Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-03-2011, 07:43   #11
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Półprzytomny zwlekłem się z łózka byłem nie wyspany,zmęczony,smutny. Po prostu idealny początek dnia.Do tego niesamowity głód ciągle przypominał o sobie w końcu nie jadłem wczoraj kolacji.Poszedłem do kuchni w nadziei ,że staruszka zostawiła tam coś do jedzenia. Znalazłem trochę pieczywa. Wziąłem nożyk i spokojnie przecinałem bułkę na pół.Cały czas myślami byłem gdzie indziej w tych szczęśliwych czasach gdy byli razem całą trójka, to nigdy nie wróci. Z zamyślenia wyrwało go lekkie pieczenie. Kropelki krwi delikatnie skapywały na kuchenny blat. Nie widziałbym w tym nic dziwnego gdyż krew to można powiedzieć mój chleb powszedni tyle ,że rana zagoiła się na moich oczach.Uznałem to za jakieś przewidzenia po niezbyt dobrze przespanej nocy.Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi szybko ruszyłem w ich stronę. Energicznym ruchem otworzyłem. Doznałem szoku w drzwiach stała piękna blondynka prawdopodobnie Europejka. Zaczęła się jąkać co mnie troszkę rozśmieszyło.
--Ja przepraszam… ja… jestem Julia Vigs i chciałam tylko…
Nie byłem wstanie nic odpowiedzieć, nie do końca wiem jak to określić ale czułem jakąś silną więź miedzy nami. Nawet mocniejszą niż miedzy moimi przyjaciółmi.Kiedy wyrwałem się z tego dziwnego stanu zawieszania i chciałem coś odpowiedzieć, Julia uciekła. Coś wewnątrz mnie podpowiadało żebym pobiegł za nią.Narzuciłem na siebie koszulkę i wziąłem z torby mp3 i mały nożyk, to takie przyzwyczajenie. Puściłem sobie jedną ulubionych piosenek z odtwarzacza.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Q1HEueR3cNo[/MEDIA]
Ruszyłem sprintem przez korytarz po drodze minąłem mojego najemce.
-Ohayo. - Rzuciłem jej w biegu między kolejnymi oddechami nie usłyszałem odpowiedzi bo byłem już za daleko. Wybiegając przez drzwi budynku otarłem się o framugę. Ku mojemu zdziwieniu otarcie zasklepiło się w błyskawicznym tempie. Zdecydowałem że panna Vigs prawdopodobnie ruszyła do parku. Rzuciłem okiem na zegarek była 7;35. Pogrzeb planowany był na czternastą.
Zauważyłem dziewczynę przy kiosku, kupowała papierosy. Całe życie uważałem wszystkie używki za niezły syf. Dlatego nie pije,nie palę i nie ćpam.Opadła na ławkę nie opodal sklepiku. Podszedłem tak jak mnie uczono nie zauważalnie gdy miała już włożyć papierosa do ust powstrzymałem ją.
-To dziadostwo nie opłaca się tego palić- Powiedziałem uśmiechając się.
-Jestem Criss. Wiesz zdziwiłem się twoją wizytą a tym bardziej ,że uciekłaś. Zacząłem się martwić więc pobiegłem za tobą.
Spojrzałem jej w oczy i czułem to samo co za pierwszym razem. W tym samym czasie piosenka w mp3 zmieniła się.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qajslzjxKqk[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Eleywan : 01-03-2011 o 07:55.
Eleywan jest offline  
Stary 12-03-2011, 19:50   #12
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Roxana spoczywała "bezpiecznie" w ramionach Izzy.
Gdyby nie opanowanie Katarna pewnie stałyby tu
jeszcze i kto wie jaki byłby tego finał. Harry prowadził
kobietę z jej podopieczną przed siebie. Naprawdę trudno
było się poruszać, ponieważ mgła nie ustępowała.
Roxana była tak przerażona, że nie śmiała nawet nic powiedzieć.
Już po chwili Harry mógł stwierdzić, że z całą pewnością
nie są w okolicach hotelu.
Izzy nieomal się przewróciła, kiedy nawiedziła ją kolejna wizja.
Była całkiem krótka. Przed oczami kobiety pojawiły się drzwi
prowadzące do jakiegoś domu, które po chwili się otworzyły
i zapraszały wręcz do środka. Cała trójka usłyszała po chwili
pytanie "potwora z jeziora", które słyszała wcześniej Roxana.
Byli już całkiem daleko od wody. Czy to możliwe, żeby bestia
zapuściła się tak daleko wgłąb miasta? Otaczały ich budynki,
których wcześniej nie widzieli. Sklep spożywczy, kilka domów,
zero ludzi na ulicach. O wiele dalej, w linii prostej od nich znajdował
się park. Można było poznać go jedynie po wysokich drzewach
ledwo wybijających się z przeraźliwie gęstej mgły.

