-Panienko...panicz Douglas idzie tu i jest bardzo zły.- Bella wpadła do pokoju mężczyzny. A po chwili sam Maverick.-
Pewnie że panicz jest zły! Oddawaj klucze dzikusko! - Jakie klucze? - zrobiła ogromne oczy zdziwiona.
-Moje klucze... złodziejko. Oddawaj je. Nie zmuszaj mnie bym wyprosił Bellę, zamknął drzwi i zrobił ci rewizję osobistą.- pieklił się Maverick.
Vicky pospiesznie wskoczyła za plecy Belli i z nad jej ramienia rzekła: -
Nic twojego nie mam, a tym bardziej kluczy. Nie ma żadnej rewizji. Zgubiłeś je gdzieś niezdaro a teraz na mnie zwalasz, bo chcesz mnie rozebrać. Brak ci tej... mal... mel... tej panienki od kawałka ciała - w międzyczasie cichaczem wsunęła klucze w dłoń młodej pokojówki.
-Albo oddasz, albo cię rozbiorę i sam znajdę ... zginąć mi nie mogły, więc... je odpięłaś. A i nie licz, że pojedziemy gdzieś dalej, dopóki ich nie odzyskam.-po czym spojrzał na przerażoną Bellę, która pisnęła cicho.-
Co robimy, panienko? - Ty wychodzisz! A ja udowodnię panu przemądrzałemu, że nic nie mam wspólnego z jego kluczami... nawet jak będę musiała się rozebrać - Popchnęła Bellę do wyjścia z pokoju a sama ruszyła z zaciętą miną na mężczyznę. -
A co będzie... jak ich nie mam? Co za to dostanę? -A co byś chciała?- rzekł zaskoczony Douglas, zamykając drzwi za służką.
A co mi dasz? - spytała dziewczyna -
Ja mówię,że nie mam twoich kluczy, ty twierdzisz, że mam i nazywasz mnie... złodziejką -wydęła usta robiąc nadąsaną minę.
-Ten rewolwer, który porwałaś z mojej zbrojowni. Będzie twój także po tym jak zakończy się podróż.-odparł Douglas spoglądając w oczy dziewczyny.
- Phiiii... Ja się mam rozebrać, abyś mi uwierzył, a ty mi tylko rewolwer proponujesz... za te oskarżenia? - nadąsała się jeszcze bardziej.
-Nie chcesz to nie... zawsze mogę ci go zabrać, skoro nie chcesz go zatrzymać.- odparł Douglas spoglądając dziewczynie prosto w oczy.
- Nie mam tych twoich kluczy. Zatrzymaj sobie swój rewolwer i daj mi spokój z tymi oszczerstwami, jak nic innego za taką zniewagę nie umiesz zaproponować!-burknęła do niego przez zaciśnięte w “złości” zęby.
I wtedy z dłoni Douglasa wysunął się przed oczy Victorii, naszyjnik.
-Zadowolona? Bo lepiej żebyś była. Bo obszukam cię i tak. Bez względu na twoje dąsy. To poważna sprawa panienko.- burknął Doug machając naszyjnikiem przed oczkami Vicky,niczym hipnotyzer.
- Te klucze były małe czy duże?- dopytywała się wyciągając rękę po naszyjnik.
-Czemu mam wrażenie, że... cosik knujesz?- nie odpowiedział Doug tylko odsunął naszyjnik poza zasięg jej dłoni.-
Dostaniesz go, jeśli cię przeszukam i nie znajdę kluczy. - Chcę zobaczyć czy jest tego wart... może to jakaś podróbka, albo atrapa! Nie mam kluczy... pytam czy duże były czy małe, chcę wiedzieć czy mnie nie oszukujesz, abym się rozebrała. - mruknęła Vicky ponownie wyciągając dłoń do przodu.
