Wyrwany ze snu nie myślałem długo nad tym co robić, ja miałem tylko dostarczyć paczkę. Miasteczko było już daleko za mną, nie będę przecież marnował paliwa i nadstawiał karku. Odpaliłem Buggy'ego i ruszyłem z kopyta. Za plecami ledwo co widać było to miasteczko ,a ja miałem jeszcze z 2 dni drogi.
Oczywiście po tym co się stało z nie mogłem czuć się bezpieczny, colt gotowy do strzału towarzyszył mi ,z nim zawsze bezpieczniej przekonałem się o tym nie raz... Na drodze było jeszcze ciemno choć z nad horyzontu promieniowały lekkie poświaty słońca. Trochę głody ale zmotywowany do szybkiego dostarczenia paczki jechało mi się dość dobrze. |