Davide dokładnie przeszukiwał skrzynię, odrzucając nieinteresujące go przedmioty. Widocznie dotarł do niej pierwszy, bo całość wyglądała wcześniej na nietkniętą, a wieko było solidnie zatrzaśnięte. W końcu, po kilku minutach poszukiwań, odnalazł to na czym mu należało. Wyciągnął granatnik M72 LAW, przy okazji biorąc także strzelbę mossberg. Uzbrojenie przypomniało mu o wszystkich chwilach, w których był jeszcze mafiozem. Na koniec wybrał jeszcze kilka granatów, latarkę i kamizelkę taktyczną. W końcu trzeba mieć, gdzie co zawiesić.
Spał, nie trzymając broni przy sobie. Wszyscy walczyli w jednej sprawie, więc wątpił czy ktoś zdecyduje się go okraść albo zabić. Następnego dnia, godzina 6:00
-Wstawać do kurwy nędzy! Macie 15 sekund aby ustawić się w szeregu na placu, ruchy!
Davide nienawidził wstawania o świcie. Członkowie rodziny nie byli rannymi ptaszkami, a na akcje jeździli głównie popołudniami lub nocą. Nikt się o niego przed południem nigdy nie prosił i był im za to cholernie wdzięczny. Tutaj widocznie panowały inne zasady. - Na ziemię! 50 pompek, odliczać! - Kocham takie powitania - stęknął zziajany do pompującego obok niego towarzysza. Jeszcze nie zaczął ich odróżniać.
Na szczęście, po niezbyt miłym poranku i jeszcze bardziej niemiłym posiłku, przyszedł czas na punkt kulminacyjny programu - wypłatę. Naturalnie, Davide chciał się przede wszystkim obronić przed śmiercią, ale nie byłby sobą, gdyby sobie w tym czasie trochę nie zarobił na boku.
Wszyscy byli skorzy do podzielenia się po równo. Pavarotti chciał zachować większość dla siebie, jednak nie zamierzał poróżnić się z nimi już na samym początku, więc mruknął tylko:
- 50 tysi na łebka niech będzie, choć bym się jeszcze trochę powykłócał... Kilka godzin później
Davide nie znosił wojskowych jeepów. Miały skłonności do psucia się, a przy okazji nie były zbyt wytrzymałe. Gdyby ktoś o umyśle większym niż orzeszek zdecydował się wystrzelić salwę w odpowiednie miejsce, to cały pojazd stanąłby w płomieniach, zanim ktokolwiek by się zorientował. Na szczęście tym razem przejażdżka nie trwała zbyt długo. Mimo wszystko na miejscu spotkało ich coś o wiele gorszego niż dziury w drodze...
Pavarotti, słysząc krzyk Maksymiliana, natychmiast obrócił się w miejscu. Zdążył tylko zobaczyć, jak pociski towarzysza trafiają idealnie w ramię przeciwnika, gdy ten został trafiony wrogą serię. Davide szybko rzucił się w stronę jednego z murków, przypierając do niego i wystrzeliwując kilka naboi w stronę agresora. Trzy pociski wystarczyły, aby padł nieprzytomny na ziemię, ale przy okazji trafiły także cywili, którzy krótko po tym oberwali od kolejnego z przeciwników.
Davide w ostatniej chwili ukrył głowę, bo długa seria rozbiła się o krawędzie rzeźbionego kamienia.
- Gerwasio, pomóż - stęknął pod nosem.
Ostatnio edytowane przez Shooty : 19-03-2011 o 17:14.
|