-To był duży pęk kluczy. A co do wisiorka musisz zaryzykować.-odparł Doug i uśmiechnął się.-
Albo od razu je oddać, zanim sam cię rozbiorę. - Tak duży, że nie zmieściłby się mi w bucie? spytała Vicky.
-To zależy jakie masz buty.- odparł Maverick.
- Takie... - podniosła nogę pokazując buty,w których za nic nie zmieściłby się pęk kluczy, jak zresztą nic też innego oprócz jej nogi, gdyż bury opinały jej stopę i łydki jak druga skóra.
-No...do takich to się nie wcisną.-odparł Doug lekko czerwieniejąc na twarzy.
- Czyli butów nie muszę zdejmować? - spytała Vicky.
-Butów...rzeczywiście nie.-odparł Maverick.
A taki pęk kluczy jest widoczny jak się go wepchnie na przykład pod pończoszkę? -negocjowała dalej Vicky.
-Jest widoczny...- przyznał Douglas.
- Czyli jak Ci pokażę pończoszkę,a nie będzie widać kluczy to nie muszę ich ściągać? - spytała dziewczyna.
-Tak, tak.- machnął ręką w irytacji Maverick.
- Jak ten pęk kluczy jest taki spory to nie zmieści się w nic co opina mocno moje ciało... bo będzie widoczny...prawda? - zadała kolejne pytanie Vicky
-Nie byłbym taki pewien...a nuż masz bieliznę ze skrytkami. W bucie może i nie ukryłaś. W pończoszce tym bardziej...ale reszta. Kto tam cię wie... widziałem już panienki wyciągające spore gnaty z majteczek. Cfane z was potrafią być lisiczki.- odparł Maverick wspominając z uśmiechem swe przygody.
- Takiego gnata? -spytała dziewczyna podnosząc do góry spódnicę i ukazując Douglasowi udo w pończoszce.
-
Tak..takiego...gnata...czasem.... i większego.-Douglas nerwowo przełknął ślinę, wyraźnie koncentrując się na czymś innym niż broń.
- Hmmmm... ale ten duży pęk kluczy, odznaczałby się pod tak obcisłym strojem? - spytała znów Vicky.
-Może tak... może nie. Nie mam pewności, prawda?- zmrużył oczy Douglas spoglądając w oczy Vicky.-
A może ty się po prostu boisz, że znajdę? Może mam rację i dlatego te całe wybiegi z obcisłym strojem?
Wyciągnął dłoń w kierunku Victorii mówiąc.-
W takim razie oddaj te klucze i skończmy tą szopkę. - Nie mam twoich kluczy! Sam sobie popatrz! - uniosła się honorem dziewczyna i zaczęła rozpinać guziki bluzki.
-No...liczę, że mi to udowodnisz dzikusko.- odparł z irytacją Doug robiąc się coraz czerwieńszy na twarzy z każdym rozpiętym guzikiem. Vicky rozpięła zapięcie spódnicy i najpierw ona opadła na podłogę,a zaraz potem dziewczyna zrzuciła z siebie bluzkę.
i spytała:
-
Widzisz gdzieś ten swój pęk kluczy?
Doug podszedł do Vicki i jego dłonie przesunęły się po jej zgrabnym ciele, gdy zamruczał jej do ucha.-
Kto wie gdzie ty je poukrywałaś.
Palce wsunęły się pod ramiączka bielizny i...zsunęły je uwalniając biust Vicky od tyranii koronki. A usta Douga przesunęły się pieszczotliwie wpierw po jej szyi, potem po odsłoniętych piersiach.-
Jesteś prześliczna dzikusko. Jak nieujarzmiona klacz. - Widzisz gdzieś te swoje klucze? spytała szeptem przez zaciśnięte gardło.
-Jeszcze nie skończyłem badania.- rzekł żartobliwie Doug zsuwając bieliznę co raz niżej.I odsłaniając obszar jej brzucha...a potem. Najskrytszy obszar jej ciała. I stała tak prawie naga w obecności obcego mężczyzny, który wędrował ustami po jej ciele. Dotykał pieszczotliwie pępka czubkiem języka i wędrował coraz niżej.
