Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2011, 10:39   #50
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Elf w lesie czuł się dziwnie. Było to bardzo specyficzne odczucie. Z jednej strony niepewność, zmieszanie nowym dla niego krajobrazem. Z drugiej jednak mimo braku "obycia" w lesie druga cześć jego natury czuła się tu jak w domu. Każdy jednak kto w domu nie był od dawna czuje niepokój. Naturalne było że myśli powędrowały ku gorącym piaskom pustyni i ciasnym uliczką miast Haradu. Gdzie elf spędził całe życie... Tak tam tego niepokoju by nie czuł. Byłby u siebie. Jednak w lesie było to coś... co dawało Andarasowi te dziwne wrażenia. Zarówno pozytywne jak i negatywne. Gdyby nie ten smród który zidentyfikował na początku mylnie jako naturalny zapach lasu. Byłoby całkiem miło. Chyba z czasem by się odnalazł w takich miejscach- pomyślał.

Szli już od dłuższego czasu. Towarzysze Andarasa niezdarnie czy raczej naturalnie jak dla ich ras. Animista nie wytykał im jednak że idą przez to wolniej, dodatkowo czyniąc hałas brnąc w śniegu. Przecież i tak nic nie mogli na to poradzić. Elf delektował się nowo poznawanym miejscem. Sądził że na wiosnę w lasach musi być naprawdę pięknie. Wybierze się kiedyś z pewnością, by zakosztować natury w jej najpierwotniejszej formie.-rozważał Tylko pójdzie do innego lasu koniecznie. Smród w tym lesie nie dawał spokoju jego wrażliwym nozdrzom. Wypytywał też Endymiona o sekrety tropienia, co prawda bez treningu praktycznego niewiele to dawało. Ale namiastkę już miał a kiedyś może będzie mu dane tą umiejętność rozwinąć.

Sielankę choć towarzysze Animisty z pewnością nazwaliby to inaczej, przerwał upadek boczku. Zapoczątkował on serię bardzo dziwnych zdarzeń....
Kransolud zaczął się patrzeć na Andarasa jak gdyby wyrosła mu właśnie trzecia ręka. Z racji jednak że to wydarzenie nie miało miejsce, elf zaczął się zastanawiać o co chodzi? Sekundy później jego oczom zaczął się ukazywać blask spod płaszcza. Wprost od ostrza jakie niedawno znaleźli. Animista zastanawiał się co to może oznaczać. Poczuł też że nagle smród nabrał intensywniejszego zapachu. Całe jego ciało zostało postawione w stan alarmu. Coś się wydarzy, coś musi się wydarzyć. Tyle wiedział by pewnie i średnio inteligentny chłop. Elf instynktownie zacisnął ręke na łuku....

To co było dalej pozostanie dla elfa zagadką na wiele kolejnych lat. Z osłupienia bowiem wyrwał całą grupę towarzyszy ryk, jakiego nigdy nie słyszeli. Zza skały w połowie rumowiska przy którym byli szarżowała na nich postać. Istna szkaradność, dosiadająca wilka największego jakiego w życiu widział. Andaras w końcu dowiedział się co tak śmierdziało mu w tym lesie. To te paskudy.... W tym ich oczom ukazał się drugi jeździec. Doprawdy był to nowy, i odrażający widok. Zaskoczył ich całkowicie, i chyba w tym szoku należy upatrywać całkowitego braku reakcji. Elf jedynie zdołał odwrócić się instynktownie chciał uskoczyć chyba. Ale wielki wilk wylądował mu na plecach dotkliwie je raniąc. Wbity twarzą w śnieg Animista miał dobrą chwilę by zastanowić się nad ową zagadką czemu nie strzelił? Czasu było chyba dość. Ryk który usłyszał zwrócił przecież jego uwagę. Wcześniej był już i tak w stanie dużego napięcia na skutek owego blasku. Szok to z pewnością to, pierwszy raz w życiu ale nie mogło to być nic innego. Teraz Andarasowi pozostała już tylko desperacka walka o życie. Czuł oddech zbliżającego się końca, w postaci szczęk worga które lada moment pozbawią go życia. Elf chciał chwycić ostrze ale leżał przygnieciony. Nie było jak go wyciągnąć. Nawet wyślizgnąć się spod worga mimo całej zręczności nie było jak. Zbliżał się kres.... Który jednak odroczył któryś z towarzyszy. Animista poczuł jak cielsko przygniata go jeszcze bardziej. Stwór najwyraźniej jednak padł nieżywy, bowiem uczucie przypominało jakby leżał na elfie bardzo duży worek. Andaras odczuł też że dodatkowy ciężar najpewniej będący jeźdźcem zniknął a raczej spadł z niego. Elf zdołał się wyślizgnąć było już nieco łatwiej, chwycił błyskawicznie łuk nałożył strzałę. Rozejrzał się po otoczeniu....
Widział jak jeden worg z orkiem na grzebiecie znikał miedzy drzewami uciekając. Strzelił bez zastanowienia tym razem, miał nadzieje że wejdzie mu to już w krew. Brak zdecydowania może go kosztować życie. A akurat tej cechy nigdy dotąd mu nie brakowało. Stwór i paskuda uszli chyba ale trafił. Nie słyszał by strzała trafiła w drzewo z drugiej strony nie słyszał jęku bólu oznaczającego trafienie. Będzie to trzeba sprawdzić.

Kh'aadz wstawał właśnie cały obtaczany w śniegu. Włócznia wbita w tarczę na plecach świadczyła że i dla krasnoluda nie był to łatwy pojedynek. Goblinowaty stwór zaś leżał przy stopach Endymiona pod mieczem ociekającym krwią. Strażnik okazał najwyraźniej również męstwo i refleks w tym pojedynku. Tylko elf najwyraźniej się nie wykazał. Zrobiło mu się głupio bowiem to on ciągnął ich tutaj. Wciąż zachodził w głowę jakim cudem to się stało....

- Czy ktoś jest ranny- zapytał obowiązki wzywały.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 25-03-2011 o 10:41.
Icarius jest offline