Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2011, 12:05   #129
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bogowie, chrońcie nas przed głupimi pomysłami przyjaciół...
Błaganie, jakie i rano, i wieczorem, każdy rozsądny poszukiwacz przygód powinien wznosić ku temu z bogów, który miał go w swej pieczy.
Tym razem Azuth miał go w swojej opiece i romantyczne zwiedzanie lochów i głaskanie wilkołaków ich ominęło. Chociaż ogólnie biorąc Kening, jakby nie było - poszukiwacz przygód, nie miał nic przeciwko lochom pełnym skarbów, nawet jeśli podczas ich penetrowania mogły człowieka spotkać jakieś nieprzyjemne niespodzianki czy nieprzyjemności. W tym przypadku miał jakieś dziwne wrażenie, że w tych akurat lochach mogą czekać nieprzyjemności różnej kategorii, natomiast skarbów nie będzie.
Z pewnością nie potrafił zrozumieć, skąd w główkach niektórych kobiet biorą się takie mało inteligentne pomysły. Jemu samemu idea zostania karmą dla wilkołaków nie wydała się zbyt atrakcyjna. A wiara w dobrą wolę i dobre serce ich gospodyni... zapewne zgubił ją gdzieś po drodze.

Komnata, w której go ulokowano, zasługiwała - w przeciwieństwie do posiłku - na najwyższe uznanie. Miękki materac, kominek z trzaskającym wesoło ogniem, nastrojowe malunki na ścianach, ładny widok za oknem - piękny las skąpany w księżycowej poświacie. Co prawda od czasu do czasu za oknem przelatywał jakiś pokaźnych rozmiarów nietoperz i zatrzymywał się, by natrętnie wgapiać się w Kenninga, ale to był drobiazg. Nie bał się nietoperzy. I wiedział, że w plotkach o tym, iż wplątują się we włosy nie ma ani krzty prawdy...

W końcu zasunął grube, krwistoczerwone kotary, lecz i tak od czasu do czasu, nie wiadomo skąd, docierały do niego jakieś chłodne powiewy.
'Nie wiadomo skąd' dość szybko przestało być tajemnicą. W paru miejscach komnaty znajdowały się niezbyt duże otwory, elementy - najwyraźniej - systemu wentylacyjnego. A może i podsłuchowego, bo z jednego czy dwóch dobiegały jakieś dźwięki. Jako że Kenning nie miał najmniejszego zamiaru mówić przez sen, a tym bardziej zdradzać jakichś sekretów, zatem nie przejął się podsłuchami w najmniejszym stopniu.

Przez moment przyszedł mu do głowy pomysł sprawdzenia, jak się po wyczerpującym koncercie czuje bardka, ale skończyło sie na pomyśle gdy okazało się, że drzwi do pokoju Krisnys są zamknięte.
Nie mając nastroju na nocne zwiedzanie zamku (oraz uznając to za nieco nierozsądny pomysł) Kenning wrócił do swego pokoju (daleko zresztą nie miał), rozebrał się i położył.
Wbrew przypuszczeniom nie śniły mu się żadne koszmary, tylko śliczna, wodna nimfa. Najada znaczy się.

Czyiś krzyk obudził go nim zdążyło dojść do wspólnej kąpieli .
W komnacie było ciemno. Wszystkie świece zgasły, a kominek dawał światła tyle, co nic. Kenning przywołał światło i błyskawicznie ubrał spodnie i koszulę. Nie tracąc czasu na wciąganie butów, z rapierem w dłoni, pospieszył na korytarz.
Krzyk rozległ sie po raz kolejny, a dobiegał zza zamkniętych drzwi pokoju bardki. Zamknięte drzwi zwykle nie stanowiły dla Kenninga żadnej przeszkody. I teraz starczyło jedno słowo, by stanęły otworem.
Kenning za to stanął w progu jak wryty.
Myślał, że Krisnys coś się stało, a ta tymczasem, w stroju niedbałym, zabawiała się w najlepsze, w stylu hardcore sex z jakimś bladawym przystojniaczkiem.
Był tu co najmniej zbędny, a na żadne trójkąciki nie miał ochoty.
- O, przepraszam - powiedział, szykując się do jak najszybszego opuszczenia pomieszczenia. - Pomyliłem pokoje.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-03-2011 o 12:35.
Kerm jest offline