Criss i Julia wpatrywali się w siebie przez chwilę w milczeniu.
Nawet nie zauważyli kiedy spowiła ich wokół mgła. Dobrze wiedzieli,
że nie wróży to nic dobrego. Jednak z jakichś nieznanych im powodów czuli,
że muszą być odważni. Między nimi nawiązało się coś niezwykłego.
Bardzo dobry kontakt. Rozmawiali ze sobą przez jakiś czas.
Obok nich przechodziła staruszka, wyglądała na osobę ściśle
związaną z tradycjami. Wskazywać mógł na to jej strój,
a szczególnie bardzo stare, lecz niezwykle piękne i gustowne kimono.
Spojrzała powoli na dwójkę młodych ludzi.
-Znów nadciąga ta straszliwa mgła... ludzie nie mogą żyć w spokoju.
Niech was nie zmyli gadanina wieśniaków. To nie jest żadna bestia, to demon! Pamiętajcie... że... -
i tu się głęboko zamyśliła - że jedyną ucieczką jest schronienie się w domu.- następnie równie powoli odwróciła wzrok i chwilę potem zniknęła we mgle.
 

Ostatnio edytowane przez Koinu : 12-03-2011 o 19:54.
Koinu jest offline  
Stary 18-03-2011, 12:30   #13
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Ucieczka, a raczej taktyczny odwrót Katarna wraz z dziewczynką przeszedł bez zarzutu. W nodze odezwały się stare rany, mimo wszystko uszedł znaczny kawał od jeziorka. Dziewczynka zalewała się łzami, chciała do rodziców i do jakiejś Izabeli. Wojak próbował uspokoić beczącą mu na ramieniu dziewczynkę, ale nie do tego był szkolony. Wydawanie i przyjmowanie rozkazów i nie sprzyjał wychowywaniu dzieci i zakładaniu rodziny.
Po jakiś piętnastu minutach biegu mgła nie rozrzedziła się, a miasto cały czas było takie jakby odległe. Harry zaczął się niepokoić, ale wszystko wytłumaczył sobie stresem. W końcu z jeziora nie zawsze wychodzi monstrum mające na celu skonsumowanie twojego ciała. Do tego bieg przypomniał mu o jego ranach odniesionych na wojnie. Zaczął zwalniać i wskazał dziewczynce kierunek marszu, zaczął znowu ją uspokajać. Pozwolił jej się rozejrzeć, aby na własne oczy przekonała się że niebezpieczeństwo zostało zostawione daleko z tyłu. Usatysfakcjonowana tym widokiem dziewczynka, chwyciła żołnierza za rękę i zaczęła z nim dreptać w kierunku hotelu i prowadzić z nim cichutki dialog.

Mgła nie znikała, miasto w niej wyglądało na zniszczone przez pożar. W dodatku we mgle pojawiła się jakaś sylwetka, krzycząca ”Roksana!”.
Na ten krzyk dziewczynka zareagowała bardzo żywiołowo, pociągnęła silniej zamyślonego żołnierza za rękę i zaczęła przeć przez gęstą mgłę w kierunku krzyku. Po kilku sekundach ich oczom pojawiła się zgrabna, rudowłosa kobieta. Dziewczynka puściła Katarna i rzuciła się kobiecie na szyję. Z tego co widział, kobieta również odetchnęła z ulgą. W końcu spojrzała na żołnierza, a i ich spojrzenia spotkały się ze sobą. Cyrusowi wywołało to niemały wir w głowie, miał tyle nieznanych mu odczuć do tej kobiety…
”Znał ją z widzenia, czy z telewizji?” – zaczął się zastanawiać z utkwionym w niej spojrzeniu. Jedyne co wydukał to:
- Mała bawiła się nad jeziorem bez opieki i… I strasznie popieprzone to jezioro. – powiedział.
Kiedy wychwycił świdrujący go wzrok kobiety dodał tylko
- Zna Pani angielski?

Krótka zamiana zdań skończyła się jak ucięta nożem, kiedy oswojeni nowymi doświadczeniami starali wrócić do hotelu. To stanowczo nie było to samo miasteczko. To było opustoszałe jak po przejściu pożaru lub tsunami. Mimo wszystko coś zastanawiało Cyrusa, ale nie wiedział jeszcze co. Musiał do tego dojść.
Kiedy Izabella o mało się nie przewróciła, Harry złapał ją delikatnie i przytrzymał. Ta za to automatycznie złapała się za głowę, tak, jakby dostała migreny. Po sekundach odezwało się coś. Coś tajemniczego, co Katarn określił tylko że jest „popieprzone”. Jeszcze nie wiedział, ile ma w tym racji.
