógł być niedoświadczony, co sprzyjało wyciąganiu informacji nawet bez użycia przemocy. W dodatku stan i to co przeżył sprzyjało dzierżącemu właśnie miecz Sevrykowi.
Ostrożnie schodząc do komnaty z pomocą lewitacji, nie spuszczał ani na chwile wzroku z wijącego się z bólu zabójce.
- Trzymaj się życia, a przeżyjesz... - rzekł Sevryk lądując na stercie gruzu- ...trzymaj się rozsądku, a nie zginiesz.
Motto bardzo proste, ale wyrażało to, czego w tej chwili oczekiwał od zabójcy. Rozsądku, by nie zrobił nic głupiego.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline