Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2011, 22:14   #114
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Obiektywnie patrząc, jaskinia Noituus idealnie nadawała się na miejsce na zrobienie jakiegoś nieprzyjemnego kawału. Chociaż Chris nigdy nie narzekał na swoją orientację przestrzenną, to szybko zdał sobie sprawę z tego, że odnalezienie drogi w tym labiryncie skalnych komnat i korytarzy byłoby bardzo trudne bez lokalnego odpowiednika mitycznej Ariadny. A on, jak na złość, nie zabrał ze sobą kłębka nici...

Nastrój Chrisa niezbyt się poprawił po dotarciu do celu. Jaskinia, wyposażona w lśniące jeziorko, wyglądające jak podświetlone neonami, z posadzką pokrytą grubą warstwą mgły, sprawiała wrażenie z pozytywnym niewiele mające wspólnego. W dodatku całą ceremonię prowadzić miała nie doświadczona Noituus, tylko jakaś młoda dziewczyna, którą gospodyni, widać profilaktycznie, chowała wcześniej przed pełnymi żądz, spragnionymi niewiast Utlandsk.

Faktem było oczywistym, że pierwszy lepszy fachowiec od efektów specjalnych potrafiłby na Ziemi odstawić ciekawsze przedstawienie. Wyczarować (lub ‘zniknąć’) nie tylko trójkę osób, ale słonia czy lokomotywę. Chociaż trzeba było przyznać, że ‘tutejsza’ mgła miała nad wyraz ciekawe właściwości - widziało się mimo niej doskonale, a słychać było bez zniekształceń każdy, najcichszy nawet szept. Na dodatek zarówno kobieta, jak i mężczyźni otoczeni byli aurą zdecydowanie nie pasującą do asystentów prestidigitatora. A jeśli imiona, jakimi się posługiwali, były prawdziwe to oznaczało, że Przybysze wpakowali się w prawdziwie nieciekawą (z ich punktu widzenia) sytuację...

Po krótkiej wymianie poglądów między nowo przybyłą trójką Tim zniknął wraz z uderzeniem pioruna, a Chris przez moment przestał przysłuchiwać się rozmowie, wpatrując się nieco oszołomiony w puste miejsce, jakie zostało po poruczniku Evansie.
Trafił do Walhalli, czy wrócił na Ziemię? W objęcia kochającej rodziny czy ramiona Komisji do Spraw Dziwnych i Niewytłumaczalnych? Chris miał tylko nadzieję, że Tim będzie się zasłaniać głęboką amnezją, inaczej nigdy nie opuści domu bez klamek.

Znów zaczął uważnie słuchać, jako że bogowie, zakładając, że to faktycznie byli bogowie, a nie specjaliści od oszukiwania ludzi, zwrócili się bezpośrednio do nich. Z konkretnym zadaniem. Precyzyjnie określonym, lecz zdecydowanie bez konkretnych, precyzyjnych wskazówek, mogących ułatwić jego wykonanie. Bo określenie ‘góry’ było bardzo szerokie.
Za to przynajmniej wyjaśniło się, co było powodem systematycznych wizyt Hirviö. W dodatku można było sądzić, że owe wizyty nie ustaną, jeśli wybrańcy bogów nie przyniosą rogu. Rogu Odyna, jeśli Chris dobrze pamiętał związki rodzinne między tamtejszymi bogami. Ale pamiętał również, że ów niższy z bogów, Loki, to kawał drania, łobuza i oszusta, któremu raczej nie należy wierzyć.
Jaki miał cel w informowaniu, że Samkha jest ‘do wzięcia’? Miała stanowić dodatkową zachętę? Nagrodę? Oczywiście nie miałby nic przeciwko bardzo bliskim i osobistym kontaktom z Samkhą, ale... nie był pewien, czy taki sposób zdobycia Samkhy aż tak bardzo mu odpowiada.
Zapłata? Jak worek złota? Prawdę mówiąc wolałby, żeby ta akurat Krigarka sama, bez interwencji bogów, rzuciła mu się w ramiona. Na co, niestety, się nie zapowiadało.

Jedną rzeczą, jaka naprawdę mu się spodobała, był sposób nauki języka. Dużo lepszy, niż najnowocześniejsze metody stosowane na Ziemi.
Kurs języka w dziesięć minut. To by zrobiło furorę. Szkoda tylko, że nawet najlepsza znajomość języka nie pozwoli na pełne zrozumienie słów o bękarcie, co na tronie nie zasiądzie nigdy.
Mildrith miała dziecko ‘pozamałżeńskie’, które chciała umieścić na tronie? Znalazła sobie narzeczonego, którego chciała posadzić obok siebie? A narzeczony bękarcim obdarzony był pochodzeniem? Jeśli sławę miał wielką...
A może dla odmiany o konkurenta szło jakiegoś? Może świętej pamięci król pozostawił bękarta, co o tron się ubiega, Mildrith i jej syna chcąc od tronu odsunąć? Lub raczej ‘usunąć’, co byłoby wyjściem bardziej praktycznym.
Oczywiście ‘tubylcy’ znali w mniejszym lub większym stopniu odpowiedzi na te pytania. Czy Samkha zechce się podzielić ważnymi - jakby nie było - sprawami państwowymi, z - jakby nie było - kimś całkowicie obcym. Nawet jeśli ów ktoś dostał zlecenie od samego Thora?
A w ogóle, to czym był ten przeklęty róg? Komu i do czego miał służyć? Mity ludów północy nigdy nie znajdowały się w centrum zainteresowań Chrisa. Słyszał czy też czytał o Odynie, Thorze czy do cna fałszywym Lokim, ale z Odynem kojarzył raczej wilki czy kruki, zaś o żadnym rogu nigdy nie słyszał.
Kto skradł róg? Któryś z Krigar? A może sami bogowie, ci dwaj tu, podkradli go Odynowi i potem zgubili? Któż inny mógłby go ukraść i kiedy? A teraz co? Nie potrafią go znaleźć bez pomocy śmiertelników, czy tez znaleźli sobie nową, ciekawą zabawę? I co miała do tego ta kobieta? Frigg bodajże? Była arbitrem w ich zakładzie?
Mogliby, bogowie nie do końca zdaje się doskonali, podzielić się z jeszcze mniej doskonałymi śmiertelnikami, różnymi, pomocnymi informacjami. Ale nie - zniknęli sobie, nie dając szans choćby na zadanie pytania, jak ten nieszczęsny róg wygląda.

Służka (czy też może zastępczyni) Noituus jak echo powtórzyła przepowiednię dotycząca bękarta, a potem, jakby nie miała nic lepszego do roboty, po prostu zemdlała.
Czy omdlenie było spowodowane zmęczeniem, jakie wiązało się z kontaktem z bogami, czy też miało inny cel i sens, tego Chris nie wiedział i nie dociekał. Za to zamiast natychmiast wziąć się za wynoszenie dziewczyny obejrzał miejsce, w którym stał przed swym zniknięciem Tim.
W zasadzie nie było co oglądać, jako że prócz okopconej skały po Timie nie zostało nic.
Jeśli trafił go zwykły piorun (no... boski raczej nie był zwykły, ale zawsze), nawet najsilniejszy, to na ziemi powinny zostać jakieś okopcone resztki - kawałki kości, stopione kawałki metalu. A tu nic... Nawet odrobiny pyłu.
Wzruszył ramionami i pospieszył pomóc Janowi. Dziewczyna po wygłoszeniu swej kwestii zesztywniała jak deska i noszenie jej w ramionach było raczej trudne, a pod pachą - z oczywistych względów - niewykonalne.
- Wiesz może, kim ona jest? - zwrócił się do Samkhy, gdy wszyscy podążali za Noituus, Jan i on niosąc dziewczynę.
- Erlene - odparła szeptem Samka. - Erlene córka Rodora.
Nawet jeśli wiedziała o tamtej coś więcej, to nie zechciała się w tym momencie podzielić tą wiedzą, zaś Chrisowi imię ojca Erlene nic nie mówiło.
Czy zamiana sprawnego (choć nieco ponurego) żołnierza na dziewczynę (ładną, ale nie to wszak decydowało o przydatności w walce) była rzeczywiście dobrym interesem? Chyba że ich nowy ‘nabytek’ nauczył się czegoś pożytecznego podczas nauki u Noituus. Chociaż mogła po prostu robić tam za kucharkę i dziewczynę do wszystkiego, albo i bezwolne medium.
Miała zostać magicznym odpowiednikiem kompasu, w tym przypadku nakierowanego na róg? Okaże się. W praniu...

