Zaraz po wybuchu, kiedy bestię otoczyły płomienie, ale nie padła, a tylko zawyła z wściekłości, na twarzy Alvina rozkwitło przerażenie. Potwór jednak nie zaatakował jego, na co wskazywała by logika, ale największego wroga, czyli Draugdina, z którym teraz walczył.
Nie pozostawało nic innego jak podjąć tę walkę. Na ucieczkę było za późno, co prawda Alvin liczył, że ogień przepędzi to coś ale, najwyraźniej się przeliczył.
W jego lewej ręce, którą błyskawicznie zanurzył w sakiewce pojawiła się magiczna kula.
Prawą dłonią natomiast składał kolejny czar, tym razem zdecydowanie prostszy.
- Amnon to go powinno na chwilę ogłuszyć, więc jak masz coś w zanadrzu to będzie idealny czas - powiedział ostrym głosem, bez cienia uśmiechniętej naiwności. Po czym wyciągnął dłoń z kulę ponad ramieniem diablęcia i rzucił zaklęcie.
Kolorowe światełka wyleciały z palców jego prawej dłoni, przeleciały przez kulę po czym rozprysnęły się obejmując na kształt rombu, olbrzymi obszar ponad 10 metrów, a w epicentrum znalazł się ptakowaty potwór i Draugdin.
Już po rzuceniu czaru wyszeptał.
- Wybacz smoku - i przygotował się to rzucenia następnego czaru.
Dla MG Color Spray 1d6 dmg +int radiant + target is dazet until my next turn.