Podróż upływała spokojnie, bez poważnych wypadków. Choć tych mniejszych było kilka. Niemniej panna von Strom nie narzekała na nudę. Miała wszak dostęp do biblioteki , miała własny rewolwer (bez amunicji, ale co to dla niej), dwa tajemnicze pokoje, zamknięte przed nią... no i tyle guziczków na tablicy rozdzielczej do wciskania. O samym obiekcie badań Vicky jakim był Douglas Maverick nie wspominając.
Więc dziewczyna miała co robić. O tak. To nie była nudna przejażdżka.
Choć była długa. A na jej końcu...był zajazd o nazwie: “Pod wesołym automatonem.”
Powinni tu przybyć w południe...ale po drodze były komplikacje.
Niemniej przed zajazdem był pierwszy powiew wielkiego świata. Kilka mechanicznych pojazdów. I tylko jedna furmanka.
Zajazd był duży i całkiem nowoczesny. Pewnie dlatego, że leżał na skrzyżowaniu dróg.
W środku było całkiem miło i tłoczno. Zgromadzony tam tłumek był liczny i zagadany.
Choć pojawienie Vicky w maminych ciuszkach pijących nieco w okolicy biustu i pupy ściągnęło na młodą damę uwagę wielu mężczyzn. I oni wszyscy byli tak chętni by postawić panience piwo, porozmawiać o filozofii i... ogólnie byli mili. I byli przepędzani przez Douga który pilnował Victorii i Belli, niczym ceber.
Przynajmniej do czasu...
Ale wpierw cała trójeczka siadła i Maverick zamówił kolację. Bella roziskrzonym spojrzeniem rozglądała się po zgromadzonej w karczmie grupce mężczyzn i kobiet. A więc tak wyglądają światowcy?
Z początku Douglas pilnował obu dziewcząt jak źrenicy oka. Ale potem zjawiła się ona.
Jasnowłosa piękność w kapelusiku i podpierająca się rzeźbioną laseczką. I dość ciekawym stroju, odsłaniającym jej zgrabne nogi z dekoltem podobnym do dekoltu Vicky. I z zainteresowaniem gapiąca się na Douglasa. Podeszła do ich stolika i rzekła cichym głosem z dziwnym miękkim akcentem.-
Czy to pański mocarny pojazd stoi pod topolami? Mógłby mi pan... pokazać jego wnętrze?
I Maverick odważył się zgodzić na to ! I opuścił Victorię podążając z tą lafiryndą
Vicky spojrzała oburzona za oddalającymi się plecami mężczyzny. Rozejrzała się po wnętrzu i podeszła do barmana:
- Szklankę lodowatej wody, szyyyybko, bo będę...będę... wymiotować!
Barman szybko przyniósł szklankę wody "biednej dziewuszce". Niektórzy ludzie stają bardzo naiwni pod wpływem trzepoczących rzęs i słodkich usteczek.
Panna von Strom chwyciła szklankę w dłoń i pędem puściła się za oddalającym Douglasem wydzierając się przy tym -
Douuuuuuuuuuug Koooooooooochanie!!!!
a jej biust niebezpiecznie podskakiwał przy każdym kroku, jakby miał zamiar wyskoczyć i podążyć za oddalającym się mężczyzną. Douglas rzeczywiście odwróciłby twarz w kierunku Vicky, gdy by nie to że...
Że gdy odwracał twarz, blondyna go pocałowała ! I szybciej wyciągnęła na dwór.
Victoria zaś została zatrzymania przez mężczyznę w cylindrze i z mechanicznym okiem.
-Panna Victoria von Strom jak mniemam?- Vicky pewnie by go zignorowała, zajęta wszak porywanym z własnej woli jej kierowcą, gdyby nie kolejne słowa pana w cylindrze.-
Porozmawiajmy o pańskim ojcu Wilhelmie Edwardzie von Strom.
Tatuś! Ów typek musiał coś wiedzieć o jej ojcu!
I Douglas musiał poczekać na razie. Mężczyzna wskazał na pobliski stolik i rzekł mówiąc twardym akcentem kojarzącym się dziewczynie... z Hildą.-
Przysiądźmy się tutaj.
Gdy usiedli mężczyzna kontynuował.-
Wiem, że pański ojciec coś pani wysłał, prawda? Pozytywkę. Ona nie należy do niego. Miło byłoby, gdyby ją panna oddała mi na przechowanie. I bezpieczniej, gdyż takie przedmioty jak ona, mogą pannę wciągnąć w nieprzyjemne wydarzenia. Tej ładnej twarzyczce mogłoby się coś stać. Więc proszę mi ją oddać, dla własnego dobra.