-Poszukujemy skarbów...- rzekł Markus. Elf trochę liczył na taką odpowiedź. Choć grupka uwolniła go z rąk oprawców, nie ufał im do końca.
-Nie tylko skarbów. Ha! Może staniemy się sławni?- rzucił człek w starym niebieskim uniformie z kuszą w ręku. Jurgen nie odniósł się do groźby Zachariasa. Być może potraktował ją tak poważnie jak samego niziołka. -Zanim jednak gdziekolwiek dalej się udamy powinniśmy ustalić co robimy z tym gamoniem.- kusznik wskazał spętanego khazada.
-Nie oddawajcie mnie Prawodawcom! Błagam!- brodacz jakby obudził się z szoku w jakim do tej pory był. Kompani spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-A to niby czemu? Twoje ziomki napsuły nam krwi jakiś czas temu. A za ciebie może dostaniemy nagrodę.- syknął Jurgen jakby lubując się wyższością nad khazadem pod każdym względem.
-Wiem! Wiem, ale mogę wam pomóc! Wiem gdzie znajdują się ukryte wyjścia z podziemi, gdzie nikt nie zabierze od was podatku ze znalezionych dóbr. Nikt nie odbierze wam ani broni ani żadnej rzeczy moich przodków!- zaklinał na cały głos. Jurgen spojrzał na Markusa i pozostałych. Było to niebezpieczne i ryzykowne ale mogło się opłacić.
-Sporo na tym zyskacie! A złoto tutaj zarobione może uratować życie!- kontynuował brodacz.
-A jaką mamy pewność, że nas nie oszukasz? Prawym i uczciwym rycerzem to Ty na pewno nie jesteś!- kusznik pogroził mu palcem.
-Przecie możecie wziąć mnie ze sobą! Pokażę wam, gdzie są te przejścia. A jeśli okażą się prawdziwe puścicie mnie! Co wy na to?- spytał. W jego oczach tliła się nadzieja, że może nie skończy w lochach zamku w Fortecy Skalfa. Kompani dobrze wiedzieli jakie mogą być dobre i złe strony korzystania z nielegalnego przejścia. Łatwy zarobek kusił, lecz Prawodawcy pewnie nieustannie szukali takich nielegalnych jaskiń łączących podziemia z powierzchnią.
-No nie wiem sam. Mnie to się wydaje, że można by zobaczyć te tajemne przejścia.- rzucił Jurgen. Pozostali wiedzieli, że tam może być pułapka. Wszak ostatni z grupy porywaczy - człek w kolczudze uciekł jakiś czas temu i jeśli nawet nie wróci z posiłkami to może przy takich ukrytych przejściach właśnie czekać aż kompania da się wciągnąć w pułapkę.
-No pomyślcie sami! Za oddanie mnie w ręce władzy zyskacie kilka złociszy lub może nawet nic po za 'dziękuję' zaś puszczając mnie zarobicie znacznie więcej złota niż płacąc podatek!-
Pojmany brodacz chyba odzyskał trochę zimnej krwi gdyż z każdą chwilą stawał się bardziej przekonujący, opanowany i spokojny. Mówił mądrze i skutecznie, gdyż zasiał ziarno zwątpienia wśród grupki. Był niczym szarlatan, przekonujący do zakupu nieprawdziwego specyfiku alchemicznego, lub kultysta chaosu, który podszeptami próbował przekonać ciemną masę z osamotnionego w okolicy sioła do oddawania czci mrocznym bogom w zamian za urodzaj i dobre plony.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |