Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2011, 23:14   #264
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mike gapił się bezmyślnie w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się Mythos. Jego szybkość była wprost niewiarygodna, patrząc na leżącego z rozprutymi wnętrznościami Caine’a, skuteczność także. Myśli krążyły szybciej niż ruch ręką przenoszący lufę za celem jakim był białowłosy.

Jaki sens jest strzelać do gościa, który za chwile po prostu zniknie? Krwawi, więc można go zranić. Może powinienem przewidzieć gdzie teraz się przemieści? Nie, bez sensu.

Odrzut był odczuwalny, ale Mike był przyzwyczajony do posługiwania się taką bronią. Kula opuściła lufę z prędkością przewyższającą tą jaką dysponował demon, oby.

Niech strzaska mu czaszkę, chce widzieć więcej błękitnej krwi – to była ostatnia myśl która stawiała go jeszcze na równi z przeciwnikiem. Chybił i to w sposób wprost haniebny, po tylu latach treningu. Mythos zniknął mu z pola widzenia zaraz po wystrzale. Po chwili Mike zorientował się, że starł się z Garym, który wyszedł mu na spotkanie. Efekt był niestety łatwy do przewidzenia. Egzekutor krwawił.

W przeciwieństwie do Mytosa czy nawet Gorzały, Mike był żałośnie wolny i nieskuteczny. Może gdyby miał więcej czasu porozczulałby się nad swoją niemocą, na razie jednak jedyne co czuł to gniew. Na siebie, białowłosego, nawet na Garyego, że nie dopadł sukurwysyna. Deski zaskrzypiały pod jego stopami kiedy się obrócił, ten dźwięk także go wkurwiał. Chwycił pierwszą nawijającą się rzecz jaką miał pod ręką.
Doniczka z kwiatami, pęknie.
Równie dobrze mógłby cisnąć straszliwym pluszowym misiem i pewnie efekt byłby ten sam. Słowo się rzekło, musiał jakoś zadziałać. Cisnął z głośnym rykiem przedmiotem celując w głowę popaprańca by za chwile rzucić się w jego kierunku wywijając obrzynem jak maczugą. Być może uda mu się uzyskać cenne sekund zanim tamten dokończy sprawę z egzekutorem, lub którymś z nich. Może zignorował Hartmana na tyle, że dopuści blisko siebie i… . Może po prostu Mike nie myślał już o konsekwencjach. Pragnął tylko zatłuc Mythosa , zrobić z niego miazgę, plamę atramentowej krwi. Nic tak nie motywuje do działania jak beznadzieja, przynajmniej dla Mike’a. Nie miał nic do stracenia poza tym ostatnim odczuciem, że zrobił wszystko co możliwe aby powstrzymać gnoja.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline