Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2011, 17:04   #20
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Uwaga, Uwaga! Zombiaki na pasie startowym!

Freddy jak mało kto doskonale rozumiał, że życie potrafiło w najmniej spodziewanym i właściwym momencie dać człowiekowi kopa w ryj. Nic nie trwało wiecznie, w szczególności spokój. Nauczył się wstawać po takich ciosach i z uśmiechem na ustach – mimo powybijanych kilku zębów – oddać pieprzonemu losowi z nawiązką.

Nie przeraziło go, więc zbytnio to co zobaczył na ekranach pokazujących obraz z kamer ulokowanych na zewnątrz lotniska. Był świadkiem cholernej apokalipsy, więc czego mógł się spodziewać? Stada nagich kobiet raczej nie było w pakiecie, Bóg nie był na tyle łaskawy. Zamiast tego były one:


Początkowo motocyklista myślał, że stado umarlaków musiało przebić się przez słabe ogrodzenie z siatki, ale gdy zobaczył koniec martwego pochodu musiał zrewidować swoje domysły. Wyglądało na to, że wszyscy byli pasażerami jednego większego samolotu, a zamieszanie, jakie zrobili przybyli w końcu wyzwoliło w nich wystarczająco dużo energii żeby wyważyć drzwi maszyny. Nie poruszali się specjalnie szybko, ale to ilość stanowiła ich główny atut.

- Jest ich ze czterdziestu albo i więcej. – skomentował na głos – Musieli mieć krwawe lądowanie.

Zbliżali się powoli, człapiąc po pasie startowym w kierunku lotniska. Musieli zwęszyć świeże mięsko. Ocalali mieli jeszcze trochę czasu zanim banda umarlaków będzie w stanie ich zablokować, trzeba, więc było dobrze ten czas wykorzystać.

- Nie mamy tyle amunicji żeby sprzątnąć ich wszystkich. – powiedział do Genevieve zachowując spokój. – Musimy się śpieszyć.

Freddy zarzucił torbę z „prezentami” na ramię i zaczął biec na tyle szybko na ile pozwalały mu jego krótkie nogi. Mógł stąd uciec bez większych problemów, ale nie był aż takim zimnym skurwysynem, żeby zostawić kobiety bez ochrony. Przynajmniej dzięki temu mógł zabić okropne poczucie bezradności, gdy myślał o swojej córeczce.
 
mataichi jest offline