W sypialni pań nie zabawili długo. Byli tam w oczywisty sposób zbędni, co Wiedźma podkreśliła i spojrzeniem, i gestem, każąc im iść za sobą. A Chris nie miał żadnego powodu, by nie posłuchać.

Na dworze było już ciemno, a na bezchmurnym niebie w najlepsze świeciły gwiazdy.
Chwilę później z jaskini wyszła Samkha. Jednak, ku żalowi Chrisa, zatrzymała się przy wejściu do jaskini, przez chwilę spoglądała na rozgwieżdżone niebo, a potem, bez słowa, wróciła do jaskini. Owszem. Spojrzała przez moment w jego stronę, ale zdecydowanie nie wyglądała na osobę, która ma ochotę na zamienienie kilku zdań. Chociaż teraz byłoby o czym porozmawiać i byłoby zdecydowanie łatwiej wymieniać poglądy, mogąc wykorzystać wszystkie niuanse języka, jakim posługiwali się Krigar. Wyglądało jednak na to, że nie tylko do niego dotarła propozycja Lokiego. Widać Samkha wzięła sobie te słowa do serca i postanowiła trzymać się od Chrisa z daleka.
Czy, w gruncie rzeczy, można było się spodziewać czegoś innego? Cholerny mały stręczyciel. Głupi albo złośliwy na dodatek. Typowy, jak się okazało, Loki...

Aż dziw, że nie zauważył tego wcześniej. No, może za bardzo miał głowę zajętą sprawami zleconymi im przez bogów. Ale mimo tego powinien natychmiast dostrzec, że wszystkie rzeczy Tima, cały ekwipunek, wszystko zniknęło, jakby nigdy nie istniało.
To już była czysta złośliwość ze strony Thora, bo zapewne to on stał za 'wyparowaniem' rzeczy, które przecież mogły im się przydać. Trudno było sadzić, że czekająca ich wyprawa będzie równie przyjemna, jak wycieczka do Disneylandu.
Za dobrze by im było? Mieliby za łatwo? No to podłóżmy im świnię.
Najprościej rzucać komuś kłody pod nogi, a samemu siedzieć wśród chmur i bawić się w najlepsze widząc, jak ofiara żartów się męczy.

Wmusił w siebie kolację, chociaż nie miał wcale ochoty na jedzenie. Podobnie jak i na spanie. Całkiem jakby przeczuwał, że jakiś inny złośliwy bóg, ten odpowiedzialny za nocne przeżycia, ześle ponownie taki sam, paskudny sen.
Kto, do czarta, w taki sposób uprzyjemnia mu noce? Nie przepadająca za mężczyznami Noituus? A może to było jakieś przesłanie? Nie bierz się za tutejsze kobiety? Ale Loki sugerował coś całkiem innego. Wręcz namawiał do ‘wzięcia się’ za jedną z tutejszych kobiet. Ze wskazaniem na, żeby czasem Chris się nie pomylił i nie skierował zainteresowań w inną stronę...
Jak na razie nic nie wskazywało na to, by Samkha miała ochotę pocieszyć się po stracie męża w ramionach jednego z Utlandsk. A nawet jeśli miała taką chęć, to skrywała ją za murem obowiązujących ją nakazów i zakazów związanych z żałobą.
Biorąc pod uwagę fakt, że ta żałoba miała jeszcze trwać i trwać, to z pewnością Chrisa już tu nie będzie, gdy Samkha stanie się naprawdę wolna. Oczywiście jeśli uda się im odnaleźć róg, a bogowie dotrzymają słowa.

To, że konie były już gotowe do drogi było oczywistym dowodem na to, że ich obecność jest tu zbędna, a nawet więcej - niepożądana. Dlatego też Chris jak najszybciej spakował się, zjadł śniadanie i zaraz po Erlene znalazł się na grzbiecie wierzchowca.
Ewentualne pytania o to, dokąd teraz mieli się udać i ile czasu to zajmie, mogły poczekać do chwili, gdy opuszczą niegościnne tereny, znajdujące się pod władzą Wiedźmy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-03-2011 o 09:13. Powód: Ekwipunek Tima
Kerm jest offline