Rozejrzał się dookoła, gotowy do ataku, niestety. Okolica była pusta i jakby wymarła. Na wszelki wypadek podszedł do jednego budynku i zastukał w framugę. Cisza. Przy domku obok który był zniszczony, podniósł pokaźny kawałek drąga. Isobelle rzuciła mu pytające spojrzenie.
– Tak na wszelki wypadek. – odpowiedział.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 20-03-2011, 15:27   #14
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Po paru chwilach już ściskałam w objęciach drobne ciałko Roxany. Niemal płakałam z emocji i wielkiej ulgi. Dbałam o nią jak o własne dziecko, gdyby coś jej się stało… Wolałam o tym nie myśleć, cieszyłam się, że się znalazła. Nieomal zapomniałam o jej wybawcy. Spojrzałam z niego i… znowu zakręciło mi się w głowie. To ten facet, za którym chciałam iść w restauracji. Sama nie wiedziałam, dlaczego. Owszem, był przystojny i… Potrząsnęłam głową. Kobieto zastanów się, krzyczałam na siebie w myślach, jesteś przecież mężatką! Miałam wyciągnąć rękę na powitanie, gdy nieznajomy wydukał:
-Mała bawiła się nad jeziorem bez opieki i… I strasznie popieprzone to jezioro.
Zaśmiałam się w duchu z jego zakłopotania. Słodkiego zakłopotania. Sama nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu patrzyłam na niego.
- Zna Pani angielski?- powiedział po dłuższym milczeniu.
No tak wyszło na to, że jestem niemową, pomyślałam.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się- Jestem Isobelle Wood. Dziękuję za odnalezienie Roxany.
***
Wracaliśmy do hotelu w milczeniu. Nagle napadła mnie kolejna wizja. W porównaniu z tamtymi była króciuteńka, ale najbardziej bolesna. Zobaczyłam drzwi prowadzące zapewne do jakiegoś domu. Nie wiedziałam czemu, ale ten widok wywołał we mnie ból. Jakbym za nimi tęskniła. Wizja rozmyła się jakby nigdy jej nie było. Za to odezwało się „coś”. Ale i ono po chwili zamilkło. Harry, który mnie podtrzymywał, podszedł nagle do któregoś budynku i zapukał we framugę. Przy zniszczonym domku, podniósł pokaźny kawałek jakiegoś drewna. Spojrzałam na niego pytająco.
-Tak na wszelki wypadek- wyjaśnił.
Rozejrzałam się wokół z niepokojem.
-Lepiej już stąd, chodźmy- pokazałam gestem Harry’emu, żeby do nas dołączył.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 24-03-2011, 18:59   #15
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
Gdy staruszka odeszła mgła zaczęła gęstnieć. Praktycznie nie widziałam ręki gdy ją wyciągnęłam przed siebie. Siedziałam obok Crissa i czułam, że coś się zbliża. Parę metrów dalej widać było zarys jakiejś postaci. Niestety… nie przypominało to człowieka. Nie mogłam oderwać wzroku. I usłyszałam pytanie „ Skąd jesteście?”.
- Nie wiem czy też tak uważasz ale to mi nie przypomina człowieka.- Powiedział Criss i ruszył w stronę rozmazanych przez mgłę konturów.
-Zostań tu- dodał i zrobił kilka kroków nagle postać znika.
-Criss wracaj to niebezpieczne.- Powiedziałam, a gdy Criss się odwrócił widziałam przerażenie w jego oczach. To coś było już za mną. Uderzyła w ławkę i o włos chybiła mnie. Ruszyłam w stronę Crissa cała roztrzęsiona, ale ten stwór złapał mnie za nogę. Upadłam na ziemi i ostatkiem tchu zwołałam Crissa , który błyskawicznie podbiegł i *trzask* złamał potworowi rękę. Wstałam a Criss zasłonił mnie swoim ciałem. Wykonał sporo ruchów które przypominały atak w jakieś punkty witalne. Lecz stwór stał nie wzruszony. Moje serce kołatało jak szalone. Nie wiedziałam co się dzieje miała ochotę uciekać. Kiedy przez moją głowę przeleciało tysiąc myśli potwór zaatakował Crissa , który poleciał z hukiem na ruiny ławki. Widać było, że zranił się dość mocno.
- Criii…- Nie zdążyłam nic powiedzieć. Czułam jak to coś chwyciło mnie za gardło i zaczęło dusić. Nie mogłam oddychać nie mogłam myśleć. Nagle poczułam , że mogę złapać oddech to dzięki Crissowi. Uwolnił mnie z uścisku bestii, chwycił za rękę i zaczęliśmy uciekać. Widziałam mnóstwo krwi mój obraz był rozmazany. Biegliśmy mijając przecznicę za przecznicą. Lecz taka ucieczka była strasznie męcząca. Już nie mogłam … już nie mam sił. Czy to mój koniec ? Odwróciłam się i…
-Criss spójrz przestał nas gonić.- Coś przyciągnęło jego uwagę. Czy to są ogórki ?! Criss pociągnął mnie na znak żebym biegła dalej. Po chwili zauważyłam znak który wskazywał drogę do naszych apartamentów. Wnet mgła opadła a my wyglądaliśmy jak dwoje wariatów na środku ulicy. Sytuacja się uspokoiła już mogłam odsapnąć. Gdy byliśmy na miejscu to nasza gospodyni chyba nie dowidziała. Zapytała nas czy nie chcieli byśmy herbaty poczym poszła wzdłuż korytarza. Weszliśmy do mnie do mieszkania. Chciałam o patrzeć rany Crissa. O dziwo jego ręka wydawała się nie naruszona. Criss powiedział mi, że rano przytrafiło mu się to samo. Po chwili ciszy postanowiłam się odezwać.
- Tak więc … skąd pochodzisz ?
- Ogólnie ciekawa historia , urodziłem się w Polsce z przyczyn losowych trafiłem do adopcji, moją nową rodziną została para brytyjsko - polska krótko po tym wyjechaliśmy we trojkę do Japonii , bo ojciec dostał fuchę w firmie dobrze płatną w Tokio. Obecnie mieszkam z dziewczyną.
- A no to ciekawe... – Uśmiechnęłam się. Ja mieszkałam w Nowym Jorku wraz z rodzicami. Niestety kiedy byłam mała moja mama zmarła. Wraz z Ojcem przeprowadziłam się do Japonii do wujostwa. A właśnie ... Powiedziałeś z dziewczyną ale jakoś nikogo nie było z Tobą dziś rano a nie wczoraj tez nie słyszałam żeby ktoś z Toba wchodził do mieszkania
- Przyjechałem tu na pogrzeb mojego najlepszego przyjaciela. Rin nie dała rady , nie chciałem jej zmuszać. Jesteś lekarką lub kimś takim? bardzo dobrze opatrujesz rany. Przepraszam ,że tak wypytuje.
- Pracuje w tutejszym szpitalu jako pielęgniarka. Staram sie robić to co potrafię najlepiej jak mogę. Przykro mi z powodu Twojej straty.
-Pogodziłem się już z tym. Mimo to dziękuje. Ja studiuje medycynę , myślę ,że z powołania moja matka zmarłą na raka , ja sobie postanowiłem nieść pomoc ludziom w podobnej sytuacji w jakiej ona była
- Dobrze wiedzieć ze są ludzie pomocni którym zależy na innych.
- Wracając do sytuacji z parku jak myślisz co to było?
- Może zabrzmi to dziwnie ale po dzisiejszej sytuacji wątpię żeby Cię to zdziwiło tak więc... widzisz miałam sen w którym anioł powiedział mi o tym ze w jeziorze narodziło się zło możliwe ze to właśnie to. Wiem też ze mam odnaleźć czwórkę niezwykłych ludzi ... może dziwnie to brzmi ale po dzisiejszym dniu i po tym jak spotkałam Ciebie nie wydaje mi sie to ani trochę zaskakujące lub dziwne
-To jest całkiem prawdopodobne , nawet moje rany goją się nienaturalnie. Co dziwniejsze wiele razy obrywałem i nigdy tego nie można było zauważyć. Sądzę , że twój sen jest jak najbardziej prawdziwy. Sądzę też , że póki to sie nie rozwiąże powinniśmy się trzymać razem.
-Zgadzam się... a właśnie co ta staruszka mówiła ? pamiętasz może ? bo ja już zapomniałam ...
-Chodzi ci o tą z parku?
-Tak właśnie o tą ... mijała nas tuż przed atakiem i coś mamrotała
-Z tego to pamiętam to mówiła coś o źle czającym się w jeziorze, o demonie
-właśnie... i coś o kryjówce w bezpiecznym domu ...
Skończyłam to zdanie poczym poczułam się strasznie słabo. Chyba zaraz ze mdleje.
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.
Hiraga_Saito jest offline  
Stary 24-03-2011, 22:24   #16
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Harry, Izzy i Roxana posuwali się przed siebie, aby znaleźć jakieś schronienie.
W pewnym momencie usłyszeli odgłosy zbliżone do mlaskania dzikiego zwierza podczas konsumpcji.
Harry zareagował natychmiast, automatycznie odsunął do tyłu, na bezpieczną odległość Izzy i jej podopieczną, a sam bez słowa poszedł zobaczyć co to jest.
Mgła nie ustępowała, lecz dostrzegł tego paskudnego stwora, z którym miał niedawno do czynienia. Wyżerał właśnie ostatnie ogórki z wielkiego wora leżącego pod ścianą budynku. Izzy powoli zbliżyła się do mężczyzny i zobaczyła dokładnie to samo. Chwilę potem w jej głowie zrobił się mętlik. Zobaczyła kolejno następujące obrazy: toczącą się głowę mężczyzny - Japończyka- który złapał ją w hotelu, po śniadaniu. Następnie zobaczyła symbol pentagramu po środku, którego widniał czerwony kamień. Kobieta poczuła do tego obrazu wielką odrazę... czuła zagrożenie... śmierć, zło w czystej postaci.
Kiedy otworzyła oczy, zorientowała się, że Harry ją przytrzymuje, wskazał jej w stronę bestii, która właśnie wysysała ostatnie resztki sił życiowych Japończyka, którego widziała przed chwilą w wizji. Bestia tak nim szarpała, że głowa nieszczęśnika pożegnała się z resztą ciała i padła na ziemię.
Izzy wstała na równe nogi i cofnęła się z obrzydzeniem, uderzyła plecami w drzwi do jakiegoś mieszkania, które się otworzyły na całą szerokość.
Bestia teraz była chyba w jakimś transie. Trójka ludzi usłyszała jakiś śmiech. Po chwili nad ciałem martwego Japończyka pojawił się starszy pan. Miał na sobie fioletową narzutę. Spojrzał się na Harrego, Izzy i Roxanę.
-Co wy tu robicie? Chcecie skończyć jak on? Bestii najbardziej smakują ludzie o złych intencjach. - wskazał na trupa - ale wami również nie pogardzi. Więc lepiej chodźcie za mną, jeśli chcecie przeżyć!- odwrócił się i ruszył w gęstą mgłę powolnym krokiem.

Julia natychmiast zasnęła po wypowiedzeniu ostatnich słów. Nawet gospodyni nie zdążyła podać jej herbaty. Criss spojrzał jeszcze za okno. Mgła powoli się rozrzedzała. Bestii nie było widać.
Julia zatapiała się coraz głębiej i głębiej... lecz zamiast zwykłego snu, znów pojawiła się owa postać. Anioł... o wiele wyraźniejszy niż przedtem.
-Julio! Sprawy potoczyły się fatalnie. Jedna z osób, które miałaś odnaleźć nie żyje. Ale nie wszystko stracone. Jest jeszcze szansa... a ja wierzę, że się wam powiedzie. Jesteście bezpieczni... na razie... ale zagrożone są nie tylko wasze dusze. Znajdźcie sposób na pokonanie bestii! Staraj się dostrzec to co niewidoczne... tam znajdziesz wskazówki...- Julia otworzyła powoli oczy.
 
Koinu jest offline  
Stary 27-03-2011, 23:23   #17
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Położyłem Julie do jej łóżka i przykryłem kocem. Opadłem na fotelu obok , ogarniałem powoli przebłyski wspomnień z dnia dzisiejszego. Co to było za dziadostwo? Jak to możliwe ,że moje rany goją się tak szybko? Z czym związana jest ta wieź między mną a Julio? Tyle mam pytań , a zero odpowiedzi.
Wyciągnąłem z kieszenie komórkę i sprawdziłem godzinę, z przerażeniem stwierdziłem ,że jest 12 a o 13 ma być pogrzeb Takedy, mój przyjaciel był katolikiem więc ceremonia rozpocznie się w pobliskim kościele.
-Muszę iść.- wyszeptałem , chodź wiedziałem ,że mnie nie usłyszy
Znalazłem w mieszkaniu dziewczyny kartkę i długopis. Nabazgrałem pospiesznie:
[i][b]Idę na pogrzeb przyjaciela, postaram się wrócić jak najszybciej, nie opuszczaj mieszkania i trzymaj się !!
Stojąc jeszcze w drzwiach obejrzałem się na nową znajomą , tak jakby z obawy o jej życie. Z ulgą stwierdziłem brak zagrożenia i wyszedłem.
Biegiem wpadłem do pokoju zrzuciłem przekrwione i przepocone ciuchy i wpadłem pod prysznic.Usłyszałem sygnał wiadomości. Wytarłem się . Sprawdziłem kto pisze;
Nadawca:Rin
Skarbie , przepraszam ,że nie przyjechałam wcześniej , ale musiałam się pozbierać. Będe dziś wieczorem.
Kocham Cię.

Tu jest dla niej za niebezpiecznie. Wybieram jej numer.
Chwila niepewności i słyszę jej spokojny ciepły głosik.
-Tak?
-Rin, kotku posłuchaj nie możesz tu przyjechać!
