Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2011, 10:09   #22
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Talib stał na dachu i ziewał. W rękach trzymał karabin. Nóż przeszedł przez jego serce, Roach zakrył dłonią usta turbana. Powoli położył go na ziemi. Wytarł krew z ostrza o ubranie ofiary i schował zza pas. Dał znak przez radio, że zajmuje pozycję.


Upewnił się w wyposażeniu. Tłumik był zamontowany, luneta czysta, naboje na miejscu. Położył się i rozejrzał po otoczeniu. Dostrzegł czterech przeciwników. Poinformował wszystkich do którego strzela najpierw. Poczekał aż będą gotowi. Wstrzymał oddech i oddał strzał. Kula przebiła serce i cel wydał z siebie cichy jęk. Leżał na ziemi, zaraz ktoś go posprzątał. Leciał dalej. Kolejny samotny talib stał spokojnie. Strzał. Mózg na ziemi. Kolejny. Kula przeszła przez gardło, cel jeszcze żył gdy Duch i reszta do niego podbiegała, ale zdecydowanie nie mógł nic powiedzieć.

Ostatni cel sprawił tycie problemy. Pierwsze kula trafiła go w brzuch. Zgiął się w pół, ale nie zdążył się odezwać, kolejne kula przeszła przez głowę.

Dosyć daleko był kolejny. Dał reszcie znać gdzie mają iść. Oddał strzał. Trafił idealnie.

Próbował znaleźć kogoś jeszcze, ale nikogo nie dostrzegł. Musiał zmienić pozycję.
- Idę na inny budynek, czekajcie na mój znak.
Zebrał się i zszedł po schodach, przewieszając karabin przez plecy. Dostrzegł inny wysoki budynek, dosyć daleko. Ruszył po cichu.

Nagle, zza rogu docelowego domu wyszedł talib. W rękach trzymał karabin. Roach niewiele myśląc ruszył na niego. Uderzył w jego brzuch głową, nóż wbił w bok brzucha. Kula przeszyła stopę. Talbi leżał, Roach na nim. Wykonał jeszcze dziesięć pchnięć zanim był pewien, że przeciwnik umarł. Miał nadzieję, że turbany uznają hałas jako przewalanie się skał. Teraz tylko brakowało im ujawnienia.

Udało mu się wstać. Próbował jeszcze wejść po schodach, ale nic z tego nie wyszło. Oczy zaszły mu łzami a stopa strasznie bolała. Usiadł na ziemi po tym usunął ciało taliba na bok.
- Hej. Zabiłem jeszcze jednego, ale jestem ranny. Ciężko mi iść. Resztę załatwcie sami, zostało pięciu, potem musicie mi pomóc w dojściu do jeepa. - Rzucił do reszty przez radio. Wyjął MP5 i celował w jedyne miejsce z którego mógł przyjść wróg. W razie czego od razu go zastrzeli.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline