Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2011, 23:28   #45
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Późne Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Sevryk miał nadzieję, że młody wiek skrytobójcy mu pomoże w przesłuchaniu, ale…

-Aaaaaauuuu… moja noga…. Aaaaaauuu - syczał, kuląc się i kiwając jakby miał chorobę sierocą. -Aaaaaauuuuu….- kontynuował. Z takim bólem nie sprawiał wrażenia kogoś kto mógł się skoncentrować na jakimkolwiek temacie.

Czarodziej rozejrzał się dookoła. Wszystko było pokryte grubym kurzem, który teraz unosił się w powietrzu, powodując nieprzyjemne swędzenie w nosi i napady kichania, szczypał też w oczu. Dopiero po chwili nieco opadł ujawniając sporą komnatę, większą niźli wieża. Wysoka była na 3 m, szeroka i długa na 7 m.

Przy ścianach stały szafki i półki z księgami i figurkami przypominającymi różne dziwne stwory. Na podłodze leżał niegdyś piękny dywan, teraz rozsypywał się pod wpływem nacisku stóp Sevryka o posadzkę.

Gdzie niegdzie na środku znajdowały się stoliki, krzesła i fotele, a nawet jedna antyczna sofa. W oddali było coś na wzór lady, obok niej zniszczone drzwi. Tylko strzępy drewna zwisały z zawiasów. Te „drzwi” nie stanowiły dla nikogo przeszkody.

Z drugiej strony, za stosem ciał i młodym skrytobójcom, znajdowały się schody w górę, niestety całkowicie zasypane. A jednak Sevryk czuł, że powietrze nie było aż tak zatęchłe, choć smród ciał dość mocno drażnił jego nos.

Tymczasem… Gaspare i Antara skończyli odcinać rogi, kobieta schowała je do magicznej torby i ruszyła do klapy w podłodze.

-To co się tam dzieje?- spytała beztrosko.

-Podłoga pod Sevrykiem zawalił się i…- zaczęła Sybilla.

Gaspare zaśmiała się w głos ku zdziwieniu wyroczni.

-Mniej piwa i wieprzowiny by mu się przydało… ciężko nie zauważyć było tego jego brzuszka, choć wygląda na to, że jakiś gorset nosi czy coś… nie wiem jak to wy tam faceci macie?- spojrzała pytająco na Antarę i Sairusa.

-Nie, to przez…- nieco zirytowana znowu zaczęła Sybilla, Gaspare pomachała ręką i wyciągnęła linę z magicznej torby.

-Nie musisz go usprawiedliwiać, droga Sybillp, mam nadzieję, że lina chociaż wytrzyma jego ciężar, bo cóż... trzeba przyznać… – znowu zaczęła chichotać, wciąż mówiąc.

-Możesz przestać!- krzyknęły razem Sybilla i Nadia.

- Jest pod wpływem lewitacji, a podłoga zapadła się od ciał i jakiegoś chłopaka- Sybilla cały czas obserwowała Sevryka jak wchodził do piwnicy, więc nieźle się orientowała w sytuacji. - Nie wiem co to za chłopak, ale sądząc po krzykach jest młody i ranny… Sevryk! Co to za dziecko?! – krzyknęła na dół.

-Aaaaaa…. Sss…… Nie…. Aaaauuu…. Jestem…. Sssss…. Dzieckiem! Aaaauuuu… sss….!- odkrzyknął chłopak nieco orientując się co się dzieje. Trzymając się za kolano jedną rękę, drugą sięgnął po sztylet u pasa… ręka mu drżała, wciąż się kiwał i nie wyglądał na zdolnego do rozmowy, ale starał się powstrzymywać krzyki. Oczy miał lekko śnięte i chyba niedługo straci przytomność, mógł dostać wstrząsu mózgu od upadku.

- Przywiążcie gdzieś linę! – rozkazała wyrocznia. - Lewitacja nie jest zbyt silnym zaklęciem, nie uniesie raczej zbyt wiele. – dodała po chwili nieco ciszej.
 
Qumi jest offline