-Myślałam , że też tego chcesz!
-Chce ale tu dzieją się bardzo dziwne rzeczy , w zasadzie nie mogę tego wytłumaczyć. Proszę cię , błagam nie przyjeżdżaj tu.
- Dobra jak sobie chcesz , muszę już iść odezwę się wieczorem. Pa!
W ostatnich zdaniach bez wątpienia można było wyczuć nutę bulwersu. Jednak czułem się spokojny. Ubrałem garnitur zawieszony w szafie. Wypastowałem czarne pantofle , które od razuzałożyłem.
Po dzisiejszych wydarzeniach , postanowiłem wziąć jakąś broń ze sobą. Jednak gdybym wpakował się z kataną do kościoła uznane to by zostało za nietakt.Wziąłem więc dwa rozkładane shurikeny.

Natomiast katanę schowałem do futerału w kształcie laski.
Zamknąłem pokój i wyszedłem. Po drodze zauważyłem , babcie powiedziałem aby sprawdzała co jakiś czas co u Juli. Ona bez problemowo się zgodziła.
Od mojego mieszkania do kościoła było pięć minut drogi . Nie wydarzyło się nic specjalnego miasto żyło swoim życiem jakby nigdy nic.Po drodze kupiłem wieniec z czerwonych róż. Spóźniłem się wiec zaczekałem na podwórku.
Po ceremonia , procesja żałobna powlokła się powoli na pobliski, niewielkim cmentarz katolicka. Szedłem na końcu konduktu , czułem się winny pośrednio śmierci przyjaciela , więc obawiałem się konfrontacji z jego matką.
Po 20 minutach było po wszystkim. Grabarze zaczęli opuszczać z wolna trumnę z ciałem. Żałobnicy małymi kroczkami podchodzili do dołu i sypali garście ziemi oraz składali wieńce. Ja zrobiłem podobnie. Tyle ,że rzuciłem jeszcze zdjęcie naszej trójki. Zakręciło mi się w głowie, a samotna łezka spłynęła po policzku. Pośpiesznie wyszedłem z cmentarza. Ruszyłem biegiem.
Przeszłość zostawiłem za sobą. Chwile potem byłem w ośrodku , szybko wpadłem do mieszkania Juli, ta nadal spała. Zmęczony położyłem się na łózko koło niej , może to z natłoku emocji zasnąłem.
 
Eleywan jest offline  
Stary 28-03-2011, 19:05   #18
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Szliśmy w milczeniu szukając, jakiegokolwiek schronienia. Nie miałam pojęcia, czemu, ale przy Harrym czułam się bezpiecznie. Może dlatego, że był byłym żołnierzem. Chciałam zadzwonić do rodziny, jednak, niestety, nie było zasięgu. A szkoda, tak bardzo tęskniłam za Tomem. Z zamyślenia wyrwało mnie lekkie, aczkolwiek stanowcze odepchnięcia towarzysza. Wystraszona odciągnęłam Roxanę na bok.
-Pani Wood, co się dzieje?- szepnęła przerażona.
-To chyba nic takiego- odszepnęłam.
Nie wyczuwając, żadnego nadzwyczajnego niebezpieczeństwa, oprócz niesmacznego mlaskania, wolnym krokiem podeszłam do Harry’ego. Usłyszałam tupot stóp za sobą.
-Roxana, zostań na chwilkę- rzuciłam stanowczym głosem podopiecznej.
Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, niezadowolona takim obrotem spraw, ale posłuchała. Natomiast ja nie byłam przygotowana na ten widok. Zobaczyłam dziwną postać, wyjadającą ogórki z ogródka. Sama sytuacja była tak absurdalna, że aż pozbawiona realizmu. Ale to nie był koniec. Zamknęłam oczy i dopadła mnie kolejna wizja. Zobaczyłam głowę tego Japończyka- tego samego, który jeszcze niedawno złapał mnie w hotelu, oraz pentagram z czerwonym kamieniem po środku. Nie wiem dlaczego, ale poczułam promieniujące od tego... zło. Zło w czystej postaci. To nie było normalne. Otworzyłam oczy i znów powróciłam do rzeczywistości, namacalnej przynajmniej. Przytrzymujący mnie Harry, pokazał mi bestię, która rozszarpywała jakieś ciało. Głowa oderwała się od truchła i potoczyła się, ukazując twarz Japończyka. Tego samego, którego widziałam wizji. Krzyknęłam odskakując do tyłu. Jak tak dalej pójdzie to ja tu zwariuję! Przyzwyczaiłam się do swoich wizji, ale jeszcze nigdy żadna nie sprawdziła się aż w tak szybkim tempie. Poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu. Podskoczyłam ze strachu. Roxana, jednak do nas dołączyła i gładziła mnie po ramieniu uspokajająco. Nagle pojawił się facet w fioletowej narzucie.
