Lorenzo
Uśmiechnął się pod wąsem. Wydobyć wiadomość od Inkwizycji ? Wolne żarty, na to potrzebny byłby cały zastęp diabłów, albo badanie w lochach Swiętego Officjum.
Jednak fałszywa pokora z jaką kłonił się przed Medyceuszem ten pyszny tak naprawdę mnich wzbudziła w nim niepokój. Dlaczego powiedział : "z pozostałą służbą" ?
Czyżby Carnotto znajdował się już w więzieniu Inkwizycji ?
Przygryzł w zamyśleniu czarny wąs. Dotknął dyskretnie łokcia stojącego przed nim młodzieńca. - Signor Vincenzo, czy jeśli nie masz więcej pytań, nie powinniśmy skorzystać z rady wielebnych Ojców ?
Tu uśmiechnął się uprzejmie do Inkwizytorów. I jemu obłuda i fałsz nie były obce, był w końcu rodowitym Florentyńczykiem. Policzył, pięć, tak pięć lat na dworze Cesare Borgii potrafiło niejednego nauczyć nawet tak naiwnego młodzieńca, jakim wtedy był. Chyba w konfrontacji z tymi klechami trzeba będzie przypomnieć sobie stare czasy i metody. |