Vicky drżala pod wpływem jego pieszczoty. Gdy Douglas ukląkł przed nią i zaczął wodzić językiem wokół jej pępka z ust dziewczyny wyrwał się jęk a ona robiąc krok do tyłu wyrwała się z obrębu jego dotyku. -
Jestem w samych pończoszkach i butach... Jak sam mówiłeś tu kluczy schować nie mogłam. Wisiorek jest mój!- i wyciągnęła w stronę mężczyzny rękę.
Douglas podszedł do dziewczyny i... nagle chwycił ją za rękę i pociągnął do siebie, obejmując drugi ramieniem i mrucząc.-
Jeszcze nie...
Przez chwilę tulił ją do siebie, po czym nachylił się z nią na swe leże i położył ją na nim.-
Jeszcze coś..- dotknął dłońmi jej brzucha i przesunął po nagich udach.-
Mały rewanż. - Oszuuuuuuuuuuuuuuuuukujesz! - wykrzyknęła dziewczyna i próbując się podnieść machnęła nóżką obutą w bucik ze szpiczastym cienkim obcasikiem... na nieszczęście czy też raczej na swoje szczęście wbijając go w udo mężczyzny.
-Auuu!--wrzasnął Doug i zachwiał się padając na nią ciężarem ciała i lądując głową w jej biuście. Poruszając głową łaskotał jej piersi włosami i narzekał.-
Ech... nie potrafisz się odprężyć. I tak nie zamierzałem... - Jesteś niesłowny! Powiedziałeś, że jak nie będę miała kluczy to naszyjnik mój. Chciałeś mnie wykorzystać... - rzekła “żałosnym” głosikiem, a jej oczy nagle zaczęły błyszczeć od łez.
-Chciałem ci dać nauczkę dzikusko.-westchnął Doug i nachyliwszy się zaczął muskać wargami jej usta, szyję i policzki.-
No nie płacz już. Dzikusko moja. Nie becz. Przecież cię nie skrzywdzę. - Oszuuuuukałeś mnie... a ja ci uwierzyłam - siorbnęła nosem dla lepszego efektu.
- Zejdź ze mnie! Chcę sie ubrać... zatrzymaj sobie ten swój durny naszyjnik. Pójdę do sypialni i nie wyjdę z niej już do samego Londynu -Na pewno nie chcesz?- rzekł siadając Doug i machając tym naszyjnikiem przed Vicky. Po czym dodał.-
Może być dzikusko. Bądź grzeczna w sypialni. A jak znajdę klucze, ruszymy dalej. - Nie masz zapasowych na taką sytuację? Przecież mogłeś je zgubić nie wiadomo gdzie. I oddaj mój naszyjnik. Należy mi się za wszystkie twoje kłamstwa i oskarżenia! - wyciągnęła rękę w stronę Douglasa.
-Nie ruszymy się, dopóki nie odnajdę kluczy. - rzekł pozwalając Victorii zabrać wisiorek i ignorując jej pytanie o klucze zapasowe. Które zapewne miał.
Założyła wisiorek na szyje i schyliła się po swoje ubrania. Zaczęła zakładać po kolei najpierw majteczki, potem koronkową koszulkę, potem zaczęła wsuwać się w spódnicę,a na koniec założyła bluzkę i zapięła guziczek po guziczku. Mrucząc przy tym:
- To ty szukaj a ja pójdę do Belli - i ruszyła w stronę drzwi.
Po ich otworzeniu zobaczyła jak Bella szybko się cofa czerwona na twarzy ze wstydu. Pewnie wszystko podglądała. Po czym spytała.-
Co teraz panienko? - Dawaj te klucze. -wyszeptała do niej Vicky i oglądając się przez ramię czy Douglas ich nie widzi... wpakowała swoją zdobycz za materiał gorseciku. Uśmiechając się przy tym pod nosem.