-Co wy tu robicie? Chcecie skończyć jak on?- nie było wątpliwości, że mówił do nas- Bestii najbardziej smakują ludzie o złych intencjach. - wskazał na trupa - ale wami również nie pogardzi. Więc lepiej chodźcie za mną, jeśli chcecie przeżyć!- odwrócił się i ruszył w gęstą mgłę powolnym krokiem.
Obejrzałam się na towarzyszy. Z jednej strony nie było bezpiecznie iść za nieznajomym facetem, z drugiej strony- czułam, że powinniśmy, wręcz musimy iść za nim. Czułam, że nic złego nas nie spotka. Pociągnęłam za sobą Roxanę i Harry’ego.
-Zaufaj mi- powiedziałam, uśmiechając się do niego, chcąc rozwiać jego obawy, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 29-03-2011, 08:11   #19
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Mgła, mgła i jeszcze raz mgła. Jedyne co widział, to idącą w zaparte mgłę. A dookoła, wyniszczone domostwa zionęły pustymi oknami, niczym trupy z wyżartymi przez robactwo oczami. Harry zastanawiał się, gdzie jest. Nie była to posesja samurajów którą zwiedzał wcześniej, nie było to miasteczko w którym jadł i w którym miał wynajęty pokój w hotelu. W ogóle całe miasteczko wyglądało jak po przejściu jakiegoś pożaru, czy nawet tsunami.
Ale to wszystko było jeszcze do przyjęcia. Ot, po prostu zabłądzili we mgle i znaleźli się w jakiejś opuszczonej wiosce którą strawił pożar. To było do wytłumaczenia.
Za to drażniąca słuch i wwiercająca się w umysł cisza, była paranormalna. Do czasu, aż została przerwana, jakimiś dziwnym dźwiękiem. Z początku, z odległości wydawało się jakimś kapaniem, czy nawet odgłosem mopa. Mimo wszystko u byłego żołnierza działał instynkt, który mu przez tak wiele lat wpajano.
Po pierwsze poprosił Izabelę, żeby została z Roksaną pod budynkiem, on sam zaś uzbrojony w lichą lagę, udał się na spotkanie ze źródłem dziwnego dźwięku. Kiedy gęsta mgła zamknęła się nad nim tak, że stracił z oczu Izę i Roksanę, poczuł się strasznie nie swojo. Pomimo wszystko kontynuował ciche podchody. W końcu zobaczył… Zobaczył to coś. To coś co o mało nie zżarło go i tej małej. Teraz mógł się przypatrzeć temu stworowi, ale budził w nim tylko obrzydzenie. I jak zauważył, demon był wszystko żerny. Nie wahał się przed atakiem na ludzi, jak i na worek ogórków, które systematycznie zasysał głośno przy tym mlaszcząc.
Po chwili dołączyła do niego Izabela. Dość niezdarnie, bo usłyszał jej i Roksany kroki, ale na całe szczęście bestia była całkowicie pochłonięta ogórkami. Przyciskając palec wskazujący do ust, nakazał dziewczynom zachować ciszę i wskazał Izie pasącą się bestię. Chwilę później Iza straciła przytomność, a na bestię napatoczył się jakiś skośnooki przygłup. Przez chwilę poczuł do niego jakąś dziwną sympatię, ale to co zaczęła wyrabiać z nim bestia… Było makabryczne.
Podtrzymując omdlałą Izę, przycisnął do siebie małą i schował się za jakąś grupką gruzu zza której obserwowali bestię. Iza ocknęła się, poczuła zapewne że Harry ją podtrzymuje. Wskazał jej dodatkowo to co działo się po drugiej stronie gruzu, ale sam się przeklął, że podjął taka decyzję. Nieprzyzwyczajona do tak makabrycznych obrazów kobieta, odskoczyła do tyłu otwierając przypadkiem jakieś drzwi. Bestia zapadła w dziwny, po obiadowy letarg. W powietrzu dał się słyszeć krótki, demoniczny, urwany śmiech. Nad ciałem skośnookiego pojawił się starszy, siwy mężczyzna w fioletowym habicie. Popatrzył na zdziwioną trójkę ukrytą zza gruzem.
-Co wy tu robicie? Chcecie skończyć jak on? Bestii najbardziej smakują ludzie o złych intencjach - wskazał na trupa – ale wami również nie pogardzi. Więc lepiej chodźcie za mną, jeśli chcecie przeżyć! - odwrócił się i ruszył w gęstą mgłę powolnym krokiem.
Harremu nie podobał się jego ton i w ogóle wyglądał podejrzanie. Nauczył go tego patrole w Iraku, gdzie każdy Irakijczyk mógł okazać się zamachowcem samobójcą. Ale staruszek przy ewentualnej konfrontacji, wydał się łatwiejszym przeciwnikiem niż bestia.
Gestem nakazał kobietą trzymać się z tyłu, on sam zaś z uniesioną do cisu lagą ruszył naprzód.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 30-03-2011, 19:49   #20
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
- Co się stało ? Gdzie jestem ?- Dookoła biel nagle przede mną pojawił się ten sam anioł … czego on chciał pomyślałam. Spojrzał na mnie z zasmuconą miną i powiedział.
-Julio! Sprawy potoczyły się fatalnie. Jedna z osób, które miałaś odnaleźć nie żyje. Ale nie wszystko stracone. Jest jeszcze szansa... a ja wierzę, że się wam powiedzie. Jesteście bezpieczni... na razie... ale zagrożone są nie tylko wasze dusze. Znajdźcie sposób na pokonanie bestii! Staraj się dostrzec to co niewidoczne... tam znajdziesz wskazówki...-
-Czekaj… Nie znikaj. Skąd będę wiedziała ze idę właściwą drogą ?! Ale już nie zdążyłam otrzymać odpowiedzi.
Otwieram powoli oczy światło razi mnie dość mocno. Czułam, że nie jestem sama w łóżku obróciłam się delikatnie. To Criss spał pewnie zmęczony po dzisiejszym dniu.
-Która to godzina ?- Na zegarku było już po 14. Za 6 godzin zaczynam nocny dyżur. Spojrzałam na stół na którym była kartka a na niej
„Idę na pogrzeb przyjaciela, postaram się wrócić jak najszybciej, nie opuszczaj mieszkania i trzymaj się !!” Biedny Criss. Jego przyjaciela pochowali i już nigdy nie będzie go widział. Pewnie ciężko mu było. Chyba powinnam iść się umyć. Poszłam do łazienki zrzuciłam zakrwawione ciuchy. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Ah… od razu lepiej. „Dostrzec to co nie widoczne…” Słowa Anioła jeszcze dźwięczały jej w uszach. Cholera… nie wzięłam ciuchów z sypialni… Owinęłam włosy oraz siebie ręcznikami i poszłam do sypialni po ubrania. Po cichutku przeszłam obok Crissa. Otworzyłam szufladę. Wybrałam ulubione ciuchy. Hm… Te będą dobre. Podeszłam do lustra przejrzałam się. I ubrałam. Może powinnam zrobić coś do jedzenia. Zbliża się pora obiadowa. Criss jak wstanie pewnie będzie głodny. Przejrzałam szafki w kuchni w poszukiwaniu czego do jedzenia. Postanowiłam zrobić naleśniki. Brakowało tylko mleka. Postanowiłam szybko skoczyć do sklepu. Ubrałam buty i pobiegłam. Na zewnątrz było jasno mgła już dawno opadła. Nie opodal widziałam te stoisko z warzywami. I porozsypywane ogórki. Ludzi sobie nic z tego nie robili. Ich wcześniejsze spojrzenia mówiły że oboje z Crissem uciekliśmy z wariatkowa. Byłam już w sklepie kupiłam co chciałam. Korciło mnie, żeby zapalić ale jednak potrafiłam się powstrzymać. Przypomniałam sobie rozmowę z Crissem.
- Czas zabrać się do gotowania.- Powiedziałam przekraczając próg mieszkania. Trochę czasu mi to zajęło jednak do smażenia naleśników Doktoratu mieć nie trzeba. Criss dalej spał. Niemogłam się doczekać żeby opowiedzieć co mi się przysniło. Przygotowałam wszystko. Postawiłam talerze z naleśnikami dla siebie i Crissa. Teraz czekałam aż się obudzi. Ciężko oddychał oraz nie równo. Pewnie śniło mu się coś złego. Wyglądał naprawdę cudownie kiedy spał. Mogłam się przyglądać przez długi czas. Umięśniony wysportowany. Pewnie potrafi zadbać o kobietę. Jego dziewczyna jest szczęściarą. Myślałam sobie jeszcze jakis czas. Zaraz o czym ja myślę przecież Criss nie będzie zainteresowany kimś takim jak ja. Zwłaszcza, że od pewnego czasu rozmawiam we śnie z Aniołem… Jednak nie mogłam się oprzeć pokusie przyglądania się jak śpi. Do chodziła 15 zapach naleśników pobudził mój apetyt. Wtedy Spojrzałam jeszcze raz na Crissa widziałam, że się budzi. Pewnie dziwnie musiało wyglądać moje przyglądanie się
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.

Ostatnio edytowane przez Hiraga_Saito : 30-03-2011 o 19:55.
Hiraga_Saito jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172