Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2011, 21:38   #67
Morior
 
Reputacja: 1 Morior nie jest za bardzo znanyMorior nie jest za bardzo znany
Dwójka aliantów korzystając z okazji ruszyło przed siebie. Nie była to łatwa ucieczka. Żołnierze nie szczędzili amunicji. Adamowi i Eddyemu ledwo udało się uniknąć strzałów. Po jakimś czasie przeciwnicy przestali stawiać opór. Po prostu przestali atakować, tylko śmiali się nie wiadomo z czego. Ich postawa była interesująca, ale nie tak, by alianci przestali uciekać z tego powodu. Pomyślnie opuścili pomieszczenie i szli w kierunku wskazanym przez Lamberta.

Wreszcie dotarli do pomieszczenia pełnego zaworów i rur. Nie byłoby w tym nic godnego uwagi żołnierzy, gdyby w pewnym miejscu nie stało dwóch techników opartych o siebie.
- Kurwa! Edward ... oni .. oni ... są martwi! - zauważył Adam
Edward potwierdził to spostrzeżenie. Wtedy drzwi, którymi weszli zatrzasnęły się i odcięły im drogę powrotu. Alianci usłyszeli kroki.

- Kurwa! - krzyknął zrozpaczony Dębski,
- A było tak cholernie blisko... - użalał się kapitan.
- Ludzie mawiają, że wojna to nie jest majówka ale jak będzie się dążyć do celu to wreszcie się go osiągnie - mruknął Eddy - Ale nam chyba nie pisane było wykonanie zadania - dodał rozglądając się niespokojnie po pomieszczeniu - W każdym razie jeśli mamy umrzeć zróbmy to z klasą godną angielskiego dżentelmena - podniósł broń i modlił się aby te resztki w magazynku wystarczyły.
- Ojcze nasz... - rozpoczął Adam trzymając mocno broń i czekając cierpliwie na to co ma się zaraz stać.
Czas leciał nieubłaganie ... żołnierze nie znaleźli w pomieszczeniu nic przydatnego, prócz skrzynki z narzędziami.
Eddy wyciągnął ze skrzynki młotek, zawołał kapitana aby trzymał się blisko i powoli ruszył w ciemność aby zbadać pokój.
- Cholera... - wymamrotał kapitan i poszedł za Eddym.
Pokój nie jest większy niż być powinien. Pełno jest tu rur czy zaworów. Gdyby wiedzieć które przekręcić pewnie można by odciąć ogrzewanie lub zasilanie w której z sekcji. Dwa trupy powoli sprawiały, że kapitan chciał wyjść stąd jak najszybciej. Usłyszeliście komunikat Lamberta przez niewielką szczekaczkę w rogu pomieszczenia. Drzwi którymi weszliście nie chcą się otworzyć, droga ucieczki została odcięta. Trzeba iść do przodu.
- Szlag, szlag, szlag! - krzyczał Eddy zrozpaczony po komunikacie Lamberta. Czyli albo sami sobie muszą poradzić albo zdechną w tym wariatkowie. Jedynym plusem było to, że miał ze sobą kapitana Dębskiego. Uspokoił się trochę i powiedział: - Kapitanie, musimy się pospieszyć to może wpadniemy na nich w jakimś korytarzu. Wydaje się, że możemy iść tylko tam - wskazał na jedyne otwarte wyjście i ruszył w tym kierunku ale nagle przystanął i spytał się: Kapitanie, nie ma pan pożyczyć magazynka?
- Podczas ostatniej akcji nie zmarnowałem ich zbyt dużo - kapitan rzucił magazynek w kierunku Eddyego.
- Cokolwiek tam jest, chodźmy już stąd - stwierdził Dębski, spoglądając na trupy.
- Dziękuję - powiedział łapiąc magazynek i od razu przeładował broń - No to idziemy...
 
Morior jest offline