Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2011, 15:27   #14
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Po paru chwilach już ściskałam w objęciach drobne ciałko Roxany. Niemal płakałam z emocji i wielkiej ulgi. Dbałam o nią jak o własne dziecko, gdyby coś jej się stało… Wolałam o tym nie myśleć, cieszyłam się, że się znalazła. Nieomal zapomniałam o jej wybawcy. Spojrzałam z niego i… znowu zakręciło mi się w głowie. To ten facet, za którym chciałam iść w restauracji. Sama nie wiedziałam, dlaczego. Owszem, był przystojny i… Potrząsnęłam głową. Kobieto zastanów się, krzyczałam na siebie w myślach, jesteś przecież mężatką! Miałam wyciągnąć rękę na powitanie, gdy nieznajomy wydukał:
-Mała bawiła się nad jeziorem bez opieki i… I strasznie popieprzone to jezioro.
Zaśmiałam się w duchu z jego zakłopotania. Słodkiego zakłopotania. Sama nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu patrzyłam na niego.
- Zna Pani angielski?- powiedział po dłuższym milczeniu.
No tak wyszło na to, że jestem niemową, pomyślałam.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się- Jestem Isobelle Wood. Dziękuję za odnalezienie Roxany.
***
Wracaliśmy do hotelu w milczeniu. Nagle napadła mnie kolejna wizja. W porównaniu z tamtymi była króciuteńka, ale najbardziej bolesna. Zobaczyłam drzwi prowadzące zapewne do jakiegoś domu. Nie wiedziałam czemu, ale ten widok wywołał we mnie ból. Jakbym za nimi tęskniła. Wizja rozmyła się jakby nigdy jej nie było. Za to odezwało się „coś”. Ale i ono po chwili zamilkło. Harry, który mnie podtrzymywał, podszedł nagle do któregoś budynku i zapukał we framugę. Przy zniszczonym domku, podniósł pokaźny kawałek jakiegoś drewna. Spojrzałam na niego pytająco.
-Tak na wszelki wypadek- wyjaśnił.
Rozejrzałam się wokół z niepokojem.
-Lepiej już stąd, chodźmy- pokazałam gestem Harry’emu, żeby do nas dołączył.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline